Kiedy drzwi zamknęły się przed nosem Usuya, ten odetchnął z ulgą. Serce
waliło mu jak młotem. To wszystko działo się, dla niego, zbyt szybko.
Pierwszy raz odważył się porozmawiać z mężczyzną, który mu się podobał i
jeszcze tego samego dnia, wylądował u niego w mieszkaniu. Policzki
białowłosego były czerwone niczym dwa dojrzałe jabłka. Próbował się
uspokoić, jednak z trudnością mu to przychodziło. Słyszał co chwilę
szybkie kroki Milana, stuki, oraz odgłosy uderzanej o siebie porcelany.
Trochę go to rozbawiło, przez co na jego usta napłynął szeroki uśmiech.
Jego wyobrażenie osobowości szatyna, ani trochę nie przerosły
rzeczywistości. Był miły, troskliwy i uśmiechnięty. Usuyo czuł się przy
nim bardzo komfortowo, szybko zapomniał o sytuacji sprzed godziny.
Chociaż i tak cały czas miał żal, za spuchnięty policzek Milana.
Białowłosy wzdrygnął się słysząc skrzyp otwieranych drzwi, w których
stanął wysoki mężczyzna. Usuyo by spojrzeć mu w oczy musiał bardzo
wysoko unosić głowę, jednak nie przeszkadzało mu to. Zwykle czuł obawę
do wyższych od siebie, tym razem jednak miał wrażenie głębokiego
bezpieczeństwa. Przywitał go szerokim uśmiechem, na który szybko dostał
pozytywną odpowiedź. Usuyo dostał zaproszenie do środka, wszedł zaraz za
szatynem. Zdjął powoli buty, rozglądając się przy tym po mieszkaniu,
jakby chciał poznać każdy zakamarek. Było skromnie, lecz przytulnie.
Dopiero przy bliższym przyjrzeniu się dostrzegł trochę kurzu, nie było
to, dla niego, żadnym problemem. Usuyo poczuł jednak ogromną chęć
posprzątania mieszkania, nie tylko przez to, że był w swoim rodzaju
czyściochem, ale wiedział, że chociaż w taki sposób mógł odwdzięczyć się
mężczyźnie za ratunek. Jednak czuł zakłopotanie, obcy mężczyzna wchodzi
do mieszkania i proponuje bycie sprzątaczką? Chyba nie było to
najlepsze "drugie" wrażenie. Chłopak zajął miejsce na krześle przy stole
i patrzył na Milana, który rozdzielał jedzenie. Mimo że wszystko było
dla mężczyzny, on chciał się podzielić. Poliki Usuya znowu zrobiły się
czerwone, spotkał doprawdy dobrego człowieka. Nie raz podczas drogi
tutaj, słyszał jak brzuch mężczyzny daje o sobie znać, a mimo to myślał o
białowłosym. Kiedy przed nosem chłopaka pojawił się talerz i sztućce,
ten uśmiechnął się szczerze do gospodarza, który zasiadł na przeciwko.
Danie nie wyglądało już tak smacznie, jak przedtem, przez szarpaniny
wszystko się zmieszało, robiąc tylko ładnie pachnącą breję. Nie będąc
pewnym, czy w ogóle Milan będzie chciał to skosztować, Usuyo zaczął mu
się przyglądać. Ku jego zdziwieniu w mgnieniu oka talerz mężczyzny był
już pusty, jednak mina pokazywała duże nienasycenie.
- Nie jesz? - Zdziwił się szatyn patrząc na pełen talerz Usuya. Chłopak
początkowo nie wiedział co powiedzieć. Miał zacząć jeść i odebrać
przyjemność mężczyźnie, czy może odpowiedzieć, że nie jest głodny. Nigdy
nie wiadomo jak obie informacje mogą być przyjęte. Widząc łakomy wzrok
Milana na talerzu Usuya, chłopak rozpromienił się delikatnie.
- Może, masz ochotę, zjeść moją porcję? - Zapytał z uśmiechem na ustach
białowłosy, przesuwając talerz tak, by był w zasięgu ręki siedzącego
naprzeciw niego mężczyzny. Ten zamrugał kilkukrotnie i po chwili pokazał
szereg białych zębów.
- Jesteś pewien? - Upewniał się Milan, nie chcąc zrobić żadnego pochopnego korku.
- Przecież, ja zaproponowałem. - Zaśmiał się chłopak patrząc jak jego
porcja powoli znika. Tak właśnie minęła ponad godzina. Usuyo zauważył,
że od dłuższego czasu wpatrywał się w mężczyznę, zakłopotany tym, że
Milan mógłby to zauważyć, próbował znaleźć jakieś wyjście z sytuacji.
Białowłosy kiedy zerknął na znajdujący się na jego chudej ręce zegarek,
podskoczył do góry.
- Coś się stało? - Zapytał Milan, zaskoczony tak nagłym ruchem chłopaka.
- Chyba się zasiedziałem. - Stwierdził młodzieniec, znowu wpatrując się
na małą konstrukcję na jego ręce. - Dziękuję za zaproszenie, ale
powinienem już iść. - Spuścił delikatnie głowę do dołu w oznace
podziękowania za gościnę. Chłopiec wstał od stołu, czekając na reakcję
gospodarza.
- Czekaj, na dworze tak praży, że będzie z ciebie kurczak na rożnie,
chodź dam Ci jakąś bluzę. - Milan w ułamku sekundy znalazł się koło
starej zakurzonej komody, z której wyjął szare odzienie. Usuyo kiedy
dostał w ręce bluzę, od razu poczuł przyjemny zapach mężczyzny. Miał
ochotę wtulić w nią swoją twarz, jednak niepewnie nałożył ją na siebie,
by zauważyć, że jest o wiele za duża. Wyglądała niczym namiot na drobnym
ciele Usuya. Co wyglądało komicznie dla obu stron. Milan zamrugał
kilkukrotnie i wybuchł śmiechem. Białowłosy również poczuł rozbawienie.
Po całym mieszkaniu rozeszły się roześmiane męskie głosy. Nie wiadomo
czemu mężczyźni wcześniej tego nie zauważyli, tym bardziej, że szatyn
jest o ponad głowę większy od chłopca.
- Przepraszam, chyba tego nie przemyślałem. - Stwierdził rozbawiony, a
Usuyo z uśmiechem podwinął delikatnie rękawy, w ogóle nie przeszkadzała
mu jej wielkość, wręcz przeciwnie czuł się w niej bardzo bezpiecznie. -
Zaraz poszukam czegoś mniejszego. - Milan uśmiechnął się przyjacielsko
do chłopaka.
- Nie trzeba. - Odparł Usuyo Zakrywając czerwoną twarz pod kapturem.
Zaczął czuć niebezpieczne przyspieszenie bicia serca. - Jest dobra. -
Spod kaptura widać było tylko delikatny uśmiech białowłosego.
<Milan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz