Byłam wielce zaskoczona, kiedy wszystko w mieście było dopięte na ostatni guzik, czy to jakaś zmowa, abym zanudziła się dzisiaj na śmierć? Niewątpliwie, dla niektórych byłoby to spełnienie marzeń.
Wróciłam zdegustowana do mieszkania, zaskoczona odkryłam, że drzwi są delikatnie uchylone. Weszłam niepewnie, gotowa na ewentualną obronę. Na szczęście w progu zauważyłam Siega, dzięki czemu odbyło się bez zbędnych awantur.
- To jakie masz jeszcze pytania? - zapytał, spuszczając wzrok. Miałam wrażenie, że jest speszony. Ponownie w moich rękach wylądowały kartki i długopis. Zaczęłam przyglądać się pytaniom, które zadałam, oraz tym, które już zostały rzucone. Jako, iż przyszedł tutaj razem z nami, wiele pytań mogłam pominąć.
- Masz jakąś rodzinę? Kogoś kto mógłby się powołać na Ciebie? - Przygryzłam końcówkę długopisu.
- Raczej nie, wszyscy nie żyją - Powiedział obojętnie, na co skinęłam głową i zaczęłam zapisywać na kartce
- Dzieci?
- Co dzieci? - Wręcz się zachłysnął
- No czy masz dzieci, albo miałeś - Wzruszyłam ramionami
- Po co pytacie o takie rzeczy? - Mrugnęłam kilka razy i spojrzałam na niego, czekając na właściwą odpowiedź. Westchnęła cicho i pokiwał przecząco głową - Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
- Okej, czyli zostawiamy znak zapytania - Burknęłam, chowając wszystkie kartki do odpowiedniej teczki.
- Jak to znak zapytania? - Zmarszczył brwi
- No skoro nie jesteś pewny, z kobietą byłeś, no to jest to możliwe, że za kilka miesięcy przyjdzie tutaj jakaś kobieta z dzieckiem i będzie się na Ciebie podawać - Wzruszyłam ramionami. Wpisując jego dane na małą karteczkę i swój podpis. - Idź na stołówkę, powinni Cię wpisać w księgę i będzie wydawane dla Ciebie jedzenie.
- Dzięki - Mruknął i nim się obejrzałam wybiegł na zewnątrz, najprawdopodobniej szukając budynku, w którym będzie mógł się najeść. Korzystając z okazji, chwili spokoju, poszłam do sypialni układając się wygodnie na łóżku. Ledwo co zamknęłam oczy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Zaczęłam mruczeć pod nosem, udając, że nie ma mnie w środku, jednak ktoś był straszliwie upierdliwy. Niechętnie wstałam z łóżka gramoląc się do drzwi. Przed drzwiami stał brunet, w krótkim rękawku, dzięki czemu mogłam zauważyć, tatuaż na jego ramieniu. Spojrzałam na niego pytająco, na co się zmieszał. Najwyraźniej walczył ze sobą w środku, czy ma mi powiedzieć o co chodzi, czy też nie.
- O co chodzi? - Zapytałam znudzona i obojętna.
- Chodzi o to, że ta kobieta w okienku, nie chce mi wydać posiłku i pogoniła mnie mówiąc, że nie ma czasu - Wydusił w końcu z siebie. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać czy też płakać. Trzeba tylko przyznać, że kobietka jest upierdliwa i ciężko ją przegadać.

- Możemy iść! - Powiedziałam wręcz zadowolona wychodząc z mieszkania. Mężczyzna zilustrował mnie zaskoczonym wzrokiem.
- Dlaczego przebrałaś się w to.... coś? - Zapytał w końcu, na co zgromiłam go wzrokiem
- To coś?! Wiesz ilu zombiaków, musiałam pokonać, aby dojść do tego cudeńka? Trochę zrozumienia- Prychnęłam wymijając go i ruszając do stołówki. Ludzi za wiele nie było, gdy weszliśmy do środka, dopiero po kilku minutach zaczęli się zbierać. No tak z pory obiadowej zrobiła się pora kolacyjna.Po krótkiej rozmowie z kobietami z kuchni, Sieg został zapisany i w końcu dostał swoją porcję, jako iż nie mógł dostać obiadu trochę z mojej winy, to załatwiłam mu więcej pożywienia na kolację. Usiadł przy jednym ze stolików, a ja jako że jeszcze głodna nie byłam, zaczęłam chodzić po sali roznosząc jedzenie, zdecydowanie poszło to szybciej niż zazwyczaj, a i ludzie nagli stali się dla mnie mili, dziwne, że tylko mężczyźni. W końcu wzięłam swoją porcję i usiadłam obok Siega, który już dawno zjadł swój posiłek i teraz siedział przyglądając się wszystkim, popijając ciepły wywar, któremu daleko było do prawdziwej herbaty, ale ważne, że można było się napić czegoś ciepłego. Zabrałam się za pieczywo, które powoli wkładałam do ust, kawałek po kawałku.
Sieg?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz