wtorek, 15 sierpnia 2017

Hayato CD Megan

Uśmiechnął się pod nosem, naśladując gest wykonany jeszcze przed chwilą przez Megan. Cieszył się jak nigdy, być może jednak ta dziewczyna nie jest z kamienia? Ani marmuru, szkła, czy czegokolwiek podobnego? Obserwował, jak znika w oknie jakiegoś budynku. Nie dało się drzwiami, czy jak? W każdym razie, osiągnął swój cel, czyli jej jakaś oznaka życia. Coś, co sprawiło, że chociaż prawie został spalony żywcem, zrobił z siebie kretyna, dostał chyba z siedemnaście zawałów pod rząd, nie żałował tego. I postanowił jej odpuścić. Okazała się ludzka na parę sekund, chociaż użyła na nim swojego miotacza ognia. Dostał to, czego chciał, więc wręcz  p o w i n i e n  jej odpuścić. Zostawić w spokoju, innymi słowy. I dlatego odwrócił się i odszedł luźnym krokiem, chowając dłonie do kieszeni spodni. Spojrzał na niebo, słońce zachodziło i błękit, a raczej szarawy odcień chmur zmienił się w lekki fiolet i przejmujący róż oraz pomarańcz. Chociaż już chciał wejść na dach jakiegoś budynku, położyć się na nim i obserwować niebo, czując silne zawroty głowy i próbując wytrzymać z wzrokiem pośród miliona gwiazd dłużej niż trzy sekundy, nawet nie przyśpieszył. Nie było po co, ma na to jeszcze wiele czasu. Zważywszy, iż nie boi się ciemności. Jednak dopiero teraz dostrzegł lukę w swoim planie - chmury. Chociaż już się przerzedzały i było widać coraz więcej czystego nieba, dopiero za jakieś dwie godziny będzie idealnie. Jednak...jakoś mu to nie przeszkadzało. No bo w końcu dlaczego miałoby tak być? Każda pogoda jest ładna, właściwie to zwykły, słoneczny i upalny dzień nie jest u niego tak wysoko, jak zwykłe chmury i wiatr, deszcz, burza, chłód. Od zawsze gorąc trudno mu się znosiło starał się go unikać, co właśnie w taką niefortunną pogodę byłoby nie tyle niemożliwe, co niezwykle trudne do osiągnięcia.
Ostatecznie spędził pół nocy na gapieniu się w las rozpościerający się wokół miasta, już poza zasięgiem jego murów. Jak to możliwe, że ludzie tutaj wytrzymują? Przecież to jest jak klatka, jak więzienie. Nikt nigdy nie wyszedł, nie próbował jakichś przygód? Przecież to głupie, chociaż mądre i odpowiedzialne. Ale jeśli chce się być szczęśliwym, to czasem trzeba nagiąć zasady, a nawet je złamać. To nawet o to chodzi, żeby mieć w życiu frajdę, a nie spędzić je w zamknięciu. Tam, gdzie wolałoby się już nigdy więcej nie znaleźć. I chociaż to miejsce daje bezpieczeństwo, ochronę, wygodę, to i tak zabiera jeszcze więcej, niż daje. Na tych swoich zwiadowczych wypadach korzysta z każdej chwili na wolności, jednak i tak za jej skosztowanie zostałby natychmiast odstrzelony...
Rozglądnął się na boki, starając się zachować normalnie i naturalnie. Poprawił ramię od plecaka, oddychając przy tym lekko i spokojnie. Każdym, nawet najmniejszym gestem może się zdradzić.
- Planujesz coś? - usłyszał kobiecy głos, na którego dźwięk odwrócił się opanowanym ruchem i spojrzał na stojącą przed nim Megan. Przełknął ślinę czują, jak nagle zasycha mu w gardle.
- Tylko mi nie mów, że chcesz się zaprzyjaźnić. Stań w kolejce i poczekaj grzecznie, jak reszta - odparł sarkastycznym głosem, stosując jedną z setek metod na osiągnięcie celu.
- Kręcisz się w pobliżu muru już od dłuższego czasu - spojrzał na jej twarz. I chociaż tego nie powiedział, doskonale wiedział, że podejrzewa, iż ma zamiar wydostać się z miasta na parę godzin, aż do wieczora, gdyż dochodziła druga po południu. - Nie chcesz mówić, to nie. Nie wtrącam się w nie swoje sprawy - oznajmiła podnosząc dłonie na wysokość twarzy i robiąc parę kroków w tył.
- Nie masz dość tego zamknięcia? - spytał wiedząc, że jedyne, co ma do stracenia, to swój plan. W końcu nawet, gdyby chciał nakablować, kto by jej uwierzył? A przynajmniej nie spytał o dowody na to, co planuje? - Ciągle musisz robić to samo, włóczyć się po coraz to mniejszej przestrzeni... Nigdy nie zaznasz wolności. Nie przeszkadza ci to? - spytał ponownie.

<Megan? No tego z podpaleniem to żem się nie spodziewała xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy