środa, 16 sierpnia 2017

Od Mobiusa CD Hayato&Taiga

- O nie droga panno, ty siedzisz tutaj - Powiedziałem marszcząc brwi - Ból może przejść z czasem, bo przez uderzenie zacisnęły się wszystkie mięśnie, ale równie dobrze jeden z twoich organów mógł ucierpieć, po takim uderzeniu nie zdziwiłbym się, jakby pękła Ci śledziona... - Mówiłem jak ojciec martwiący się o swoje dziecko.
- Przesadzasz - Prychnęła Taiga, której najwidoczniej moje słowa latały koło nosa. Chcąc już wstać, powstrzymałem ją mocnym uściskiem na ramieniu.
- Nie przesadzam i nie żartuję - Powiedziałem srogo. Dowódczyni widząc niecodzienną powagę widniejącą nie tylko na mojej twarzy, ale i głosie, popatrzyła na mnie z niedowierzaniem. Po chwili zastanowienia, usiadła wygodnie, rozluźniając te mięśnie, które była w stanie.
- Rozumiem - Słysząc te słowa od razu się rozpromieniłem. Wyjąłem z mojej torby butelkę wody i przyłożyłem ją do ust kobiety.
- Musisz teraz dużo pić - Oznajmiłem, gdy Taiga wzięła pierwszego łyka - Nie będę się zbytnio oddalał, dlatego jak dojrzysz zagrożenie od razu mnie wołaj - Uśmiechnąłem się szeroko, jednak paraliżujący ból szybko zmył zadowolenie z mojej twarzy.
- Mobius, wszystko w porządku? - Kobieta się zaniepokoiła, lecz jak najszybciej zatuszowałem stopień cierpienia.
- Chyba zjadłem coś nieświeżego - Stwierdziłem rozbawiony, na co dowódczyni spiorunowała mnie wzrokiem i ponagliła, że nie chce już oglądać mojej mordy - Dobra Hayato, idziemy - Odwróciłem się do towarzysza, który pokiwał głową. Ruszyliśmy w półki. Leków było tak dużo, że wystarczyłyby na kolejne kilka miesięcy, jednak patrzenie na ich daty, wykazywało duże straty. Sporo było przeterminowanych. Na szczęście przeciwbólowe i inne długo się trzymały. Nadal zapas na kilka tygodni. Będziemy mieć chociaż chwilę spokoju. Czułem ciągle nieprzyjemne mrowienie w lewej ręce. Nie mogłem nią ruszyć, każdy nagły ruch doprowadzał mnie do spazmatycznych boleści. Co chwilę brałem głęboki wdech, by wytrzymać w tej niewygodnej sytuacji. Robienie wszystkiego jedną ręką nie było proste, wręcz okropnie uciążliwe, tym bardziej, że narobiliśmy sporo hałasu i powinniśmy się zbierać.
- Ej Mobius - Usłyszałem za sobą głos Hayato, na co niewzruszony nadal zbierałem leki, sprawdzając dokładnie ich daty. Nie chciałem pokazywać, że coś jest nie ta - Co się stało z twoją ręką? - Nagle zobaczyłem twarz mężczyzny obok siebie, aż odskoczyłem do tyłu z przerażenia, przy tym robiąc dziwne ruchy zdrową kończyną.
- Weź się tak nie zakradaj - Fuknąłem, wzdychając przy tym z ulgą. Nie trudno było dojrzeć, że jestem już prawie niepełnosprawny, nie było co tego dłużej ukrywać - Musisz mi nastawić bark - Powiedziałem prosto z mostu do Hayato, który otworzył szeroko powieki
- Co? Kiedy go wybiłeś? - Chłopak nie ukrywał zdziwienia.
- Kiedy przytrzymywaliśmy to bydle, łańcuch owinąłem wokół ręki, wiem nie najmądrzejszy plan - Zaśmiałem się z własnej głupoty - Hulk szarpną i tyle widziano, go na swoim miejscu, dobrze, że w ogóle mam jeszcze rękę - Charknąłem, opierając się plecami o szafkę.
- Ale jak mam to zrobić? - Hayato widocznie był chętny do pomocy. Ale co ja mam mu powiedzieć? Sam dokładnie nie wiedziałem, ale na filmach nie wyglądało to niebezpiecznie
- Słyszałem o pewnym sposobie... - Zamyśliłem się - Znajdź jakąś butelkę - Powiedziałem chłopakowi, a ten szybko ruszył w półki i wrócił ze zdobyczą - Dobra.. daj ją - Wydusiłem i wsadziłem ją sobie pod pachę. Urwałem kawałek materiału z bluzki Hayato, który spojrzał na mnie zdziwiony - Swojego przecież nie porwę - Uśmiechnąłem się krzywo, a chłopak zmarszczył zawistnie brwi - Dobra.. umiesz robić dźwignię? - Zapytałem.
- Tak.. - Powiedział niepewnie, nie wiedząc co mogę szykować.
- To zrób to z moją ręką - Wsadziłem kawałek materiału z bluzki mężczyzny do ust, wiedziałem, że będzie to cholernie bolało.
- Nie lepiej to zostawić lekarzowi z Santari? - Zapytał, jakby upewniać się, czy na pewno tego chcę
- Ghasfanie - "gadanie" wydusiłem przez zakneblowane usta. Przysiadłem na środku korytarza, by chłopak miał dużo miejsca. Czułem jak serce wyrywa się z mojej piersi, byłem strasznie zdenerwowany, nienawidziłem bólu. Poczułem czyjś dotyk i nagły ostry ból.
- Asz k*rwa! - Wykrzyknąłem, kiedy wylądowałem na ziemi. Ból był tak intensywny, że zacząłem zdrową ręką z całej siły bić o ziemię, jakbym odklepywał swoją przegraną w pojedynku. Z każdą sekunda cierpiałem coraz bardziej, gdyż uścisk się umacniał. Myślałem, że zaraz zacznę wierzgać jak dziki mustang, jednak białowłosy znacznie mnie unieruchomił swoim ciałem.
- Jeszcze chwila.. - Powiedział Hayato i kolejna błyskawica bólu rozproszyła się po moim ciele. Zaciskałem zęby najmocniej jak potrafiłem, jednak mimo to głośny krzyk wydał się z moich ust. K*rwa co za piekło! Wrzeszczałem w myślach i poczułem jak krew spływa po mojej dłoni. Nigdy nie miałem długich paznokci, ale mimo to zdołałem się wbić na tyle głęboko, by czerwona ciecz ozdobiła podłogę. na kilka sekund odwróciło to moją uwagę, jednak kolejna fala bólu nie zamierzała czekać. Kolejny wrzask i nagła ulga. Przypomniałem sobie o oddychaniu i zacząłem nabierać jak najwięcej powietrza do płuc. Już kiedyś miałem wybity bark, jednak w szpitalu dadzą Ci znieczulenie i jesteś jak nowy. Ale najważniejsze było, że to już koniec tych cierpień. Za kilka dni ręka będzie w pełni sprawna.
- Dzięki - Wydusiłem do Hayato, jednak nie miałem zamiaru wstawać z ziemi, przez najbliższe kilka minut.
- Co tu się k*rwa dzieje? - Usłyszałem za nami głos Taigi, ale nie miałem nawet siły się ruszyć. Poczułem jak ciężar ciała białowłosego znika.
- Został ugryziony - Powiedział Hayato, a ja wręcz zamarłem. Jeszcze do niego nie dotarło, że nie powinien żartować sobie z dowódczyni? Pewnie zaraz rzuci mu się do gardła, jak się skapnie, powinienem jak najszybciej skończyć relaks, na tej wspaniałej zimnej podłodze. Zebrałem w sobie trochę siły i się uniosłem, by spojrzeć na Taigę. Kiedy mój wzrok spoczął na jej twarzy, dostrzegłem łzy płynące po jej policzkach. Zamarłem, czemu płakała? Coś się stało, gdy się oddaliliśmy? A może ból brzucha jest tak mocny, że nie mogła wytrzymać?
- Hej, hej żartowałem - Zaśmiał się nerwowo Hayato - jest cały i zdrowy, widzisz? - Odsłonił mnie, tak by Taiga mogła się upewnić na własną rękę,

< Końcówka opowiadania to zemsta na Tai <3 Hayato, Taiga? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy