środa, 20 września 2017

Od Taigi CD Mobiusa

Patrzyłam zaskoczona na bunkier, gdzie było dosłownie wszystko, o co warto było nawet oddać życie. Skubany ma intuicję. Chociaż to nie zmienia faktu, że było to dosyć niebezpieczne, mogło się tutaj roić od zombie, albo innych mutantów, które mogłyby odebrać nam życie jednym ruchem. Ułożyłam dłonie na biodrach i westchnęłam cicho. Głupio było mi to przyznać, ale dobrze się spisał, mogłam wręcz powiedzieć, że byłam z niego dumna i może nie potrzebnie przejmowałam się tym, że sobie nie poradzi?
- Robi się późno, proponowałabym tutaj zostać na noc - Spojrzałam na niego. Leżał w najlepsze na łóżku polowym, najwyraźniej z siebie zadowolony.
- Właśnie miałem to powiedzieć - Wyszczerzył się w moim kierunku na co przewróciłam oczami. Rozłożyłam jeden ze swoich koców, aby móc się na nim położyć. Nienawidziłam spać na zimnej ziemi, ale lepsze to niż śmierć. - Będziemy wartować wejście, gdyby ktoś lub coś chciało do nas wejść w nocy - Jego głos zrobił się poważny, rozdzielając małe grupki patrolujące wejście. Byłam bardzo zaskoczona, gdy usłyszałam, że mam być z jednym mężczyzną, którego znam jedynie z widzenia. Pozostawiłam to bez komentarza, pomimo iż z początku byłam pewna, że będzie chciał mieć ze mną wartę. Skinęłam głową, akceptując jego decyzję i nie podważając zdania. Ułożyłam się wygodnie, zamykając oczy, oddychając głęboko, aby móc trochę odpocząć. Dawno nie miałam czasu na misji, aby normalnie się położyć i w sumie nie przejmować za wieloma sprawami. W sumie miłe to uczucie, czasami zapominam, że i ja mam prawo nie przejmować się tym światem. Szkoda, że nie umiem tak odlecieć codziennie. Z moich zamyśleń wyrwał mnie czyiś dotyk.
- Przepraszam, że budzę, ale nasza kolej - Młody mężczyzna uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Odwzajemniłam mu tym samym i wstałam, aby podejść do drabiny, która prowadziła do wyjścia. Oparłam się o ścianę i ziewnęłam. Rozglądałam się wzrokiem, nasłuchując czy aby nie zbliża się jakiekolwiek zagrożenie. Nagle zauważyłam niewielki karton przy zaciemnionej ścianie. Podeszłam tam z kataną w dłoni, delikatnie otwierając zawartość. Widząc tam jedną rzecz, wręcz krzyknęłam z radości, przez co mój partner uciekł zawołać resztę. Wszyscy zerwali się myśląc, że dzieje się coś złego, zapewne każdy miał w myślach obraz, jak walczę z hordą zombie, która wlewa się przez mały otwór.
- Tai, co się stało? - Mobius wyszedł z szeregu, a ja wyłoniłam się z cienia w zupełnie nowym stroju, nie mogłam opanować swojego zachwytu.
- To jest genialne - Pisnęłam wręcz podniecona.
- Czy tylko mnie ciekawi, jak to możliwe, że tak szybko się przebrała? - Usłyszałam ciche pytanie, na które jedynie się zaśmiałam.
- Mam wprawę - Mrugnęłam do nich podnosząc swoje katany z uśmiechem. Najlepsze znalezisko miesiąca!
- Krzyczysz i zrywasz wszystkich z nóg bo znalazłaś strój kota? - Mobius podniósł jedną brew. Nie mogłam rozszyfrować, czy był teraz zirytowany, czy raczej zadowolony z tego w czym teraz przed nim stoję.
- Nie byle jaki, jest nienaruszony z metką. Oddałabym za niego życie - Powiedziałam z powagą, przeglądając się w ostrzu - No chyba nie chcecie mi powiedzieć, że wyglądam w tym źle? - Zmarszczyłam brwi dokładnie obserwując wszystkie twarze.
- Nie, absolutnie, nigdy! - Odezwali się chórem, na co się uśmiechnęłam.
- No to świetnie! Możemy wracać do swoich zajęć - Zadowolona stanęłam obok drabiny, kręcąc ogonem.
- Wiesz, że to lekka przesada? - Mobius zbliżył się do mnie. Spojrzałam za niego, jednak nikogo nie dostrzegłam. - Myślałem, że coś Ci się stało - Westchnął, czyżby nie umiał się na mnie gniewać? Uroczo.
- Przecież podnieciłeś się na sam widok, nie rozumiem tego rozgoryczenia - Z uwodzicielskim uśmiechem, przejechałam "przypadkowo" dłonią po jego wybrzuszeniu w spodniach.
- Czy to nie Ty chciałaś się ukrywać przed całym światem? - Złapał mnie za dłoń, przyciskając ją do ściany. Drugą dłoń ułożył na mojej tali, z łobuzerskim uśmiechem. Uniosłam głowę ku górze, śmiejąc się cicho. Wtedy właśnie poczułam ciepłe usta na swojej skórze. Ciepły, a zarazem wilgotny dotyk, sprawił dreszcze na całym ciele. W porę jednak się opamiętałam, delikatnie go od siebie odpychając. Poklepałam go po ramieniu z tym samym uśmiechem.
- Wracaj do pracy, panie dowódco - Zaśmiałam się cicho, opierając się nogą o ścianę. Zrobił dzióbek z niezadowolenia i odszedł do reszty. Spojrzałam na drabinę ze znudzeniem. Ziewnęłam jeszcze kilka razy, po czym zaczęłam nucić sobie jedną ze znanym piosenek sprzed kilku lat. W końcu przyszła kolejna zmiana, a ja ponownie ułożyłam się na swoim kocu. Szybko zasnęłam spokojna o swoje bezpieczeństwo.
Rano zaczęliśmy pakować ostatnie rzeczy, które jeszcze zostały. Rzeczywiście było tego sporo, każdy z nas miał dwie pełne torby.
- Może pomogę? - Spodziewałam się takiego pytania, ale zupełnie od kogoś innego. Odwróciłam się patrząc na mężczyznę, z którym wczoraj miałam "wartę".
- Nie obrażaj mnie - Burknęłam, idąc przodem do wyjścia. Pierwszy wyszedł Mobius, ja szłam zaraz za nim. Cała droga była o dziwo spokojna, ale za to w mieście zapanował istny harmider. Większość widząc nas z takimi zapasami, zaczęli traktować, jak bohaterów. Byłam zaskoczona, gdy każdy zaczął mi gratulować znaleziska, przecież wszyscy doskonale wiedzieli, że tylko zastępuję strażnika.
- Ale uspokójcie się - Warknęłam - To nie moja zasługa tylko Mobiusa, ja zastępowałam wojownika i tak też się zachowywałam - Podniosłam ręce w geście obronnym. Najpierw spojrzeli na mnie zaskoczeni, a później rzucili się na Mobiusa.- Zaraz poczuje się zazdrosna - Mruknęłam do chłopaka, który był zaskoczony takim zachowaniem.
- Weź mi pomóż - Mruknął błagalnie w moim kierunku, na co pokręciłam złowieszczo głową.
- Powodzenia - Puściłam mu oczko, zabierając swoją własną torbę. Ach, zatęskniłam za swoją łazienką i łóżkiem, a i zjeść coś wypada.

Mobius? Bez szału, następne może będzie lepsze xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy