sobota, 12 sierpnia 2017

Od Siegrain'a CD Taigi

Razem z Taigą poszliśmy w stronę budynku gdzie wydawali posiłki. Coś czułem, że będzie to mój ulubiony budynek. Nareszcie dostałem ukochane jedzonko. Byłem tak głodny, że nie wytrzymałby dłużej. Zjadłem swoją porcję i powoli piłem coś co miało przypominać herbatę. Taiga przysiadła się chwilę później. Skończyła pomagać innym kobietom i usiadła obok. Spojrzałem na nią uważnie. Wciąż śmieszyło mnie jej wdzianko. Zaśmiałem się cicho i odstawiłem kubek.
- Coś cię śmieszy? - zgromiła mnie spojrzeniem.
- Twoja urocza różowa kiecka. - odparłem.
- To nie jest kiecka! To jest...
- Nieważne, dla mnie wciąż to będzie kiecka. - uciąłem. - Różowa w dodatku.
- Masz coś do tego koloru? Wiesz ile wysiłku mnie kosztowało zdobycie jej? - uniosła swoje brwi ku górze.
- Tak, tak. - zaśmiałem się ponownie. - Mówiłaś już to wcześniej.
Wziąłem kubek w dłonie i upiłem z niego nieco ciepłego płynu. Już dawno nie pamiętałem kiedy jadłem coś równie pysznego. Nawet jeśli była to zwykła bułka. Dokończyłem swój napój i popatrzyłem w stronę dziewczyny. Wciąż jeszcze nie skończyła jeść. Powoli rwała kawałki pieczywa i wkładała sobie do ust. Przyglądałem się temu przez chwilę.
Ktoś upuścił kubek przy innym stoliku i narobił małego hałasu. Czerwonowłosa od razu spojrzała w tamtą stronę. Jej ręka zatrzymała się w połowie drogi do jej ust. Wykorzystałem ten moment. Nachyliłem się i złapałem zębami jedzenie.
- Co ty wyprawiasz?! - spojrzała na mnie nienawistnie. - To moje jedzenie!
- Postanowiłem ci pomóc z nim. Strasznie się grzebiesz przy jedzeniu.
- Może się nim delektowałam? - prychnęła. - Nie przyszło ci to do głowy?
- Wybacz, jak jestem głodny to nie myślę.
- Więc rodzice musieli głodzić cię przez całe życie. - zaśmiała się. - Zjadłeś już swoją porcję...
- A deser? - zapytałem rozbawiony.
Wyciągnąłem ręce przez siebie i się przeciągnąłem. Najchętniej poszedłbym spać. Niestety wcześniej, za murami nie dane mi było się wyspać, gdyż pojawili się intruzi. Dostali się do mojej kryjówki. Tak po prostu sobie weszli.
- Jaki deser? - popatrzyła na mnie marszcząc brwi. - Powinieneś się cieszyć nawet z kawałka spleśniałego chleba. Nawet nie wiesz jak ciężko znaleźć cokolwiek zjadliwego...
- Akurat to wiem doskonalę. - ucinam jej w połowie zdania.
Po chwili zapadła cisza. Taiga zerkała na mnie co jakiś czas, jakby bała się, że znów zabiorę jej jedzenie. I miała rację. Czekałem tylko na moment aż odwróci swój wzrok. Niestety nie popełniła tego samego błędu. Skończyła swoją kolację i podniosła się od stołu. Poszedłem razem z nią odłożyć talerze. Liczyłem, że czerwonowłosa pokaże mi miejsce, gdzie mógłbym się chwilę przespać. Jednak chyba zupełnie o tym zapomniała, a ja nawet nie zdążyłem się jej spytać. Ktoś zawołał ją i po prostu sobie poszła. Była potrzebna gdzie indziej. Westchnąłem zrezygnowany i wyszedłem ze stołówki.
Dopiero teraz przypomniałem sobie o wygodnym miejscu do spania. Było to zresztą jedyne miejsce, które znałem. Nie licząc stołówki, rzecz jasna. Od razu skierowałem swoje kroki w tamtą stronę. Taigi nie było i to tylko ułatwiało sprawę. Wszedłem do jej mieszkania. Nikogo nie było. Uśmiechnąłem się pod nosem widząc wygodną kanapę i stolik. Podszedłem bliżej i usiadłem na kanapę. Musiałem przyznać, że Taiga nieźle się tutaj urządziła. Rozglądałem się po całym pomieszczeniu aż mój wzrok zatrzymał się na paczce ciasteczek. Mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. Chwyciłem pudełeczko i wyciągnąłem jedno ciasto. Było smaczne. Potem następne i następne. Tak o to zjadłem pół opakowania. Nie mogłem się powstrzymać. Oczywiście nie planowałem zostawiać ani jednego ciasteczka, ale stwierdziłem, że wezmę je sobie na później. Liczyłem, że zdrzemnę się tylko kilka minutek i opuszczę mieszkanie zanim wbiegnie rozjuszona dziewczyna w różowej kiecce z kataną w ręku.
Żałowałem, że zabrali mi moją broń. Była najcenniejszym przedmiotem. Wiele razy ocaliła mi moje życie. Chciałbym dostać ją z powrotem. Nie wiedziałem ile jeszcze będą ją trzymać.
Schowałem ciasteczka i zamknąłem szczelnie opakowanie. Położyłem się na niewielkiej kanapie i zamknąłem oczy. Przydałby się jeszcze jakiś kocyk, ale nie mogłem narzekać. Mruknąłem coś cicho pod nosem i złożyłem dłonie, kładąc je pod policzek. Byłem zmęczony i dopiero teraz widziałem jak bardzo. Zasnąłem od razu. Nie przejmowałem się nawet tym co wydarzy się później.

Tai?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy