poniedziałek, 4 września 2017

Od Mobiusa CD Antahresa&Taiga

- Chyba sobie kpisz - Warknęła Taiga i opuściła pomieszczenie. Anthares spojrzał na mnie pytająco, a ja jedynie się uśmiechnąłem
- Nie martw się, nie będziemy długo czekać - Odparłem, dobrze wiedziałem, że ta kobieta uwielbia konkurencje, ale to ja byłem hazardzistą i miałem wszystkie sztuczki w małym palcu. Co prawda każda kolejna gra zbliżała mnie z powrotem do mojego uzależnienia, lecz w tych czasach dużo już nie stracę, no mojego zegarka, lub perfum nigdy bym nie postawił. Jedyne rzeczy, które trzymają mnie przy człowieczeństwie
- Dobra, zagram... - Nagle kobieta pojawiła się ponownie w drzwiach i usiadła na wolnym krześle. Wiedziałem. Uśmiechnąłem się szeroko i zacząłem tasować karty
- O co gramy? - Mężczyzna na przeciwko mnie uniósł brew. Wyglądał na bardzo zainteresowanego zaistniałą sytuacją, cóż się dziwić, każdy z nas był po części podekscytowany
- Przegrani muszą wykonać jedno życzenie wygranego - Odezwałem się pierwszy z widocznym zadowoleniem. Taiga i Anthares spojrzeli na siebie niepewnie. Jakby zaraz mieli znaleźć wspólny język. Mężczyzna już raz ze mną przegrał, jednak zawsze może mu przyjść do myśli, że miałem farta
- Zgoda - Powiedział zdecydowany czarnowłosy, lecz kobieta nadal się wahała, zdawała sobie sprawę, że nienawidzę przegrywać i zawsze znajdę sposób by wygrać, ale kto by się oparł tak kuszącej propozycji?
~Godzinę później~
- Ahh! - Rozciągnąłem ręce - A mogliśmy grać na pieniądze - Westchnąłem, lecz szybko się rozchmurzyłem - To jak, gotowi na zadanka? - Zapytałem z szerokim uśmiechem na ustach. Wygrałem, więc obie osoby musiały spełnić jedno moje życzenie - Musisz się przebrać za seksowną kelnereczkę i obsłużyć ludzi na stołówce - Spojrzałem na Taigę pewnie, a mężczyzna koło nas, aż zadrżał. Nie owijałem w bawełnę. Patrzył się na mnie z niedowierzaniem, że powiedziałem coś takiego do dowódczyni. Kobieta też rzuciła mi zabójcze spojrzenie. Lubiłem posuwać się za daleko
- Rozumiem - Powiedziała krótko i wyszła, a ja wybuchłem śmiechem
- Myślałem, że zaraz dostanę w twarz - Przyznałem się bez bicia. Strasznie jarała mnie stanowczość tej kobiety, dlatego nie mogłem się doczekać, co dla nas przygotuje - Lepiej chodźmy do stołówki, bo nas jeszcze zabawa ominie - Puściłem oczko mężczyźnie, który siedział, jak na szpilach. Najwyraźniej nadal nie doszło do niego co się właśnie stało, lecz widząc jak wychodzę z pokoju, od razu pobiegł za mną
- Nie boisz się mieć u niej przewalone? - Zapytał
- Nie, ale ty zostajesz w swoim mieszkaniu - Zauważyłem, pamiętając to co było w pierwszej stawce - A i nie oddawaj mi swoich butów, nienawidzę używanych rzeczy - Aż zadrżałem na samą myśl. Nigdy nie potrafiłem chodzić w czymś, ze świadomością, że wcześniej pochłaniało to pot i zapach obcej mi osoby
- Czyli gdybym, ja wygrał, zmieniłbyś mi mieszkanie, ale nie wziął butów? - Zapytał zaciekawiony Anthares, a ja odpowiedziałem mu uśmiechem
- Nie wygrałeś - Odparłem, doprowadzając tym samym mężczyznę do delikatnego bulwersu, co mogłem stwierdzić bo wyrazie jego twarzy. Uwielbiałem irytować świeżaków, przynajmniej zanim zacznę wyzywać ich od bezużytecznych jak resztę tego plebsu. Dobrze mieć wysokie stanowisko. Uśmiechnąłem się, gdy w końcu wydostaliśmy się z budynku. Stołówka była niedaleko, a akurat zbliżała się pora posiłku. Już teraz powinno być tam chociaż parę osób, więc może być ciekawie. Tylko jeszcze ciekawe, w czym przyjdzie kochana dowódczyni, ale nie zdziwiłbym się, gdyby miała strój kelnerki, w końcu, gdzie nie jesteśmy zbiera dla siebie niektóre ciuszki i nie tylko. W końcu skąd wzięłyby się w jej mieszkaniu te liczne butelki wina, dla osoby będącej tam pierwszy raz, może wydawać się alkoholiczką. Weszliśmy do stołówki i stanęliśmy prze wejściu. Nie było wielu ludzi, ale zawsze. Zajmowali się sobą, rozmowami. Wszyscy w grupkach. Nagle koło nas przeszła czerwonowłosa. Widząc jej pomarańczowy fartuszek, aż się zarumieniłem. To niebywałe, że do kobiety może pasować i mordercza postać z kataną, jak i seksowna panienka w restauracji. Dziewczyna kompletnie nie zwróciła na nas uwagi. Podeszła do najbliższych członków Santari i oparła się o stół, pytając, czy może coś podać
- Chyba sprawiłeś jej więcej przyjemności, niż zawstydzenia - Powiedział Anthares, widząc, że kobieta delikatnie się uśmiecha
- Naszym oczom też - Zaśmiałem się, lecz wtedy zobaczyłem, jak jeden z mężczyzn patrzy się zbyt intensywnie na dowódczynię. Był to jeden z tych "niegrzecznych" typów. Sprawiających ciągłe kłopoty. Niesłuchający się, takimi gardzę najbardziej. Zacząłem powoli iść w tamtym kierunku. Mój wyraz twarzy natychmiastowo się zmienił. Kolesia do czegoś kusiło i było to bardzo widoczne. Taiga, zapisywała akurat zamówienia, więc nie mogła zauważyć, jak mężczyzna spogląda jej pod spódnicę. Podirytowany stanąłem zaraz za nim, a ten zaczął kierować rękę, w stronę walorów dowódczyni. Złapałem go za nadgarstek, mocno ściskając
- Gdzie z łapami, śmieciu? - Warknąłem, patrząc na niego z góry, a ten, aż zadrżał. Wymamrotał coś przerażony i wyrwał rękę z uścisku. Unikając mojego spojrzenia, uciekł w popłochu, wraz z kumplami. Gdybym tylko mógł, wyjąłbym spluwę i zastrzelił jednego, za drugim
- Odstraszasz mi klientów - Powiedziała flirciarsko Taiga. Ewidentnie za bardzo się wczuła, pewnie jakbym go nie powstrzymał to dałaby się temu brudasowi obmacywać, ba całej trójce. Nie ma to jak królowa miasta, obnażona przez trzy goryle. Widzę już te nagłówki. Chyba zacznę tutaj produkcję gazet
- Na pewno widziałaś co kombinował - Odparłem widocznie podirytowany
- Ty wymyśliłeś to wyzwanie - Stwierdziła z uśmiechem, a Anthares patrzył na nas rozbawiony
- Już mi nie dokopuj - Fuknąłem - Wyglądałaś, jakby Ci się to podobało - Zauważyłem, krzyżując ręce na klatce piersiowej i zwróciłem całą uwagę na czarnowłosego - Teraz twoja kolej - Uśmiechnąłem się szeroko, teraz czas na poprawienie sobie humoru


< Jakoś mi kiepsko wyszło, chyba zmęczenie daje siwe znaki xd Anthares, Tai?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy