wtorek, 22 sierpnia 2017

Od Megan CD Hayato

Pokiwałam twierdząco głową.
- Gratulacje, że masz swojego chłopaka, ale ja nie mam żadnych kosmyków - dalej brnęłam w to samo. Otworzyłam książkę i powróciłam do czytania. Chłopak chwilę milczał, kątem oka widziałam jak marszczy czoło. Otworzył usta, ale chyba zrezygnował z wypowiedzenia czegokolwiek, bo je po chwili zamknął i westchnął. Usiadł za to na krześle i przyglądał się mojej książce. Ignorowałam go. Czy koniecznie musiał wybrać rozmowę? Nie mógł jakiejś rzeczy, jak... dobra, nic mi nie przychodzi do głowy. Sama bym poprosiła o wolność, czyli o coś całkowicie odwrotnego niż to, czego on sobie zażyczył. Cóż, tacy są faceci. Albo głupi i przewidywalni, albo sprytni i nieprzewidywalni.
- Masz kawę? - powiedział w końcu ziewając. Dwie sekundy milczałam dokańczając zdanie, po tym zamknęłam książkę i spojrzałam na niego. Wyglądał na zmęczonego, albo jest uzależniony od kawy i w tej chwili w jego organizmie brakuje tego napoju. A może na prawdę "walczył" o przetrwanie? Wątpię.
- Mam. Chodź - powiedziałam schodząc z łóżka. Hayato bez narzekania ruszył za mną do kuchni. Mały zlew, trzy szafki, jednak pod wodą, oraz małą kuchenka. Chłopak rozglądnął się po miejscu opierając się o ścianę. - Nie opieraj się, będziesz miał brudne ubranie - powiedziałam próbując dosięgnąć do szafki. Choler* była zbyt wysoko, dlatego podsunęłam sobie krzesło.
- Mogłaś powiedzieć - zeskoczyłam z krzesła wpierw zamykając szafkę. W dłoni trzymałam niewielkie pudełko z kawą. Z suszarki zdjęłam dwie szklanki i łyżkę.
- Wsyp sobie - położyłam wszystko na szafkę i zajęłam się zagotowaniem wody w czajniku elektrycznym. Był już stary, ale dalej działał jak należy. Nigdy mnie nie zawiódł, jeśli chodzi o przegotowanie wody.
- Dość skąpa kuchnia - skomentował Hayato wsypujący sobie kawę do szklanki. - Ile tobie?
- Jedna płaska - odpowiedziałam na pytanie i oparłam się o zlew patrząc na to, co robił. Może dobrze, że wybrał rozmowę? Od śmierci siostry z nikim nie zamieniłam słowa, nie licząc pracy, w której ktoś mi mówi gdzie leżą trupy. - Nie potrzebuje większej kuchni - dodałam. Wyjęłam cukier, zostało tylko czekanie na wodę. Chłopak miał rację, że kuchnia była skąpa. Nie było tu nawet stołu czy krzesła, na który można by usiąść. Niczego nie potrzebuje już.
- To jak? Robisz coś jutro? Tylko normalnie odpowiedź - odezwał się przerywając ciszę. Podniosłam głowę patrząc mu prosto w oczy. Już dawno zapomniałam jak to jest widzieć na oboje, bo jednak jedno oko ogranicza pewne sprawy.
- A co rozumiesz przez "normalnie odpowiedź"? - zapytałam ciekawa. - Bo chyba nienormalnie nie potrafię - chłopak zmarszczył czoło i nos, ale nim zdążył mi odpowiedział, ja dodałam:
- Żyjemy w świecie pełnym zombie. Jestem grabarzem, nie jasnowidzem, że wiem, kiedy ktoś umrze i czy będę miała robotę na kolejny dzień - powiedziałam odwracając się w stronę czajnika i czekając, aż się wyłączy. Hayato chwile milczał.
- Niech ci będzie - westchnął. Czajnik się wyłączył, a ja zalałam obie kawy. Dosypując sobie dwie łyżeczki cukru wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku po turecku trzymając w obu dłoniach kubek z napisem "Kubek Meg". Napis mojej młodszej siostrzyczki wykonany czymś, czego nie da się zmyć. A co to było, nie mam pojęcia. To jedyna rzecz z moim imieniem w takim skrócie i jedyna, której nie rozbiłam pod pretekstem tego skrótu. Siostra zawsze tak na mnie mówiła i to chyba dlatego nie pozwalam nikomu na siebie tak mówić.
Po chwili do pokoju wrócił Hayato i spojrzał na mnie.
- Zastanawiam się po co ci krzesło - powiedziałam podchodząc do niego i na nie siadając.
- Jako podstawka. Łóżko jest wygodniejsze - odpowiedziałam upijając łyk. Chłopak najpierw przyjrzał się mojego kubkowi, a potem swojego.
- Kubek Lulu - przeczytał. - Kto to Lulu? - zapytał od razu. Milczałam długą chwilę wciągając do nosa gorąca parę z kawy.
- Ktoś kogo nigdy nie poznasz - odpowiedziałam zamykając oczy i pijąc kawę.

<Hayato?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy