poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Od Midori

Obudził mnie promień słońca który raził mnie w oczy. Przeciągnęłam się i usłyszałam burczenie brzucha. Z uśmiechem wstałam i... wszystko sobie przypomniałam. Już nic nie jest tak jak było kiedyś. Nie wyjdę sobie spokojnie do sklepu, bez stresu, i nie kupię tego, na co mam ochotę do jedzenia. No trudno. Muszę wyjść poza miasto i poszukać czegoś co nada się na śniadanie nie tylko dla mnie, ale dla wielu innych osób, których nawiasem mówiąc nawet nie znam. Moja praca wbrew pozorom nie jest taka prosta, jak się wydawało na początku... Chwyciłam z półki latarkę (zawsze może się przydać) oraz mój łuk i strzały, i uznałam, że to mi w zupełności wystarczy. Wyszłam na dwór i skierowałam się w stronę wyjścia z miasta. Strażnicy z łatwością mnie wypuścili. Po chwili namysłu skierowałam się w stronę lasu, gdzie miałam nadzieję, że uda mi się coś upolować. Szłam polną dróżką, otaczały mnie różne krzewy i inne rośliny. Droga robiła się coraz bardziej wąska i zaczęły ją otaczać drzewa. Wreszcie wkroczyłam do lasu. Nie przeszłam nawet kilku metrów, gdy usłyszałam za sobą głośny szelest. Moja intuicja podpowiedziała mi, że coś lub ktoś jest obok mnie. Ostrożnie, żeby nie spłoszyć mojej przyszłej ofiary przygotowałam łuk i szybko się odwróciłam. Zobaczyłam niską, wątłą postać, która uśmiechała się do mnie złowrogo (swoją drogą zęby też miała naprawdę marne), od razu gdy się odwróciłam poczułam także wstrętny zapach. Gdybym nie trzymała wtedy łuku przygotowanego do wystrzału, na pewno odruchowo zatkałabym sobie odruchowo nos. No tak, szwendacz... Właściwie nie miałabym żadnych korzyści z zabicia go więc wzruszyłam ramionami i chciałam iść dalej. Szwendacz jednak chyba przecenił swoje możliwości i zaczął mnie atakować. W sumie trudno, jego wybór. Chwilę później już nie żył. Jako osoba o łagodnym charakterze oczywiście żałowałam, że to zrobiłam, ale nie trwało to długo. Zaczęłam dalej szukać jakiejś ofiary, ale szybko się zmęczyłam i postanowiłam odpocząć w cieniu pod drzewem. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam, że pod drzewem naprzeciwko mnie też siedzi jakaś postać. Miała kaptur na głowie więc nie byłam w stanie określić jej płci. Chyba jeszcze mnie nie zauważyła, była zajęta czytaniem czy czymś takim... Chrząknęłam głośno żeby zwrócić jej uwagę.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy