poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Mobiusa CD Taigi +18

- Rozumiem - Przeczesałem szare włosy - Jednak dobrze wiesz, ze nigdy bym Cie nie zostawił, już kolejny raz narażałem za Ciebie życie, czyż nie? - Uniosłem jedną brew, wpatrując się w kobietę
- Równie dobrze mogłeś robić to dla miasta - Na co się zaśmiałem
- Wiesz, że wielu z nich mam za śmieci, a tych co trzeba wziąłby se sobą - Wyjąłem papierosa z kieszonki i wsadziłem go do ust
- Pozbawiając ich godnego życia, jak na te czasy? - Zapytała kobieta, wyjmując papierowy rulonik z pomiędzy moich warg
- Lepiej pozbawić kogoś, godnego życia, czy samemu umrzeć? - Oparłem się wygodnie na kanapie, nadal zakrywając sprawnie bluzką moje krocze
- "Wielu z tych, którzy żyją... zasłużyło na śmierć. Niejeden też z tych, którzy zasłużyli na życie umarł. Czy możesz tym umarłym zwrócić życie? Nie szafuj więc śmiercią w imię sprawiedliwości, bo narażasz własne bezpieczeństwo" - Zacytowała kobieta, słowa które czasami zdarzało mi się powtarzać
- Mój ulubiony cytat z Władcy Pierścieni - Zaśmiałem się - Może i ty uważasz, że to co jest między nami nas osłabi - Westchnąłem i nasze spojrzenia się spotkały - Ale ja wiem, że to będzie moja siła - Uśmiechnąłem się szeroko do kobiety i wstałem z miejsca, rozciągając przy tym mięśnie. Najprzyjemniej żyć dla kogoś. Nawet jeśli musiałbym na końcu cierpieć, byłbym szczęśliwy z każdego dnia spędzonego z nią. Podszedłem do drzwi - Ty też odpocznij, ostatnia wędrówka musiała być wyczerpująca - Zanim jednak wyszedłem zdjąłem kurtkę i owinąłem ją wokół pasa by wiadomo co zakryć. W końcu pałka stała mi jak złoto. Dobrze wiedzieć, że chociaż jestem zdrowy. Chociaż, to wiedziałem już za dobrze, w końcu nie raz już robiłem sobie dobrze, mając przed oczami dowódczynię. Wróciłem do domu najszybciej jak tylko potrafiłem i od razu znalazłem swoje miejsce na kanapie. Już wiedziałem, że te kilkanaście minut upłynie mi mile, nie spodziewałem się tylko jak bardzo.
Nadal czułem na sobie rozgrzane wargi Taigi, w dodatku była ona tak kurewsko gorąca.
Zacisnąłem zęby i zacząłem powoli masować mój członek przez spodnie. Na początku wysunąłem sam wilgotny łepek na wolność, lecz nie potrafiłem długo czekać i cały korzeń mógł zaczerpnąć świeżego powietrza. Rozchyliłem uda i zacząłem przesuwać dłonią po moim interesie. Zrobiło mi się przyjemnie, zbyt przyjemnie. Jeszcze chodzące w głowie wspomnienia o Tai i upiększanie ich jak w paincie, doprowadzało mnie do dreszczy. Masowałem korzeń ściągając z niego wilgotną skórę. I tak właśnie delikatnymi ruchami, przedłużałem moją nieskończoną rozkosz. To mocno zaciskałem uścisk, to delikatnie pocierałem. Masturbowałem się powoli, by zbyt szybko się nie spuścić. Moja wyobraźni dopiero rozpoczęła. Pojawiały się kolejne kropelki libido, które przyjemnie mnie drażniły. Co bym zrobił, żeby ta kobieta miała to w ustach. Zmarszczyłem brwi, byłoby to bardzo niebezpieczne oddawać swojego przyjaciela w ręce tej ostrej dowódczyni. Po takich widokach nie zostało mi dużo czasu do wystrzału, wiedziałem dobrze, że będzie obfity. To było doskonałe, zaledwie sekunda i moja sperma znalazła się na kanapie. Z ciężkim oddechem odchyliłem się do tyłu, gdzie zobaczyłem zarumienioną Taigę. Zrobiłem się cały czerwony i odskoczyłem do tyłu.
- Co, co ty tu robisz? - Ukryłem jak najszybciej swoje przyrodzenie w spodniach
- Chciałam Ci coś przekazać.. - Odwróciła się prędko - Wybacz, zapomniałam... że przez pocałunek zrobiłeś się twardy - Mimowolnie kobieta delikatnie zachichotała
- Nie musisz tego mówić na głos! - Warknąłem wycierając chusteczką moje nasienie z kanapy, ślad był tak widoczny, że aż zrobiło mi się głupio. Boże co za sytuacja, co powinienem teraz zrobić? - Będę iść pod prysznic, jutro mi przekażesz, co chciałaś - Zaśmiałem się nerwowo, odprowadzając kobietę do drzwi

< Tai? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy