czwartek, 3 sierpnia 2017

Od Milana CD Usuyo

- Dla mnie? - zdziwił się Milan i przyjął pakunek od białowłosego chłopaka. Kątem oka zauważył, jak Usuyo kiwa z zadowoleniem głową. Szatyn uśmiechnął się pod nosem i zaczął rozpakowywać prezent. Robił to powoli i ostrożnie, w końcu nie miał bladozielonego pojęcia, co mogło znajdować się w środku, bo jakby zniszczył? Pewnie zasmuciłby wtedy tego chłopaka, a tego na pewno by nie chciał. Kiedy już otworzył ze środka wydobył się smaczny zapach, przez co Milan mógł zgadywać, że w środku było jedzenie. Powolutku wyciągnął ze środka potrawę. Była już zimna, jednak nadal wyglądała na niezwykle smaczną. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i spojrzał na białowłosego chłopaka, którego oczy błyszczały się, jak świeczniki, a policzki nabrały koloru czerwonych buraków. Widząc to, szatyn zachichotał i z powrotem włożył jedzenie do opakowania. - To co? Wpadniesz do mnie? - zaproponował od razu, bo szczerze powiedziawszy nie miał, co robić w te popołudnie, a siedzieć samemu zdecydowanie mu się nie chciało. 
- A mogę? - spytał się Usuyo, wyglądał na lekko zakłopotanego, ale Milan nie zwrócił na to szczególnej uwagi, w końcu był głodny i myślał tylko o swym żołądku, a na obiedzie się nie zjawił przecież, nie dziwcie się mu.
- Przecież sam ci to zaproponowałem - zaśmiał się i poczochrał włosy chłopaka. Szatyn zdziwił się jakie były one miękkie i przyjemnie w dotyku. Szybko więc zabrał z powrotem swoją dłoń, by przez przypadek ich zbytnio nie głaskać. Uśmiechnął się tylko szeroko i zaprowadził Usuyo do swojego mieszkania. Nie znajdowało się jakoś specjalnie daleko od miejsca ich pobytu. Zaledwie rzut beretem. - W ogóle nie przeszkadza ci słońce? Z tego, co widzę jesteś albinosem...
- Och... - chłopak aż podskoczył zaskoczony. Zapomniał wziąć z domu parasolkę... 
- Gdy będziesz chciał ode mnie wyjść, pewnie słońce będzie już świecić piekielnie mocno, będzie jeszcze gorzej niż teraz, hm... - zamyślił się na chwilę. - Wiem! - pstryknął palcami. - Pożyczę ci potem bluzę, kiedy indziej mi oddasz, a teraz chodź - złapał niższego za blady nadgarstek i pociągnął w stronę, gdzie aktualnie mieszkał.
Kiedy znaleźli się już pod drzwiami jego mieszkania, a Milan wyciągnął z kieszeni klucze na chwilę się zaciął. Dawno nie zapraszał do siebie nikogo, więc równie dawno nie sprzątał w żadnym z pomieszczeniu... Może tylko małe porządki, jak posprzątanie śmieci, czy coś tym w rodzaju, ale tak to nic więcej nie ruszał. Przeklął pod nosem i wsadził kluczyki do zamka, by móc je następnie przekręcić. 
- Poczekaj chwilę - zwrócił się do Usuyo, wręczając pakunek z potrawą. - Muszę tylko ogarnąć mieszkanie, daj mi minutę - i nie czekając na odpowiedź wszedł do środka. 
Nawet nie ściągając butów udał się do pomieszczenia, gdzie znajdowała się równocześnie kuchnia, jak i salon. Ten pokój nie był jakoś szczególnie duży, ale za to był ładnie urządzony. Po lewej stronie od wejścia, które nie posiadało drzwi, znajdowała się część kuchenna, natomiast po prawej jadalna. W części kuchennej były wyłożone niebieskawe kafelki o różnych wzorach, na niektórych były owoce, warzywa, a na innych dzbanki i garnki. Szafki, jakie tam się znajdowały, miały kremowy odcień, podobny do koloru blatu, jedynie trochę jaśniejszy. Większość z nich była pusta, w końcu Milan nie miał, co w nich trzymać. Wyciągnął z jednej dwa talerze i wytarł je rąbkiem podkoszulka. Gdyby zlew działał i lała się z niego woda, to by je przepłukał z kurzu, jednak no niestety nie działał. Szatyn nie posiadał piekarnika, ani żadnej z tych rzeczy, ale za to miał lodówkę, dużą i srebrną, co prawda pustą i niedziałającą, ale jednak miał jakąś. Na jej drzwiczkach znajdowało się mnóstwo magnezów, które przytrzymywały kolorowe karteczki. Zapisane były na nich różne informacje, jedne mniej, drugie bardziej ważne.
Milan podszedł do małego stolika, który znajdował się w części jadalnej. Miał on okrągły blat, na którym leżał pusty wazon, kiedyś były w nim kwiaty, jednak już dawno zwiędły, a szatyn nie czuł potrzeby wkładać wody, a poza tym w taki sposób jedynie marnował cenną wodę. Mebel był miał taki sam kolor, jak szafki, które znajdowały się naprzeciwko, podobnie jak trzy krzesła, które ledwie się mieściły w małej przestrzeni pomieszczenia. 
Szatyn pozbierał śmieci, które znajdowały się na stoliku i przerzucił je do swojej sypialni, później je wyrzuci, jak Usuyo już sobie pójdzie. Pościerał blat, na którym mieli jeść, również rąbkiem podkoszulka, podobnie, jak wcześnie talerze i kiedy już to wszystko ogarnął. wrócił się po białowłosego chłopaka.
- Wybacz, że cię tu zostawiłem, miałem straszny nieporządek - powiedział strasznie zasapany i zakłopotany.
- Nie szkodzi - odpowiedział Usuyo kiwnięciem głowy. Spojrzał w oczy Milanowi, a następnie uśmiechnął się szeroko, co szatyn odwzajemnił. Zaprosił gościa do środka i tym razem ściągnął buty, zostawiając przy drzwiach, koło innej, starej i zniszczonej już pary. Albinos uczynił podobnie i udał się za starszym do kuchni. Skrzywił się lekko na ilość kurzu, jaka znajdowała się na szafkach, ale nic nie powiedział. Postawił opakowane jedzenie na stoliku i usiadł na krześle. Szkoda tylko, że Milan zapomniał wyczyścić siedzenia... Szatyn postawił wcześniej wytarte talerze na blacie stołu, by następnie móc nałożyć na nie przygotowane jedzenie przez Usuyo. Milan zdawał sobie sprawę, że musiało być już zimne i pewnie przez to straciło już smak, jednak w ogóle mu to nie przeszkadzało. Był bardziej głodny niż przedtem. Podzielił porcję na dwie osoby i sam usiadł na krześle. Zawiódł się trochę, że tego jedzenia było tak mało, w końcu był taki głodny, a tym się nie naje... Westchnął cicho i już miał wziąć się za jedzenie, gdy zdał sobie sprawę, że nie dał żadnych sztućców. Walnął się dłonią w czoło. - Coś się stało? - zapytał zaniepokojony Usuyo.
- Nie podałem sztućców - wzruszył Milan w odpowiedzi ramionami. Wstał od stołu i podszedł do szuflady, gdzie powinny się znajdować. Wyciągnął widelec i jakąś łyżkę, a następnie wytarł je znowu podkoszulkiem po kryjomu, tak by gość nie ujrzał, że są brudne. Wrócił do stolika i podał je albinosowi, który z wdzięcznością przyjął. 
- No to smacznego - powiedział Usuyo.
- Nawzajem - odparł z uśmiechem na twarzy. 

<Usuyo? Wybacz, nie wiem, jak odmieniać Twoje imię, przepraszam też, że takie krótkie, nie chciało mi się więcej myśleć>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy