sobota, 3 marca 2018

Od Juliana C.D Aaron

Julian usłyszał nagle bardzo szybkie kroki, które niepokojąco zbliżały się centralnie w jego stronę. Odwrócił się i chciał odskoczyć, jednak było za późno. Obca osoba wpadła na niego z impetem odpychając go dość boleśnie do tyłu. Julian nie miał nawet okazji złapać równowagi, na szczęście coś zrobiło to za niego, jak po chwili zauważył były to ręce nieznajomego. Nie zdając sobie kompletnie sprawy z tego co się dzieje, dziękował Bogu za brak rozbitej czaszki i krwotoku wewnętrznego. Zaskoczony otrząsnął się dopiero, gdy usłyszał przeprosiny ze strony obcego. Jednak przez to, że żył dalej sytuacją, która miała miejsce przed chwilą, nie zdążył nawet powiedzieć, że nic się nie stało. Wpatrywał się oniemiały w bruneta, który biegł w stronę gęstych zabudowań. Jedyne co mógł stwierdzić w tej sytuacji, to to że mężczyzna jest dość wysoki i szczupły, jednak zza czarnego ubioru ujawniała się lekko wyrzeźbiona sylwetka. Konsjerż zaczął się zastanawiać, czy kiedykolwiek widział mężczyznę, jednak nikt nie przychodził mu do głowy. Nie zdążył nawet przyjrzeć się twarzy, by móc chociaż dopasować do niej jakieś znajome imię. Ciekawe rozpoczęcie dnia. Pomyślał Julian. Jeśli tak będzie wyglądać jego reszta, to ma przeczucie, że dzisiaj straci głowę. W tych czasach trudno natrafić na kota, może dlatego tym razem drogę mu przeciął mężczyzna o kruczych włosach? Nie zastanawiając się nad tym dłużej, młodzieniec ruszył w stronę muru, gdzie za kilka minut zaczynała się jego warta. Dziś było przepowiedzianych kilka wypraw, tak więc najprawdopodobniej jego ręce będą pełne roboty. Westchnął ciężko i nałożył na głowę bejsbolówkę, by uchronić się przed słońcem. Pocieranie oczu przez Juliana, stawało się z czasem coraz bardziej intensywne. Podczas sprawdzania ludzi, miał wrażenie, że mimo żadnych śladów przynoszą coś ze sobą. Co go nie lada niepokoiło. W dodatku od początku zwrócił uwagę, że na murach stał mężczyzna, który wpadł na niego dzisiaj rano, przez co nie wiedział jak się zachować. Podejść i powiedzieć, że poranny incydent go nie uraził? Czy może zostać i dać mężczyźnie domyśleć się tego samemu. Co jakiś czas patrzył na niego zaczerwienionymi oczami, jakby sprawdzając, czy czegoś nie zauważył. Porzucił jednak tę myśl, kiedy zrozumiał, że nieznajomy ciągle jest wpatrzony w poszarpane kartki swojej lektury. Może mimo wszystko powinien zapytać? Nie był pewien. Aczkolwiek przyjęcie dzisiejszych przeprosin chłopaka, mogłoby być idealnym pretekstem do rozpoczęcia rozmowy i wypytania, czy nie zauważył czegoś podejrzanego. Nie lubił naprzykrzać się ludziom, a tym bardziej tym, którzy mają ciekawsze zajęcie niż rozmowa z nim. Podczas sprawdzania ludzi zawsze czuł się nieswojo. Robił to już kilka miesięcy, a jednak za każdym razem było to niekomfortowe, gdy musiał wręcz zmuszać obcych mu ludzi do roznegliżowania się przed nim. Wielu by powiedziało, że sprawdzenie mężczyzny jest proste, a kobieta to tylko pobudzenie zmysłów, czyli miłe spędzenie popołudnia, posiadając przyjemny obraz w głowie. Niestety nic nie jest tak kolorowe, tym bardziej, gdy Julian zauroczy się w męskim wyglądzie, lub będzie sprawdzać niezwykle otyłą osobę, której musi spojrzeć między każdą fałdę. Oczywiście, nic nie miał do takich osób, jednak robota z nimi na pewno nie należała do prostych. Dodatkowo odpowiedzialność jaką trzymał na swoich barkach często go przytłaczała. Jeden błąd, może doprowadzić do śmierci wielu. Julian zawsze, gdy o tym myśli czuje jak zaczyna drżeć, wielokrotnie zdarza mu się brać pod lupę, czy na pewno wszędzie kogoś sprawdził, czy niczego nie pominął. Jeśli jednak liczba sprawdzanych osób jest duża, trudno zapamiętać każdego, a tym bardziej odurzające z czasem zmęczenie, potrafi być niezwykle niebezpiecznym przeciwnikiem. Koszmary, to tylko jeden z licznych minusów tej pracy, a także wymuszone kontakty, czy odpędzanie się od osoby, która najchętniej zrobiła by to z nim zaraz pod bramą.
- Ręce pełne roboty, prawda? - Głowa Juliana nagle zrobiła się pusta. Nie spodziewał się w tym momencie żadnego kontaktu z innym człowiekiem. Zamrugał kilkukrotnie wpatrując się pusto w rozmówcę. Ten mężczyzna. Kiedy zszedł z muru? Dopiero po chwili Julian przyswoił do siebie informacje i przypomniał sobie zadane mu pytanie, by odpowiedzieć na nie z kilkunastosekundowym opóźnieniem.
- Nie da się tego ukryć. - Stwierdził trochę zmieszany, że dał się przyłapać w tak widocznej niegotowości. Chłopak otarł ponownie zaczerwienione oczy. Coś naprawdę mu dokuczało, a mimo wszystko nie miał pojęcia co. - Jesteś strażnikiem? - Zapytał po chwili Julek, nie chcąc kazać rozmówcy czekać ponownie, na jego opóźnione reakcje.
- Wojownikiem. - Poprawił go krótko nieznajomy. - Co jest z Twoimi oczami? - Zapytał jakby odruchowo mężczyzna, który po chwili zrobił minę, mówiącą "Czemu się zapytałeś?". Sprawiło to, że kąciki ust Juliana się uniosły, jakby chciał się roześmiać.
- Przepraszam za pomyłkę. A co do oczu, to najprawdopodobniej uczulenie. - Wytłumaczył i chciał coś jeszcze powiedzieć, gdy zdał sobie sprawy, że nie zna imienia rozmówcy. - A właśnie, jestem Julian Reese, jednak preferuję zdrobniale Julek. - Przedstawił się wyciągając rękę w stronę bruneta. Dopiero teraz odważył się spojrzeć mu prosto w oczy. Kiedy to zrobił zaniemówił. Były niczym szkarłatny królewski klejnot. Cera blada, bez żadnych skaz. Twarz smukła, delikatnie trójkątna. Podkreślały ją wąskie usta, drobny, lekko zadarty nos i niezwykłe pełne duże oczy. Julian pierwszy raz spotkał kogoś takiego. Z daleka wydawał się zwykłym szarym człowiekiem, jednak teraz czuł niezwykłą siłę. Miał wrażenie, że wygląd mężczyzny odzwierciedla jego niebywały intelekt i rezolutność. Coś sprawiło, że chciał poznać go lepiej.

< Aaron?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy