- Dla mnie? - zdziwił się Milan i przyjął pakunek od białowłosego
chłopaka. Kątem oka zauważył, jak Usuyo kiwa z zadowoleniem głową.
Szatyn uśmiechnął się pod nosem i zaczął rozpakowywać prezent. Robił to
powoli i ostrożnie, w końcu nie miał bladozielonego pojęcia, co mogło
znajdować się w środku, bo jakby zniszczył? Pewnie zasmuciłby wtedy tego
chłopaka, a tego na pewno by nie chciał. Kiedy już otworzył ze środka
wydobył się smaczny zapach, przez co Milan mógł zgadywać, że w środku
było jedzenie. Powolutku wyciągnął ze środka potrawę. Była już zimna,
jednak nadal wyglądała na niezwykle smaczną. Uśmiechnął się jeszcze
szerzej i spojrzał na białowłosego chłopaka, którego oczy błyszczały
się, jak świeczniki, a policzki nabrały koloru czerwonych buraków.
Widząc to, szatyn zachichotał i z powrotem włożył jedzenie do
opakowania. - To co? Wpadniesz do mnie? - zaproponował od razu, bo
szczerze powiedziawszy nie miał, co robić w te popołudnie, a siedzieć
samemu zdecydowanie mu się nie chciało.
- A mogę? -
spytał się Usuyo, wyglądał na lekko zakłopotanego, ale Milan nie zwrócił
na to szczególnej uwagi, w końcu był głodny i myślał tylko o swym
żołądku, a na obiedzie się nie zjawił przecież, nie dziwcie się mu.
-
Przecież sam ci to zaproponowałem - zaśmiał się i poczochrał włosy
chłopaka. Szatyn zdziwił się jakie były one miękkie i przyjemnie w
dotyku. Szybko więc zabrał z powrotem swoją dłoń, by przez przypadek ich
zbytnio nie głaskać. Uśmiechnął się tylko szeroko i zaprowadził Usuyo
do swojego mieszkania. Nie znajdowało się jakoś specjalnie daleko od
miejsca ich pobytu. Zaledwie rzut beretem. - W ogóle nie przeszkadza ci
słońce? Z tego, co widzę jesteś albinosem...
- Och... - chłopak aż podskoczył zaskoczony. Zapomniał wziąć z domu parasolkę...
-
Gdy będziesz chciał ode mnie wyjść, pewnie słońce będzie już świecić
piekielnie mocno, będzie jeszcze gorzej niż teraz, hm... - zamyślił się
na chwilę. - Wiem! - pstryknął palcami. - Pożyczę ci potem bluzę, kiedy
indziej mi oddasz, a teraz chodź - złapał niższego za blady nadgarstek i
pociągnął w stronę, gdzie aktualnie mieszkał.
Kiedy
znaleźli się już pod drzwiami jego mieszkania, a Milan wyciągnął z
kieszeni klucze na chwilę się zaciął. Dawno nie zapraszał do siebie
nikogo, więc równie dawno nie sprzątał w żadnym z pomieszczeniu... Może
tylko małe porządki, jak posprzątanie śmieci, czy coś tym w rodzaju, ale
tak to nic więcej nie ruszał. Przeklął pod nosem i wsadził kluczyki do
zamka, by móc je następnie przekręcić.
- Poczekaj chwilę -
zwrócił się do Usuyo, wręczając pakunek z potrawą. - Muszę tylko
ogarnąć mieszkanie, daj mi minutę - i nie czekając na odpowiedź wszedł
do środka.
Nawet nie ściągając butów udał się do
pomieszczenia, gdzie znajdowała się równocześnie kuchnia, jak i salon.
Ten pokój nie był jakoś szczególnie duży, ale za to był ładnie
urządzony. Po lewej stronie od wejścia, które nie posiadało drzwi,
znajdowała się część kuchenna, natomiast po prawej jadalna. W części
kuchennej były wyłożone niebieskawe kafelki o różnych wzorach, na
niektórych były owoce, warzywa, a na innych dzbanki i garnki. Szafki,
jakie tam się znajdowały, miały kremowy odcień, podobny do koloru blatu,
jedynie trochę jaśniejszy. Większość z nich była pusta, w końcu Milan
nie miał, co w nich trzymać. Wyciągnął z jednej dwa talerze i wytarł je
rąbkiem podkoszulka. Gdyby zlew działał i lała się z niego woda, to by
je przepłukał z kurzu, jednak no niestety nie działał. Szatyn nie
posiadał piekarnika, ani żadnej z tych rzeczy, ale za to miał lodówkę,
dużą i srebrną, co prawda pustą i niedziałającą, ale jednak miał jakąś.
Na jej drzwiczkach znajdowało się mnóstwo magnezów, które przytrzymywały
kolorowe karteczki. Zapisane były na nich różne informacje, jedne
mniej, drugie bardziej ważne.
Milan podszedł do małego
stolika, który znajdował się w części jadalnej. Miał on okrągły blat, na
którym leżał pusty wazon, kiedyś były w nim kwiaty, jednak już dawno
zwiędły, a szatyn nie czuł potrzeby wkładać wody, a poza tym w taki
sposób jedynie marnował cenną wodę. Mebel był miał taki sam kolor, jak
szafki, które znajdowały się naprzeciwko, podobnie jak trzy krzesła,
które ledwie się mieściły w małej przestrzeni pomieszczenia.
Szatyn
pozbierał śmieci, które znajdowały się na stoliku i przerzucił je do
swojej sypialni, później je wyrzuci, jak Usuyo już sobie pójdzie.
Pościerał blat, na którym mieli jeść, również rąbkiem podkoszulka,
podobnie, jak wcześnie talerze i kiedy już to wszystko ogarnął. wrócił
się po białowłosego chłopaka.
- Wybacz, że cię tu zostawiłem, miałem straszny nieporządek - powiedział strasznie zasapany i zakłopotany.
-
Nie szkodzi - odpowiedział Usuyo kiwnięciem głowy. Spojrzał w oczy
Milanowi, a następnie uśmiechnął się szeroko, co szatyn odwzajemnił.
Zaprosił gościa do środka i tym razem ściągnął buty, zostawiając przy
drzwiach, koło innej, starej i zniszczonej już pary. Albinos uczynił
podobnie i udał się za starszym do kuchni. Skrzywił się lekko na ilość
kurzu, jaka znajdowała się na szafkach, ale nic nie powiedział. Postawił
opakowane jedzenie na stoliku i usiadł na krześle. Szkoda tylko, że
Milan zapomniał wyczyścić siedzenia... Szatyn postawił wcześniej wytarte
talerze na blacie stołu, by następnie móc nałożyć na nie przygotowane
jedzenie przez Usuyo. Milan zdawał sobie sprawę, że musiało być już
zimne i pewnie przez to straciło już smak, jednak w ogóle mu to nie
przeszkadzało. Był bardziej głodny niż przedtem. Podzielił porcję na
dwie osoby i sam usiadł na krześle. Zawiódł się trochę, że tego jedzenia
było tak mało, w końcu był taki głodny, a tym się nie naje... Westchnął
cicho i już miał wziąć się za jedzenie, gdy zdał sobie sprawę, że nie
dał żadnych sztućców. Walnął się dłonią w czoło. - Coś się stało? -
zapytał zaniepokojony Usuyo.
- Nie podałem sztućców -
wzruszył Milan w odpowiedzi ramionami. Wstał od stołu i podszedł do
szuflady, gdzie powinny się znajdować. Wyciągnął widelec i jakąś łyżkę, a
następnie wytarł je znowu podkoszulkiem po kryjomu, tak by gość nie
ujrzał, że są brudne. Wrócił do stolika i podał je albinosowi, który z
wdzięcznością przyjął.
- No to smacznego - powiedział Usuyo.
- Nawzajem - odparł z uśmiechem na twarzy.
<Usuyo? Wybacz, nie wiem, jak odmieniać Twoje imię, przepraszam też, że takie krótkie, nie chciało mi się więcej myśleć>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz