Obudził mnie promień słońca który raził mnie w oczy. Przeciągnęłam
się i usłyszałam burczenie brzucha. Z uśmiechem wstałam i... wszystko
sobie przypomniałam. Już nic nie jest tak jak było kiedyś. Nie wyjdę
sobie spokojnie do sklepu, bez stresu, i nie kupię tego, na co mam
ochotę do jedzenia. No trudno. Muszę wyjść poza miasto i poszukać czegoś
co nada się na śniadanie nie tylko dla mnie, ale dla wielu innych osób,
których nawiasem mówiąc nawet nie znam. Moja praca wbrew pozorom nie
jest taka prosta, jak się wydawało na początku... Chwyciłam z półki
latarkę (zawsze może się przydać) oraz mój łuk i strzały, i uznałam, że
to mi w zupełności wystarczy. Wyszłam na dwór i skierowałam się w stronę
wyjścia z miasta. Strażnicy z łatwością mnie wypuścili. Po chwili
namysłu skierowałam się w stronę lasu, gdzie miałam nadzieję, że uda mi
się coś upolować. Szłam polną dróżką, otaczały mnie różne krzewy i inne
rośliny. Droga robiła się coraz bardziej wąska i zaczęły ją otaczać
drzewa. Wreszcie wkroczyłam do lasu. Nie przeszłam nawet kilku metrów,
gdy usłyszałam za sobą głośny szelest. Moja intuicja podpowiedziała mi,
że coś lub ktoś jest obok mnie. Ostrożnie, żeby nie spłoszyć mojej
przyszłej ofiary przygotowałam łuk i szybko się odwróciłam. Zobaczyłam
niską, wątłą postać, która uśmiechała się do mnie złowrogo (swoją drogą
zęby też miała naprawdę marne), od razu gdy się odwróciłam poczułam
także wstrętny zapach. Gdybym nie trzymała wtedy łuku przygotowanego do
wystrzału, na pewno odruchowo zatkałabym sobie odruchowo nos. No tak,
szwendacz... Właściwie nie miałabym żadnych korzyści z zabicia go więc
wzruszyłam ramionami i chciałam iść dalej. Szwendacz jednak chyba
przecenił swoje możliwości i zaczął mnie atakować. W sumie trudno, jego
wybór. Chwilę później już nie żył. Jako osoba o łagodnym charakterze
oczywiście żałowałam, że to zrobiłam, ale nie trwało to długo. Zaczęłam
dalej szukać jakiejś ofiary, ale szybko się zmęczyłam i postanowiłam
odpocząć w cieniu pod drzewem. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam, że
pod drzewem naprzeciwko mnie też siedzi jakaś postać. Miała kaptur na
głowie więc nie byłam w stanie określić jej płci. Chyba jeszcze mnie nie
zauważyła, była zajęta czytaniem czy czymś takim... Chrząknęłam głośno
żeby zwrócić jej uwagę.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz