niedziela, 18 marca 2018

Od Taigi C.D Smiley'a

Patrzyłam na czarny kolor, który, rozlał się na mięśnie, żyły, nie wyglądało to dobrze, jeśli to rzeczywiście jakaś zaraza, należy wszystkich przebadać, nie może się to w żaden sposób rozprzestrzenić. Wirus zmieniający ludzi w zombie zmutował? A może wcześniej jedna z tych ofiar była ugryziona... Ale w takim razie, dlaczego nie zmienili się w zombie, tylko zaczęli sami się zabijać? Ostatnio musiało być więcej samobójstw, ale nikt nie zwracał na to uwagi, tak na prawdę występowały one zawsze, czasami było kilka ofiar w tygodniu, a niekiedy nawet cały miesiąc udało się przetrwać bez samobójców.
- Nie trzeba, ślady ugryzienia? - Zapytałam, patrząc na rozcięte ramię.
- Na żadnym ciele - Pokiwał przecząco głową. - Jednak, nie wiemy co się stało z poprzednimi sprzed dwóch tygodni, zostały już spalone - Dodał po chwili. Tak, jak myślałam. Jeśli jeden był ugryziony, ale jakimś cudem nie zmienił się w zombie, a w jego ciele zwyczajnie ten gen zmutował to mógł zarazić pozostałych przez chociażby krew.
- Ale dlaczego sami popełniają samobójstwo - Westchnęłam, zapominając, że pytanie, które powinno znaleźć się w mojej głowie rozbrzmiało w całym pomieszczeniu.
- Świadomość zmian wywołała stany depresyjno lękowe, co prowadzi do podświadomego odczuwania bólu i zbliżającej się śmierci, która go spotęguje, wszystko przeradza się w strach i w odebranie sobie życia - Wyjaśnił dosyć... Precyzyjnie? Nie miałam pewność, ale po tym co właśnie usłyszałam mogłam przypuszczać, że to co robi jest jego pasją.
- A w skrócie? - Podniosłam jedną brew.
- Ból, depresja, stany lękowe, śmierć - Wymienił, na co westchnęłam. Albo mówi mi książkowe teorie, albo wymienia kilka przyczyn. Odpuściłam dalsze drążenie tematu. Skupiłam się przez chwilę, analizując to wszystko. Trzeba sprawdzić jak trzymają się ich najbliżsi, a także czy jak wyglądają mięśnie u zombie. Tak, jak to pierwsze jest do zrobienia, tak do drugie nie koniecznie. Sama iść nie mogę, nie znam się na tym. Powalić zombie to nie problem, ale chyba brzydziłabym się grzebać w jego pozostałych wnętrznościach, które rozpadałyby się w dłoniach.
- Weź karty wszystkich leżących tutaj, trzeba powiadomić bliskie im osoby i je przebadać. Pobranie krwi coś da? - Spojrzałam na niego pytająco.
- Coś z pewnością - Wzruszył obojętnie ramionami, zakrywając białym materiałem zwłoki. - Nie macie gdzieś zapisków sekcji zombie? - Na to pytanie, parsknęłam śmiechem.
- Myślisz, że ktoś chciałby rozcinać zombie i zaglądać do środka? Poza tym nie pozwoliłabym wnieść tego czegoś do miasta, a na zewnątrz nikt tego nie zrobi. - Pokiwałam rozbawiona głową. - Zbadajcie ich bliskich, ustalcie czy mają jakąkolwiek depresję, pobierzcie krew. Powiem wszystkim, żeby mieli na nich oko w mieście - Ściągnęłam białe rękawiczki wyrzucając je do kosza, obok wyjścia, wchodząc na pierwsze dwa stopnie usłyszałam jego głos.
- Mogę się tego podjąć - Zamrugałam szybko dwa razy i odwróciłam się do niego przodem, podnosząc przy tym brew - Jojen da radę z pobieraniem krwi, weźmie kogoś do pomocy - Powiedział pewnie. Miałam wrażenie, że możliwość pracy w terenie... Nie możliwość zajrzenia do ciała zombie napawała go ciekawością, chęcią, a także pewnym rodzajem podniecenia.
- Umiesz się bronić? - Odwróciłam się w stronę wyjścia.
- Ja każdy.
- W takim razie przekaż wszystko Jojenowi i widzimy się za godzinę przy głównym wyjściu. Nie zgrywaj bohatera na zewnątrz - Dodałam, wspinając się po schodach.

Smiley?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy