Śmierć to tylko początek. To początek drogi do wieczności. Śmierć jest ścieżka możesz z niej zboczyć i przeżyć albo kierować się na wieczne życie. Czyli ja mam żyć. Byłam ślepa, moje pragnienie śmierci, przeniosło się na siostrę. Teraz ona umiera, a ja nie mogę jej uratować. Jedyne co mogę to ja zabić. Gdy to uczynię zostanę sama.. Ta myśl mnie przeraża.
- Jak się dziś czujesz? Przepraszam, ale nie potrafię. - stałam i patrzyłam na moją małą gwiazdeczkę.
- Trochę lepiej, te twoje smakołyki poprawiają mnie. Nie przepraszaj, jeśli będę umierać zrób to. Będę z rodzicami oraz zawsze przy tobie. Musisz wracać. - powiedziała i zasnęła. Dałam jej buzi w czoło, przykryłam kocem i poszłam.
Gdy dotarłam do obozu, poszłam w pewne miejsce. Tak cmentarz albo coś w takowym rodzaju. Wyjęłam trunek i przysiadłam na jednej z płyt betonowych. Otworzyłam i się napiłam. Nie przeszkadza mi ciepło czy zimno, mój organizm przywykł. Wyciągnęłam dłoń. Nie wiem czemu, ktoś ją ujął i wstałam. Podniosłam głowę na owo stworzenie.
- Co tu robisz? - spytał chłopak.
- Siedzę, teraz stoję i pije. A ty kim jesteś i co tu robisz? - odpowiadając także go spytałam.
- Ludzie mówią, że siedzi tu dziewczyna o ziemistej skórę jak u trupa. Jestem Nikodem, a ty? - gdybym nie była smutasem, może być się obraziła. Jakoś nie przeszkadza mi to, co mówią.
- Megumi. - powiedziałam swoje imię i ponownie usiadłam opierając się o jakieś coś. Napiłam się ponownie. Gdy butelka była już praktycznie pusta położyłam ja na ziemi. Nikodem stał chwilę i poszedł. Poszedł chyba powiedzieć, że żyje i nie jestem zombie. Choć któż to wie. Poszłam do domu, mijając ludzi. Ignorowałam ich, po co się przejmować. Weszłam i zamknęłam drzwi, poszłam do sypialni zdejmując z siebie ubrania. Skierowałam się wpierw do łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę.
Kilka miesięcy temu.
- Dlaczego to zrobiłaś, coś ty najlepszego zrobiłaś. To ja miałam być nie ty, on cię ugryzł. Ja miałam się tobą opiekować, nie ty. - powiedziałam zapłakana.
- Debilka, jak mogłaś. Jesteś moją siostrą, a chciałaś się zabić. Tak łatwo, jak mogłaś. Teraz to ja jestem ich obiadem. - powiedziałam siostra. Zaprowadziłam ja do klubu, zamknęłam go. Położyła się na łóżku, które miałam. Miałam tam pokój, gdy nie wracałam do domu byłam tam. Musiałam ja przywiązać, dożylnie miała kroplówki. Nie pomagały, potem ja zaczęłam dawać jej własnoręcznie zrobione kroplówki pomagały. Ona umrze prędzej czy później.. Chyba że znajdę lek.
Ze wspomnieć wyrwało mnie pukanie. Zakręciłam wodę. Owinęłam się ręcznikiem. Wzięłam nóż i podeszłam do drzwi. Gdy spojrzałam przez sowie oko, kto tam stał. Nikodem. Otworzyłam drzwi, wszedł i je zamknął.
- Czego. Skąd wiesz gdzie mieszkam? - spytałam zła.
- Szedłem za tobą, widziałem jak wychodzisz za mur i kilka dni później wracasz. - oh, czyli mnie obserwuje świetnie.
Przyciągnęłam go do drzwi i przyłożyłam nóż do gardła. Poczułam jak spada ręcznik. Zignorowałam ten fakt. - Spokojnie nikomu nie powiem. Powiedz mi tylko gdzie ty tak wychodzisz, wtedy nie powiem. - Czyżby szantaż.
- Mnie się nie szantażuje. Jeśli jeszcze raz spróbujesz to cię znajdę i zabije. Nie twój interes gdzie wychodzę. Spadaj teraz. - odsunęłam się odwróciłam i poszłam się ubrać. Wyciągnęłam koronkową bieliznę koloru lawendy. Odwróciłam się, on stał z ręcznikiem w dłoniach. Sięgnęłam koszulkę i ja założyłam. Wzięłam ręcznik i go poszłam powiesić na krześle.
- Ładny dom. Czemu wychodzisz? To dobrze, że ja widziałem nie ktoś inny. - wkurzający typ. Podeszłam do niego szybko. - Mówiłam, abyś stąd wyszedł. To tam są drzwi. Nie twój interes, mam tam sprawy. - powiedziałam i go wypchnęłam. Zamknęłam ponownie drzwi i poszłam się położyć. Zasnęłam, wpierw zapalając lawową lampkę.
***
Obudziłam się z krzykiem, ze łzami. Wstałam i zaczęłam ćwiczyć. Spakowałam torbę, z żywnością oraz woda. Bicz miałam przy boku, gdy się ubrałam. Wzięłam także kose. Wyszłam z domu powoli słońce wstawało. Poszłam przez przejście. Zdawało mi się jakbyś ktoś za mną szedł. Schowałam się za rogiem. Miałam przygotowana kose. Gdy wyjrzałam on tam stał oraz kilka zombie. Odepchnęłam go, a kosa przecięłam ich na pół. Po czym wzięłam nóż i wbijam w oko.
- Spadaj. - powiedziałam i poszłam.
- Poczekaj. - zatrzymał mnie. Po co się pcha, tam, gdzie go nie chcą. Nie wygląda na takiego.
- Idę do siostry, odpuścisz już. - powiedziałam, wkurzona. Zobaczyłam zombie, szło. Pociągnęłam go w stronę klubu. Otworzyłam i go wepchnęłam oraz sama weszłam. Zamknęłam drzwi oraz zasłoniłam szafa. Nie wejdą.
- Ty. To twoja wina, teraz nie wyjdziemy. Ty. - podeszłam do niego. - Ty już lepiej nic nie mów. - walnęłam go w ramię.
- Megumi jesteś?! - zawołała mnie siostra.
- Zostań tu. - poszłam schodami na dół. Weszłam i pomogłam jej usiąść. Podałam stolik, odpięłam jedna dłoń i położyłam wodę, tabletki oraz jedzenie. Pokazałam jej ubrania, uśmiechnęła się, kocham jej uśmiech. Moja śliczna, dzięki niej złość mi przeszła.
- Dziękuję. Przyszłaś z kimś? - spytała się mnie patrząc ma mnie tymi swoimi oczkami. (mamy identyczny kolor oczu, matka też miała, natomiast ojciec miał niebieskie).
- To nikt ważny. Choć weźmiesz prysznic, tu masz ubrania. Choć pomogę. - odłożyłam stolik, odpięłam ja oraz wyjęłam kroplówkę. Pomogłam jej dojść do łazienki, dałam jej i zamknęłam drzwi. - Wołaj jakby coś. - podeszłam do łóżka i zmieniłam pościel. Wtedy on wszedł.
- To twoja siostra? Jest chora? - pytał się.
- Czemu tak cię to interesuje? Czemu mną się interesujesz? - spytałam.
- Meg pomóż mi. - zawoła mnie, siostra. Poszłam, otworzyłam drzwi i jej pomogłam. Wzięłam ja na ręce i trzymałam. Posadziłam ja komodzie. Wzięłam jej rękę i zdjęłam opatrunek wrzuciłam do śmieci. Oczyściłam, wlałam napar, odrobinę za szczypało ja, ale poczuła ulgę.
- Kim jesteś? - spytała. Nałożyłam opatrunek oraz owinęłam bandażem.
- Odpowiedź jej. - podniosłam ja ponownie i położyłam na łóżku. Usiadłam także na nim.
- Nikodem, a ty? - przedstawił się.
- Ja jestem Sunako. Pewnie zauważyłeś, że jestem ugryzienia przez zombie. Nie przejmuj się tym, moja siostrzyczka tylko jest zbyt opiekuńcza. Nikodem? - spytała. Przytuliła się do mnie.
- Tak?
- Jak mnie zabraknie, zajmij się Megumi. Zaopiekuj się nią. Proszę, obiecaj. Będę spokojniejsza. - po jej słowach przytuliłam ja znacznie mocniej. Wdychałam jej zapach, jej ciepło, jej dotyk. - Kocham cię Sunako. - powiedziałam w jej włosy, odpowiedziała mi to samo.
Nikodem? Co odpowiesz umierającej dziewczynce?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz