niedziela, 6 sierpnia 2017

Od Usuya CD Milana

Kiedy drzwi zamknęły się przed nosem Usuya, ten odetchnął z ulgą. Serce waliło mu jak młotem. To wszystko działo się, dla niego, zbyt szybko. Pierwszy raz odważył się porozmawiać z mężczyzną, który mu się podobał i jeszcze tego samego dnia, wylądował u niego w mieszkaniu. Policzki białowłosego były czerwone niczym dwa dojrzałe jabłka. Próbował się uspokoić, jednak z trudnością mu to przychodziło. Słyszał co chwilę szybkie kroki Milana, stuki, oraz odgłosy uderzanej o siebie porcelany. Trochę go to rozbawiło, przez co na jego usta napłynął szeroki uśmiech. Jego wyobrażenie osobowości szatyna, ani trochę nie przerosły rzeczywistości. Był miły, troskliwy i uśmiechnięty. Usuyo czuł się przy nim bardzo komfortowo, szybko zapomniał o sytuacji sprzed godziny. Chociaż i tak cały czas miał żal, za spuchnięty policzek Milana. Białowłosy wzdrygnął się słysząc skrzyp otwieranych drzwi, w których stanął wysoki mężczyzna. Usuyo by spojrzeć mu w oczy musiał bardzo wysoko unosić głowę, jednak nie przeszkadzało mu to. Zwykle czuł obawę do wyższych od siebie, tym razem jednak miał wrażenie głębokiego bezpieczeństwa. Przywitał go szerokim uśmiechem, na który szybko dostał pozytywną odpowiedź. Usuyo dostał zaproszenie do środka, wszedł zaraz za szatynem. Zdjął powoli buty, rozglądając się przy tym po mieszkaniu, jakby chciał poznać każdy zakamarek. Było skromnie, lecz przytulnie. Dopiero przy bliższym przyjrzeniu się dostrzegł trochę kurzu, nie było to, dla niego, żadnym problemem. Usuyo poczuł jednak ogromną chęć posprzątania mieszkania, nie tylko przez to, że był w swoim rodzaju czyściochem, ale wiedział, że chociaż w taki sposób mógł odwdzięczyć się mężczyźnie za ratunek. Jednak czuł zakłopotanie, obcy mężczyzna wchodzi do mieszkania i proponuje bycie sprzątaczką? Chyba nie było to najlepsze "drugie" wrażenie. Chłopak zajął miejsce na krześle przy stole i patrzył na Milana, który rozdzielał jedzenie. Mimo że wszystko było dla mężczyzny, on chciał się podzielić. Poliki Usuya znowu zrobiły się czerwone, spotkał doprawdy dobrego człowieka. Nie raz podczas drogi tutaj, słyszał jak brzuch mężczyzny daje o sobie znać, a mimo to myślał o białowłosym. Kiedy przed nosem chłopaka pojawił się talerz i sztućce, ten uśmiechnął się szczerze do gospodarza, który zasiadł na przeciwko. Danie nie wyglądało już tak smacznie, jak przedtem, przez szarpaniny wszystko się zmieszało, robiąc tylko ładnie pachnącą breję. Nie będąc pewnym, czy w ogóle Milan będzie chciał to skosztować, Usuyo zaczął mu się przyglądać. Ku jego zdziwieniu w mgnieniu oka talerz mężczyzny był już pusty, jednak mina pokazywała duże nienasycenie.
- Nie jesz? - Zdziwił się szatyn patrząc na pełen talerz Usuya. Chłopak początkowo nie wiedział co powiedzieć. Miał zacząć jeść i odebrać przyjemność mężczyźnie, czy może odpowiedzieć, że nie jest głodny. Nigdy nie wiadomo jak obie informacje mogą być przyjęte. Widząc łakomy wzrok Milana na talerzu Usuya, chłopak rozpromienił się delikatnie.
- Może, masz ochotę, zjeść moją porcję? - Zapytał z uśmiechem na ustach białowłosy, przesuwając talerz tak, by był w zasięgu ręki siedzącego naprzeciw niego mężczyzny. Ten zamrugał kilkukrotnie i po chwili pokazał szereg białych zębów.
- Jesteś pewien? - Upewniał się Milan, nie chcąc zrobić żadnego pochopnego korku.
- Przecież, ja zaproponowałem. - Zaśmiał się chłopak patrząc jak jego porcja powoli znika. Tak właśnie minęła ponad godzina. Usuyo zauważył, że od dłuższego czasu wpatrywał się w mężczyznę, zakłopotany tym, że Milan mógłby to zauważyć, próbował znaleźć jakieś wyjście z sytuacji. Białowłosy kiedy zerknął na znajdujący się na jego chudej ręce zegarek, podskoczył do góry.
- Coś się stało? - Zapytał Milan, zaskoczony tak nagłym ruchem chłopaka.
- Chyba się zasiedziałem. - Stwierdził młodzieniec, znowu wpatrując się na małą konstrukcję na jego ręce. - Dziękuję za zaproszenie, ale powinienem już iść. - Spuścił delikatnie głowę do dołu w oznace podziękowania za gościnę. Chłopiec wstał od stołu, czekając na reakcję gospodarza.
- Czekaj, na dworze tak praży, że będzie z ciebie kurczak na rożnie, chodź dam Ci jakąś bluzę. - Milan w ułamku sekundy znalazł się koło starej zakurzonej komody, z której wyjął szare odzienie. Usuyo kiedy dostał w ręce bluzę, od razu poczuł przyjemny zapach mężczyzny. Miał ochotę wtulić w nią swoją twarz, jednak niepewnie nałożył ją na siebie, by zauważyć, że jest o wiele za duża. Wyglądała niczym namiot na drobnym ciele Usuya. Co wyglądało komicznie dla obu stron. Milan zamrugał kilkukrotnie i wybuchł śmiechem. Białowłosy również poczuł rozbawienie. Po całym mieszkaniu rozeszły się roześmiane męskie głosy. Nie wiadomo czemu mężczyźni wcześniej tego nie zauważyli, tym bardziej, że szatyn jest o ponad głowę większy od chłopca.
- Przepraszam, chyba tego nie przemyślałem. - Stwierdził rozbawiony, a Usuyo z uśmiechem podwinął delikatnie rękawy, w ogóle nie przeszkadzała mu jej wielkość, wręcz przeciwnie czuł się w niej bardzo bezpiecznie. - Zaraz poszukam czegoś mniejszego. - Milan uśmiechnął się przyjacielsko do chłopaka.
- Nie trzeba. - Odparł Usuyo Zakrywając czerwoną twarz pod kapturem. Zaczął czuć niebezpieczne przyspieszenie bicia serca. - Jest dobra. - Spod kaptura widać było tylko delikatny uśmiech białowłosego.

<Milan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy