- Nie, chyba oślepłem - odezwał się radośnie, podchodząc jeszcze parę
kroków i patrząc przez ramię nieznajomej na... Poczuł, jak skręca go
niemile w brzuchu. Zobaczył właśnie śmierdzące trupy, parę ze zgnilizną
na ubraniach, która zaczęła się chyba palić. Boże, jak ona to wszystko
wytrzymuje?
- To pewnie od ognia - udała, że wzięła na poważnie jego stwierdzenie -
powinieneś sobie pójść, jeszcze ci zaszkodzi - dodała, sprytnie chcąc
się go pozbyć. Zmierzył wzrokiem o wiele niższą od siebie dziewczynę.
Bardzo ładną dziewczynę, co od razy zauważył mimo, iż stali do siebie
tyłem. Bardzo, bardzo ładną. Ale postanowił tego nie okazać, gdyż chyba
same ładne przetrwały. Bo jak dotąd nie spotkał żadnej innej.
- Nie, wcale nie. Ja bardzo lubię ogień. Mogę popatrzyć? - spytał,
robiąc parę kroków w lewo, by wreszcie ujrzeć twarz swojej rozmówczyni,
najwyraźniej wcale niezadowolonej z tego, że faktycznie prowadzi z nim
rozmowę i w ogóle z kimś przebywa.
- Chcesz popatrzyć na palące się trupy? - uniosła brew. Cicho się
zaśmiał, nieco kołysząc przy tym ramionami. Tak, właśnie to powiedział, a
wcale nie miał na myśli. Po prostu chciał spędzić z nią czas i
popatrzeć na to, co robi. Może z nudów, może z równie ładnej twarzy, co
jej sylwetka. Na moment zapatrzył się w jej oczy,a raczej oko - drugie
skrywały włosy, ale szybko odwrócił wzrok. Może z lekkiego skrępowania,
do jakiego sam się doprowadził, może z faktu, iż poczuł się jak typowy
kobieciarz. Kiedy ostatnio tak się zachowywał? Nigdy. A więc po co
zmieniać zwyczaje?
- Chcę zbić trochę czasu, jestem Hayato - przedstawił się, poprawiając
wcześniejszą wypowiedź nieznajomej. Spojrzał w stronę śmierdzącej góry
zwłok, czy ją ta praca nie męczy? Gdyby to on miałby się tym zajmować...
zbudowałby zamek z ludzkich ciał. Co? Nie, nie, wcale by tego nie
zrobił, to obrzydliwe! A więc dlaczego w głowie pojawił mu się obraz
siebie właśnie taki budujący? Prychnął pod nosem, od tego smrodu chyba
zaczyna wariować. Lub też zawsze się tak zachowuje i wszystko jest na
miejscu. A jednak, ani to, ani to. Prawdziwym powodem jest brak muzyki.
Już prawie cały tydzień nie usłyszał żadnego kawałka, żadnego! Jak się
okazało, żeby znaleźć tutaj chociaż trochę prądu do podładowania swojego
telefonu,trzeba się nieźle napracować. A ponieważ zostało mu niecałe
czterdzieści procent, nie chciał marnować baterii i najzwyklej w życiu
wyłączył telefon. Postanowił go tak zostawić do momentu, aż nie odkryje
jakiegoś źródła, kontaktu, czegokolwiek, co mogłoby poprawić jego
życiową, gównianą sytuację.
< Megan? Nikogo nie spaliłaś niuh niuh >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz