środa, 30 sierpnia 2017

Od Siegrain'a CD Taigi


Spojrzałem na dziewczynę i westchnąłem. Wizja pysznego jedzenia była bardzo kusząca. Przyjąłem jej pomoc i podniosłem się ziemi. Wciąż to całe miasto mnie przerażało. Oczywistym był fakt, że nikomu stąd nie zaufam. Przez kilka miesięcy nauczyłem się, że lepiej liczyć tylko na siebie.
- Pośpiesz się wreszcie! - zawołała Taiga uśmiechając się lekko. - Naprawdę jestem głodna.
- Ja też. - mruknąłem. - Jakbyś oddała mi swoją porcję to przynajmniej ja bym najadł się do syta. A tak oboje będziemy najedzeni tylko w minimalnym stopniu.
- To może na odwrót? Ja zjem twoją porcję i będzie w porządku. - stwierdziła.
- Za paczkę ciastek może bym się zgodził... - zamyśliłem się przez chwilkę.
- Co masz z tymi ciastkami?! - zapytała. - Ciągle mi je zjadasz...
- Bo są przepyszne. Lepsze od kawałka spleśniałego chleba, którym żywiłem się przez ostatnie dni zanim tutaj trafiłem. - mruknąłem. - Nigdzie nie znalazłem nawet kawałka czekolady!
- To naprawdę przykre... - westchnęła teatralnie. - Ale co mnie to obchodzi? Sam załatw sobie słodycze, gdy znajdziesz się poza murem.
- A oddasz mi katanę? - popatrzyłem na nią z nadzieją.
- Nie zaczynaj... - ostrzegła.
Dotarliśmy do stołówki. Akurat zaczynało się robić tłoczno, więc szybko odebraliśmy swoje porcje jedzenia. Po posiłku Taiga gdzieś zniknęła. Jak zwykle zresztą. - pomyślałem. Z powodu doskwierającej nudy wybrałem się do mieszkania Taigi. Jak już zdążyłem się wcześniej przekonać, drzwi zawsze są otwarte. Brzmi to jak zaproszenia dla mej osoby.
Sam w swoim mieszkaniu nie miałem nic oprócz rozwalającego się materaca i strzępka materiału, który miał posłużyć jako koc. Za to u czerwonowłosej było mnóstwo interesujących rzeczy. Właśnie zatrzymałem się przed drzwiami do jej mieszkania. Zapukałem i nie słysząc odpowiedzi, wszedłem do środka.
Od razu przeszukałem szafki w poszukiwaniu ciastek, lecz ich nie znalazłem. Sprytna bestia. - pomyślałem. Specjalnie zmieniła skrytki ze słodyczami. Gdy otworzyłem kolejną szafkę napotkałem znajomy kostium dziewczyny. Pamiętam jak przebrała się w to różowe wdzianko. Chyba bardzo je lubiła, skoro musiała o nie walczyć z zombie. Ja w życiu bym tego nie nałożył. Co jest ciekawego w noszeniu czegoś takiego? To byłby świetny kostium na karnawał. Oprócz tego stroju były jeszcze inne. Wyobraziłem sobie czerwonowłosą w tym stroju i w kolejnym.


Obejrzałem się za siebie i zauważyłem, że wciąż nikogo nie ma. Było by naprawdę źle, gdyby Tai wparowała do swojego mieszkania i po raz kolejny zastała mnie w nim. W końcu byłem nieproszonym gościem.
- Ciekawe, czy ten kostium jest naprawdę taki wygodny... - mruknąłem pod nosem.
Zdjąłem górną garderobę i zacząłem wciskać się w różowe wdzianko. Przecież mogłem przymierzyć je wszystkie. To będzie dopiero zabawa. - pomyślałem. Zatrzymałem się w połowie zakładania ubrania. Byłem za duży, aby wejść w nie. Utknąłem z rękami w górze. Niedobrze. - pomyślałem zaczynając się szarpać.
Tai?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy