Siedziałem
po wewnętrznej stronie muru machając energicznie nogami. Patrzyłem jak
ludzie pode mną rozpalili ognisko i dobrze się bawili opowiadając różne
bzdety i grając w pokera. Akurat głos zabrał Noctis. Co wieczór gadał
jak katarynka. Gdzie dorastał, o sierocińcach, z których uciekał, o
swoich miejscach pracy, o kobietach, które pieprzył, skokach jakie
wykonał. Wszyscy pozwalali mu gadać. Ja tym bardziej, jestem zbyt
przystojny, żeby przefasonował mi buzię, więc wolę siedzieć cicho. Z
tego co opowiadał, wynikało, że dokonał ponad sto włamań, to na sklepy,
na banki, czy bary. Trudno mi w to uwierzyć, żeby taki facet jak on,
który podskakuje pod sufit za każdym razem, gdy ktoś głośniej pierdnie,
potrafił w ogóle utrzymać broń. Chociaż i tak jest bardziej przerażający
od reszty pajaców, która się tu znajduje. No jak usłyszałem o
instruktorze golfa, myślałem, że popuszczę ze śmiechu. Do moich uszu
dotarły krzyki, najwyraźniej jakiś napaleniec przegrał kolejne
pieniądze. W sumie nigdy nie wiadomo o co oni grają, raz widziałem w
stawce sporą garść prezerwatyw. Ten kto to wygrał na sto procent nie
zużył nawet jednej
- Mobius jaka będzie nagroda dla zwycięzcy? - Usłyszałem głos jednego z mężczyzn i z zadowoleniem spojrzałem w dół na ich szpetne rozweselone twarze
- Pomyślmy..- Powiedziałem cicho do siebie i podrapałem po brodzie w geście głębokiej zadumy - Wiem! - Klasnąłem w ręce - Dwa lata w więzieniu stanowym za czynną napaść! - Wykrzyknąłem roześmiany by dobrze usłyszeli, ale przywitały mnie tylko przerażone spojrzenia. Widząc, że nie załapali żartu z głębokim westchnieniem wstałem z miejsca i machnąłem ręką - Żartowałem idioci - Fuknąłem i zacząłem iść wzdłuż muru. Już od jakiegoś czasu czułem suchość w ustach, jednak ta cholerna stara baba, która teraz rozdaje posiłki uznała, że wypiłem dzisiaj wystarczająco. Czego ona nie rozumie w słowach, że muszę dużo pić? Żeby zrzucić te głupie sterydy muszę ćwiczyć, już wystarczy, że nie mogę się dłużej wykąpać. Krany w toaletach są zakręcone, by nikt jej niepotrzebnie nie zużywał. Chociaż zawsze można sprawdzić. Wstałem i po drabince zszedłem na ziemię. Wszedłem do najrzadziej używanego budynku. Łazienka znajdowała się na wprost, po drugiej stronie króciutkiego korytarza. Drzwi były otwarte, a deska kibla podniesiona. Kiedy spojrzałem w dół miałem ochotę paść na kolana i wyrzucić z ust potężny strumień brązowożółtej brei, prosto na pływającego w sedesie balasa. Odwróciłem wzrok i zatkałem nos, wymacałem spłuczkę, nacisnąłem. Ku*wa mać. Wybiegłem z budynku, próbując wstrzymać oddech. Kiedy poczułem świeże powietrze myślałem, że będę zaraz całować ziemię za to, że żyję...
Potrzebowałem innego pomysłu na nawodnienie organizmu...
...Donośny szum wody napływającej do zbiornika ucichł
- Agh.. - Warknąłem, sprzęt znowu się zaciął. Zacząłem jak opętany odkręcać i zakręcać spłuczkę, do tego stopnia, że prawie ją wyrwałem
- Ej! Co ty robisz? - Usłyszałem za sobą potężny kobiecy głos, wyprostowałem się i obróciłem na pięcie. Stała tam czerwonowłosa kobieta, jak zawsze kusząca swoim sposobem bycia. Luźne spodnie, a do tego bandaż owinięty wokół piersi. Mobius nie myśl o zbereźnych rzeczach
- A.. Dowódczyni - Westchnąłem z uśmiechem, jakbym zobaczył swoją wybawczynię
- Zadałam pytanie - Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, nie ukrywając niezadowolenia. Od razu zwróciłem uwagę, że dziewczyna już była wcześniej czymś zdenerwowana i akurat w tym momencie wpadła na mnie. Cóż za przypadek! Może jestem jej aniołem stróżem na trudne chwile?
- Ja? Zupełnie nic - Pokazałem szereg białych zębów, jednak Taiga patrzyła na mnie tak, jakby pytała czy robię z niej idiotę - Ehh, pić mi się chce - Machnąłem podirytowany ręką
- I tak pijesz najwięcej ze wszystkich mieszkańców Santari - Trafne... rzeczywiście tak było, ale co ja poradzę, że jako jedyny o siebie dbałem? Jak się dzisiaj okazało niektórzy cofnęli się do prehistorii. Nawet spuścić wody w kiblu nie potrafią
- Ale co ja poradzę...? - Kobieta szybko przerwała moją odpowiedź
- Jakbyś mnie zapytał to byś wiedział, że zawór jest zamknięty, bo woda jest zakażona, ostatnio do środka wpadł zombiak - Kobieta była bardzo podirytowana, jednak możliwość zhlastania mnie pokazywała widoczny triumf w jej oczach - Może jesteś wrzodem na dupie, ale w takiej sytuacji nie mogę cię stracić - Zatkało mnie, że kobiecie mówienie takich słów, przychodzi z taką łatwością. Stałem chwilę w miejscu i poczułem jak moje policzki zaczynają płonąć - Mobius dobrze się czujesz? - Zapytała, a ja zakryłem dłonią twarz, zaprzeczając machnięciem głowy - Jesteś chory? - Jej źrenice się rozszerzyły ukazując niewiarygodne przerażenie - Nie mów mi, że napiłeś się tej wody - Złapała mnie rękoma za koszulę i mocno szarpnęła
- Co? Nie.. - Powiedziałem widocznie zakłopotany - Zwyczajnie mnie zawstydziłaś.. - Kiedy dziewczyna usłyszała te słowa szybko rzuciła mną o zbiornik i fuknęła coś pod nosem, dobrze wiedziałem, że zaraz rzuci w moją stronę jakąś nieprzyjemną wiązkę, dlatego jak najprędzej się odezwałem - W zadość uczynienie mogę wymasować Ci plecy! - Uśmiechnąłem się, a kobieta widząc to zaczęła nerwowo poruszać palcami, jakby chciała jej owinąć wokół mojej szyi i wysłać mnie na tamten świat
-Dowódczyni! - Usłyszeliśmy znajomy głos i dostrzegliśmy jednego z Konsjerży. Mój wybawca! Może jednak będę gejem - Mamy nowego! - Na twarzy Taigi chwilowo zagościł drobny uśmiech. Sam poczułem ulgę, od kilku miesięcy nie znaleźliśmy w okolicy żywej duszy
- W jakim jest stanie? - Zapytała idąc ze mną i mężczyzną jednym krokiem
- Czysty, brak zadrapań, czy ugryzień, jedynie liczne blizny na twarzy. Musimy sprawdzić, czy nie doznał wstrząsu mózgu, gdyż ten, który go przyprowadził oszołomił go uderzeniem w tył głowy - Dostaliśmy informacje
- Idealnie pierwsze wrażenie - Parsknąłem rozochocony
- Serio? Ile razy mam tłumaczyć, by nie atakowali bez powodu - Fuknęła Taiga z miną jakby analizowała w głowię całą bandę idiotów, która nie potrafi posłuchać nawet jednego jej rozkazu
- Normalne, nie wiedzieliśmy w okolicy nikogo żywego od kilku miesięcy, najprawdopodobniej myślał, że to kolejny zombiak - Powiedziałem Dowódczyni moje podejrzenia, by trochę się uspokoiła
- Masz rację.. - Nabrała dużo powietrza do klatki piersiowej i powoli je wypuściła
- Bardziej nas interesuje, czy jest agresywny - Wychyliłem się by spojrzeć na mężczyznę, który się skrzywił. No i mam odpowiedź, kolejny trudny przypadek.
- Tak, ale najprawdopodobniej jak zejdzie adrenalina to się uspokoi - Powiedział dając nam nikłą nadzieję, że mężczyzna nie oszalał w tej dziczy biegając sam na golasa, jedząc szczury na surowo. Jakbym był dzikusem to byłby mój ulubiony przysmak!
- 40% - Powiedziała do mnie Tai. Dobrze wiedziałem o co chodzi, nie raz zakładaliśmy się ile procent szans jest na to, że nowy to zwyczajny człowiek, a nie szaleniec, który po kilku dniach będzie chciał wszystkich wymordować. Oczywiście zwykle nie miałem racji, ale zdarzało się, że wygrywałem, gdyż Taiga jest najczęściej pesymistycznie do tego nastawiona, nic dziwnego, już tyle wypadków to zwykłe niewypały
- 10% - Powiedziałem pewnie, a dziewczyna zerknęła na mnie kątem oka. Dokładnie, postawiłem dziewięćdziesiąt procent, że będzie normalny. Mam przeczucie, matczyny instynkt! I tak cieszę się, że nie zakładamy się na pieniądze, już tyle bym stracił... Po kilkunastu minutach staliśmy przed drzwiami z napisem "Kwarantanna". Tak, rzadko kiedy przytrafia nam się wsadzać tam nowego, chyba że jest agresywny, albo jak ten nieszczęśnik został oszołomiony i tu przyprowadzony. Oczywiście jak sama nazwa wskazuje przytrzymujemy tu tych, którzy zostali ugryzieni, lub są takie podejrzenia, ale to w całkowicie innym kierunku, dlatego nowy nie jest zagrożony tym, że się zarazi. Dopytaliśmy o więcej informacji, dowiedzieliśmy się o trzeźwym myśleniu chłopaka, co spotkało się z triumfalnym uśmiechem z mojej strony, który Taiga ewidentnie nie lubiła. Fakt, że kobieta cały czas od naszego spotkania była jakaś spięta i otaczała ją aura nienawiści postanowiłem ją powstrzymać chwilowo od wejścia do mężczyzny, przecież ona zabije nieszczęśnika samym spojrzeniem
- Nie marszcz brwi - Położyłem palec między brwiami kobiety - Bo jak się zestarzejesz to nie odróżnią cie od zombie - Zaśmiałem się - Pokaż się z dobrej strony - Zaproponowałem
Koniec końców decyzja podjęła się sama. Ja jednak nie mogłem pozwolić, żeby porządna kobieta weszła tam z taką miną.
- Mobius jaka będzie nagroda dla zwycięzcy? - Usłyszałem głos jednego z mężczyzn i z zadowoleniem spojrzałem w dół na ich szpetne rozweselone twarze
- Pomyślmy..- Powiedziałem cicho do siebie i podrapałem po brodzie w geście głębokiej zadumy - Wiem! - Klasnąłem w ręce - Dwa lata w więzieniu stanowym za czynną napaść! - Wykrzyknąłem roześmiany by dobrze usłyszeli, ale przywitały mnie tylko przerażone spojrzenia. Widząc, że nie załapali żartu z głębokim westchnieniem wstałem z miejsca i machnąłem ręką - Żartowałem idioci - Fuknąłem i zacząłem iść wzdłuż muru. Już od jakiegoś czasu czułem suchość w ustach, jednak ta cholerna stara baba, która teraz rozdaje posiłki uznała, że wypiłem dzisiaj wystarczająco. Czego ona nie rozumie w słowach, że muszę dużo pić? Żeby zrzucić te głupie sterydy muszę ćwiczyć, już wystarczy, że nie mogę się dłużej wykąpać. Krany w toaletach są zakręcone, by nikt jej niepotrzebnie nie zużywał. Chociaż zawsze można sprawdzić. Wstałem i po drabince zszedłem na ziemię. Wszedłem do najrzadziej używanego budynku. Łazienka znajdowała się na wprost, po drugiej stronie króciutkiego korytarza. Drzwi były otwarte, a deska kibla podniesiona. Kiedy spojrzałem w dół miałem ochotę paść na kolana i wyrzucić z ust potężny strumień brązowożółtej brei, prosto na pływającego w sedesie balasa. Odwróciłem wzrok i zatkałem nos, wymacałem spłuczkę, nacisnąłem. Ku*wa mać. Wybiegłem z budynku, próbując wstrzymać oddech. Kiedy poczułem świeże powietrze myślałem, że będę zaraz całować ziemię za to, że żyję...
Potrzebowałem innego pomysłu na nawodnienie organizmu...
...Donośny szum wody napływającej do zbiornika ucichł
- Agh.. - Warknąłem, sprzęt znowu się zaciął. Zacząłem jak opętany odkręcać i zakręcać spłuczkę, do tego stopnia, że prawie ją wyrwałem
- Ej! Co ty robisz? - Usłyszałem za sobą potężny kobiecy głos, wyprostowałem się i obróciłem na pięcie. Stała tam czerwonowłosa kobieta, jak zawsze kusząca swoim sposobem bycia. Luźne spodnie, a do tego bandaż owinięty wokół piersi. Mobius nie myśl o zbereźnych rzeczach
- A.. Dowódczyni - Westchnąłem z uśmiechem, jakbym zobaczył swoją wybawczynię
- Zadałam pytanie - Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, nie ukrywając niezadowolenia. Od razu zwróciłem uwagę, że dziewczyna już była wcześniej czymś zdenerwowana i akurat w tym momencie wpadła na mnie. Cóż za przypadek! Może jestem jej aniołem stróżem na trudne chwile?
- Ja? Zupełnie nic - Pokazałem szereg białych zębów, jednak Taiga patrzyła na mnie tak, jakby pytała czy robię z niej idiotę - Ehh, pić mi się chce - Machnąłem podirytowany ręką
- I tak pijesz najwięcej ze wszystkich mieszkańców Santari - Trafne... rzeczywiście tak było, ale co ja poradzę, że jako jedyny o siebie dbałem? Jak się dzisiaj okazało niektórzy cofnęli się do prehistorii. Nawet spuścić wody w kiblu nie potrafią
- Ale co ja poradzę...? - Kobieta szybko przerwała moją odpowiedź
- Jakbyś mnie zapytał to byś wiedział, że zawór jest zamknięty, bo woda jest zakażona, ostatnio do środka wpadł zombiak - Kobieta była bardzo podirytowana, jednak możliwość zhlastania mnie pokazywała widoczny triumf w jej oczach - Może jesteś wrzodem na dupie, ale w takiej sytuacji nie mogę cię stracić - Zatkało mnie, że kobiecie mówienie takich słów, przychodzi z taką łatwością. Stałem chwilę w miejscu i poczułem jak moje policzki zaczynają płonąć - Mobius dobrze się czujesz? - Zapytała, a ja zakryłem dłonią twarz, zaprzeczając machnięciem głowy - Jesteś chory? - Jej źrenice się rozszerzyły ukazując niewiarygodne przerażenie - Nie mów mi, że napiłeś się tej wody - Złapała mnie rękoma za koszulę i mocno szarpnęła
- Co? Nie.. - Powiedziałem widocznie zakłopotany - Zwyczajnie mnie zawstydziłaś.. - Kiedy dziewczyna usłyszała te słowa szybko rzuciła mną o zbiornik i fuknęła coś pod nosem, dobrze wiedziałem, że zaraz rzuci w moją stronę jakąś nieprzyjemną wiązkę, dlatego jak najprędzej się odezwałem - W zadość uczynienie mogę wymasować Ci plecy! - Uśmiechnąłem się, a kobieta widząc to zaczęła nerwowo poruszać palcami, jakby chciała jej owinąć wokół mojej szyi i wysłać mnie na tamten świat
-Dowódczyni! - Usłyszeliśmy znajomy głos i dostrzegliśmy jednego z Konsjerży. Mój wybawca! Może jednak będę gejem - Mamy nowego! - Na twarzy Taigi chwilowo zagościł drobny uśmiech. Sam poczułem ulgę, od kilku miesięcy nie znaleźliśmy w okolicy żywej duszy
- W jakim jest stanie? - Zapytała idąc ze mną i mężczyzną jednym krokiem
- Czysty, brak zadrapań, czy ugryzień, jedynie liczne blizny na twarzy. Musimy sprawdzić, czy nie doznał wstrząsu mózgu, gdyż ten, który go przyprowadził oszołomił go uderzeniem w tył głowy - Dostaliśmy informacje
- Idealnie pierwsze wrażenie - Parsknąłem rozochocony
- Serio? Ile razy mam tłumaczyć, by nie atakowali bez powodu - Fuknęła Taiga z miną jakby analizowała w głowię całą bandę idiotów, która nie potrafi posłuchać nawet jednego jej rozkazu
- Normalne, nie wiedzieliśmy w okolicy nikogo żywego od kilku miesięcy, najprawdopodobniej myślał, że to kolejny zombiak - Powiedziałem Dowódczyni moje podejrzenia, by trochę się uspokoiła
- Masz rację.. - Nabrała dużo powietrza do klatki piersiowej i powoli je wypuściła
- Bardziej nas interesuje, czy jest agresywny - Wychyliłem się by spojrzeć na mężczyznę, który się skrzywił. No i mam odpowiedź, kolejny trudny przypadek.
- Tak, ale najprawdopodobniej jak zejdzie adrenalina to się uspokoi - Powiedział dając nam nikłą nadzieję, że mężczyzna nie oszalał w tej dziczy biegając sam na golasa, jedząc szczury na surowo. Jakbym był dzikusem to byłby mój ulubiony przysmak!
- 40% - Powiedziała do mnie Tai. Dobrze wiedziałem o co chodzi, nie raz zakładaliśmy się ile procent szans jest na to, że nowy to zwyczajny człowiek, a nie szaleniec, który po kilku dniach będzie chciał wszystkich wymordować. Oczywiście zwykle nie miałem racji, ale zdarzało się, że wygrywałem, gdyż Taiga jest najczęściej pesymistycznie do tego nastawiona, nic dziwnego, już tyle wypadków to zwykłe niewypały
- 10% - Powiedziałem pewnie, a dziewczyna zerknęła na mnie kątem oka. Dokładnie, postawiłem dziewięćdziesiąt procent, że będzie normalny. Mam przeczucie, matczyny instynkt! I tak cieszę się, że nie zakładamy się na pieniądze, już tyle bym stracił... Po kilkunastu minutach staliśmy przed drzwiami z napisem "Kwarantanna". Tak, rzadko kiedy przytrafia nam się wsadzać tam nowego, chyba że jest agresywny, albo jak ten nieszczęśnik został oszołomiony i tu przyprowadzony. Oczywiście jak sama nazwa wskazuje przytrzymujemy tu tych, którzy zostali ugryzieni, lub są takie podejrzenia, ale to w całkowicie innym kierunku, dlatego nowy nie jest zagrożony tym, że się zarazi. Dopytaliśmy o więcej informacji, dowiedzieliśmy się o trzeźwym myśleniu chłopaka, co spotkało się z triumfalnym uśmiechem z mojej strony, który Taiga ewidentnie nie lubiła. Fakt, że kobieta cały czas od naszego spotkania była jakaś spięta i otaczała ją aura nienawiści postanowiłem ją powstrzymać chwilowo od wejścia do mężczyzny, przecież ona zabije nieszczęśnika samym spojrzeniem
- Nie marszcz brwi - Położyłem palec między brwiami kobiety - Bo jak się zestarzejesz to nie odróżnią cie od zombie - Zaśmiałem się - Pokaż się z dobrej strony - Zaproponowałem
Koniec końców decyzja podjęła się sama. Ja jednak nie mogłem pozwolić, żeby porządna kobieta weszła tam z taką miną.
- Jeśli chcesz go wystraszyć tym
miejscem, to jesteś na dobrej drodze - Położyłem dłonie na jej
ramionach, które dziewczyna szybko zepchnęła
- Serio jak nie skończysz mnie pouczać to.. - Spojrzała się na mnie i rozłożyła ręce do nieba - Boże daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to go rozniosę! - Wykrzyknęła, a ja jej puściłem oczko. Dziewczyna co prawda zdenerwowała się jeszcze bardziej, jednak po chwili jej mięśnie się rozluźniły, a twarz nie ukazywała gniewu, a obojętność. Dowódczyni dała rozkaz otworzenia drzwi. Niechętnie wszedłem do mrocznego pokoju, który wywoływał na moim ciele delikatne ciarki. Widząc jak Taiga bez żadnego strachu idzie przed siebie poczułem się skrępowany i prędko ją dogoniłem. Usłyszałem za mną zamykające się drzwi i szczęk zamka. Wraz z kobietą ruszyliśmy w stronę świateł, z jakiegoś powodu bałem się odwrócić. Jakbym obawiał się, że jak to zrobię to zobaczę okropne monstrum z szczęką pokrytą ostrymi kłami. Kiedy to zacząłem obawiać się ciemności? Kiedy w końcu przeszedłem przez ścianę światła poczułem ogromną ulgę
- Kto do cholery wymyślił, że ma tam być tak ciemno? - Odwróciłem się widząc całkowitą pustkę. Chyba muszę znaleźć latarkę
- Jakbyś nie zauważył świat opanowały zombie i nie mamy nieograniczonych zapasów - Taiga spiorunowała mnie spojrzeniem, a do nas doszedł donośny męski głos
- Po prostu mnie stąd ku*wa wypuść - Dostrzegłem siedzącego na ziemi białowłosego mężczyznę z ciemnymi odrostami. Na zadowolonego na pewno nie wyglądał. Obok niego stał doktorek, a ten to potrafił wyprowadzać człowieka z równowagi
- Jak Ci na imię? - Dopiero teraz chłopak dowiedział się o naszej obecności
- Co cie to obchodzi? - Zapytał - Nic do was nie mam, wypuśćcie mnie i nigdy mnie już nie zobaczycie - Dodał, jakby to było takie proste. Wypuszczenie go równa się zdradzenie naszej kryjówki, a kto wie do jakiej grupy może należeć
- Jesteś samotnikiem? - Dałem znać lekarzynie by sobie poszedł, gdyż i nowy i on ciągle wymieniali się nawistnymi spojrzeniami
- Jeśli tak to będziesz czuł się wolny do zabicia mnie? - Kolejny brak odpowiedzi
- Zabijałeś ludzi do tej pory? - Taiga skrzyżowała ręce na piersi
- Gdy mnie wkurzyli, tak jak wy - Powiedział wrogo chłopak. Może było to ostrzeżenie? Albo zwyczajnie działał pod wpływem emocji, gdyż mówienie takich rzeczy było bardzo nierozważne, patrząc na sytuacji w której się znajduje. Mimo to wierzyłem mężczyźnie. Wyglądał na człowieka, który potrafi zabić. Młodzieniec był cholernie nerwowy. Napięty jak rewolwer ze spiłowanym bezpiecznikiem. Zerknąłem kątem oka na Taigę pokazując moją niepewność co do chłopaka. Na wszelki wypadek potrzymałbym go tutaj jeszcze kilka dni, aż się uspokoi.
<Hayato? Taiga?>
- Serio jak nie skończysz mnie pouczać to.. - Spojrzała się na mnie i rozłożyła ręce do nieba - Boże daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to go rozniosę! - Wykrzyknęła, a ja jej puściłem oczko. Dziewczyna co prawda zdenerwowała się jeszcze bardziej, jednak po chwili jej mięśnie się rozluźniły, a twarz nie ukazywała gniewu, a obojętność. Dowódczyni dała rozkaz otworzenia drzwi. Niechętnie wszedłem do mrocznego pokoju, który wywoływał na moim ciele delikatne ciarki. Widząc jak Taiga bez żadnego strachu idzie przed siebie poczułem się skrępowany i prędko ją dogoniłem. Usłyszałem za mną zamykające się drzwi i szczęk zamka. Wraz z kobietą ruszyliśmy w stronę świateł, z jakiegoś powodu bałem się odwrócić. Jakbym obawiał się, że jak to zrobię to zobaczę okropne monstrum z szczęką pokrytą ostrymi kłami. Kiedy to zacząłem obawiać się ciemności? Kiedy w końcu przeszedłem przez ścianę światła poczułem ogromną ulgę
- Kto do cholery wymyślił, że ma tam być tak ciemno? - Odwróciłem się widząc całkowitą pustkę. Chyba muszę znaleźć latarkę
- Jakbyś nie zauważył świat opanowały zombie i nie mamy nieograniczonych zapasów - Taiga spiorunowała mnie spojrzeniem, a do nas doszedł donośny męski głos
- Po prostu mnie stąd ku*wa wypuść - Dostrzegłem siedzącego na ziemi białowłosego mężczyznę z ciemnymi odrostami. Na zadowolonego na pewno nie wyglądał. Obok niego stał doktorek, a ten to potrafił wyprowadzać człowieka z równowagi
- Jak Ci na imię? - Dopiero teraz chłopak dowiedział się o naszej obecności
- Co cie to obchodzi? - Zapytał - Nic do was nie mam, wypuśćcie mnie i nigdy mnie już nie zobaczycie - Dodał, jakby to było takie proste. Wypuszczenie go równa się zdradzenie naszej kryjówki, a kto wie do jakiej grupy może należeć
- Jesteś samotnikiem? - Dałem znać lekarzynie by sobie poszedł, gdyż i nowy i on ciągle wymieniali się nawistnymi spojrzeniami
- Jeśli tak to będziesz czuł się wolny do zabicia mnie? - Kolejny brak odpowiedzi
- Zabijałeś ludzi do tej pory? - Taiga skrzyżowała ręce na piersi
- Gdy mnie wkurzyli, tak jak wy - Powiedział wrogo chłopak. Może było to ostrzeżenie? Albo zwyczajnie działał pod wpływem emocji, gdyż mówienie takich rzeczy było bardzo nierozważne, patrząc na sytuacji w której się znajduje. Mimo to wierzyłem mężczyźnie. Wyglądał na człowieka, który potrafi zabić. Młodzieniec był cholernie nerwowy. Napięty jak rewolwer ze spiłowanym bezpiecznikiem. Zerknąłem kątem oka na Taigę pokazując moją niepewność co do chłopaka. Na wszelki wypadek potrzymałbym go tutaj jeszcze kilka dni, aż się uspokoi.
<Hayato? Taiga?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz