No to palnął z tym zwiadowcą... teraz na pewno go szybko nie wypuści.
Nie zdobył jej zaufania, a już zachowuje się podejrzanie. Zabrzmiał
jakby chciał uciec stąd siną w dal i wątpię by wrócił z jakimkolwiek
jedzonkiem. Jeśli w ogóle by wrócił. Już nie raz ludzie stąd uciekali z
błahych powodów, chociażby bo dowódczyni była zbyt surowa, albo zdarzały
się zbyt suche bułki. No bo my tu przecież piekarnie mamy. Pomijając
już fakt, że sam chciałem stąd spieprzyć widząc jak mało czasu mogę
spęczać w kąpieli.
- W ogóle... godzinę drogi? - Taiga spiorunowała mnie spojrzeniem, na co
odpowiedziałem niemrawym uśmieszkiem - MÓWIŁEŚ że wszystko w okolicy
przeszukaliśmy - Podeszła do mnie gwałtownie, patrząc mi prosto w oczy.
Zawsze czekałem na taką sytuacje, no może z łagodniejszym i bardziej
romantycznym tematem
- Najwyraźniej coś mi umknęło - Zaśmiałem się krótko
- Nie rób ze mnie idiotki, dobrze wiem, że coś takiego by ci nie umknęło
- Szturchnęła mnie palcem, dając znak, że jak nie będę mówić prawdy, to
zaraz oberwę całą pięścią. Westchnąłem ciężko i zacząłem błądzić dokoła
kobiety wzrokiem szukając jakieś zaczepu
- W tamtej okolicy całkowicie wysiadł prąd, zrobiła się tam czarna
dziura, kłębowisko zombie, wolę nie myśleć co może się tam czaić -
Wytłumaczyłem najprościej jak potrafiłem
- Ja tam nie widziałem tylu zombie.. - Prychnął Hayato, który został zmiażdżony spojrzeniem dowódczyni
- Czemu nic nie powiedziałeś? - Powróciła do mnie, a ja niemało się
zmieszałem. Co miałem powiedzieć? Kocham się w Tobie, a wiedziałem, że
jesteś na tyle uparta by tam pójść? Dobre sobie
- Przepraszam - Stwierdziłem, a Taiga się zdziwiła moim ukorzeniem. Zamyśliła się chwilowo i powiedziała do naszej dwójki
- Potrzebujemy tych leków - Skąd ja to wiedziałem? Skrzyżowałem ręce na
klatce piersiowej - Bierzemy najlepszych, Mobius zwołaj resztę, by się
przygotowali, mają godzinę - Rozkazała i już miałem to zrobić, gdy
Hayato złapał mnie za ramię, dając znaczące spojrzenie. Obróciłem się na
pięcie, by dostrzec plecy Taigi, najprawdopodobniej obmyślała plan.
- Potrzebujemy chłopaka - Wskazałem na białowłosego, który od razu się rozpromienił.
- A to niby czemu? - Warknęła ironicznie dowódczyni, patrząc na nas zawistnie, kątem oka.
- Zna budynek, z nim nasze szanse na wrócenie bez żadnych strat się
zwiększają - Oznajmiłem z szerokim uśmiechem, a takim sam widniał na
twarzy Hayato. Taiga przewróciła oczami i dała znać ręką, bym się
pospieszył z zebraniem grupy, co również oznaczało, że się zgadza na
towarzystwo białowłosego. Chłopak nie wiedząc co się dzieje, spojrzał na
mnie pytająca, ja jedynie pokiwałem z zadowoleniem głową, a ten
podskoczył jak kangur, przy tym krzycząc z zadowolenia. Dowódczyni jak
zawsze nie pominęła okazji ochrzanienia nas, lecz ja z widocznym
rozbawienie, kazałem mężczyźnie iść za mną
~ Godzinę później ~
Grupa dwunastu osób stała przed bramą w oczekiwaniu na Taigę, każdy się
uzbrajał. Wszyscy zostali już poinformowani o zagrożeniu, więc było
wyczuwalne napięcie. Ja musiałem zająć się Hayato, więc nie odstępowałem
go na krok i nim zdążyłem zauważyć, jego towarzystwo stało się dla mnie
bardzo przyjemne. W dwójkę poinformowanie wszystkich poszło znacznie
sprawniej, a po drodze pozwoliłem sobie zajść po katanę chłopaka, którą
właśnie trzymał na plecach.
- Masz - Podałem białowłosemu jeden z moich pistoletów.
- No teraz, to kurwa przesadziłeś - Taiga nagle pojawiła się koło mojej
osoby i wyrwała broń Hayato - Co ty sobie myślisz? Chcesz by wystrzelał
nas jak kaczki? - I o co taka afera? W końcu jest już jednym z nas, ja
tam już mu ufałem. A nawet jakby chciał, to nie zdążył by kogokolwiek
postrzelić, bo szybciej odstrzeliłbym mu łeb. Skoro ciągle latał z
kataną, wątpię by jego celność była tak precyzyjna, dłoń musiała się
odzwyczaić od spustu.
- Chcesz mieć jedną więcej osobę do bronienia naszej grupy? W dodatku i
tak oddaliśmy mu katanę, nią zabicie człowieka nie jest trudne, a
pistoletem chociaż na odległość możesz osłaniać towarzysza - Jak zawsze
wdałem się w dyskusję z dowódczynią, która z minuty na minute, była
coraz bardziej podirytowana moim zachowaniem.
- Tym razem nie masz racji Mobius! Nie masz racji! - Fuknęła zabierają
mój pistolet i odchodząc do reszty grupy, by wrzasnąć, żeby się nie
gapili tylko brali dupy w troki. Ja natomiast spojrzałem na Hayato,
którego mina pokazywała podirytowanie, uśmiechnąłem się i wyjąłem
kolejną broń
- Tylko schowaj - Przyłożyłem palec do ust, puszczając mu oczko, a ten
się cicho zaśmiał. Chyba uświadomił sobie, że uwielbiam drażnić się z
Taigą.
- Mam wrażenie, że zachowujecie się wobec siebie jak stare dobre małżeństwo - Aż zadrżałem na te słowa.
- Nie wiem czy długo bym wytrzymał - Zaczęliśmy się śmiać - A i nigdy
nie trzymaj cały czas palca na spuście, po każdym strzale zdejmujesz,
rozumiemy się? - Zapytałem już dość poważnie, na co Hayato pokiwał głową
- Najlepiej używaj w ostateczności, tak to machaj sobie tym mieczykiem -
Chłopak chyba zraziły te słowa, gdyż rzucił mi zrozumiałe spojrzenie,
ale szybko go utuliłem tłumacząc, że żartowałem.
< Taiga? Hayato? Wybaczcie, nie najlepsze i nie najdłuższe, ale jestem na wyjeździe i dużo czasu nie miałem >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz