Razem z Olivią zaatakowaliśmy monstrum, podczas gdy Misza zdawała się
wahać między wyrzuceniem z siebie kolejnego potoku przekleństw wprost na
głowę Olivii a wrzeszczeniem wniebogłosy z powodu nieoczekiwanego
pojawienia się potwora. Misza oczywiście należała do kobiet, które nie
były nawet w połowie tak twarde, za jakie się uważały i za jakie przy
odrobienie szczęścia udawało im się uchodzić. Była jedynie mocna w gębie
ot co, poza tym nie wyróżniała się ani specjalną odwagą, ani wybitną
sprawnością fizyczną.
Pokonanie panny młodej z pomocą białowłosej nie okazało się ani
szczególnie trudne, ani czasochłonne. Już po pierwszej serii kilku
precyzyjnych ciosów z dwóch stron jednocześnie, monstrum znalazło się w
niekorzystnym położeniu, z którego rzecz dziecinnie prostą stanowiło
wysłanie go z powrotem na tamten świat, co też zaraz się stało. Zarówno
ja, jak i Olivia, po wszystkim niedbale otarliśmy ostrza z ciągnącej się
brei, stanowiącej prawdopodobnie u panny młodej coś na wzór naszej
krwi, po czym schowaliśmy je do pochew i spojrzeliśmy na Miszę.
- Wielkie dzięki za pomoc - rzuciła w jej stronę Olivia, nieznacznie
marszcząc swoje perfekcyjne brwi. Misza, z komicznie otwartymi ustami, w
dalszym ciągu nieustannie strzelała wzrokiem to na nas, to na truchło
panny młodej, niezdolna się poruszyć, jakby wzrosła stopami w podłogę.
Och, czyżby zbyt wiele wrażeń jak na jeden wieczór? A może mój nagi tors
robił na niej tak piorunujące wrażenie?
- J-ja..! Wiedziałam, że sobie poradzicie, dlatego zostałam z tyłu. -
wymamrotała, dwuznacznym wzrokiem błądząc po mojej sylwetce. Może
powinienem ubrać się, aby pozwolić biedaczce zebrać myśli? Nie, o tym
nie mogło być mowy. Zbyt wielką radość sprawiało mi patrzenie jak się
męczy, a ta jej olśniewająca pewność siebie opuszcza ją i wyskakuje
przez okno. - Po prostu nie chciałam wam przeszkadzać...
- Aha... Rozumiemy... - ironicznie odparła Olivia, złośliwie kładąc
nacisk na poszczególne zgłoski. Misza, posłyszawszy to, łypnęła na nią
złowrogo i aż zapieniła się ze złości.
- Zamknij się, suko! Taiga o wszystkim się dowie i zaraz zrobi z tobą porządek, zobaczysz!
Ja i Olivia spojrzeliśmy po sobie i niemal równocześnie zanieśliśmy się gromkim śmiechem.
- No cóż, jeśli tak ci do niej śpieszno, idź do niej, choćby teraz,
droga wolna - podparłem się zamkniętą dłonią pod bok i spod uniesionych
brwi posłałem jej srogie spojrzenie. Olivia tymczasem usiadła na łóżku,
skrzyżowała ręce na piersi i bez większych wrażeń przyglądała się naszej
wymianie zdań. - Żadne z nas nie ma nic do ukrycia, tym bardziej że jak
już wspominałem, między nami n i c nie zaszło. - dodałem od niechcenia,
minąłem ją i usiadłem obok Olivii, może nawet trochę za blisko, niżby
przystawało.
Misza zaśmiała się na to głośno i nieco histerycznie.
- Jak to nie? W takim razie, dlaczego oboje bezceremonialnie paradujecie
teraz w samej bieliźnie? - wskazała kolistym ruchem ręki na nasze
niekompletne odzienie - Macie mnie za kretynkę?
Westchnąłem ciężko w wyniku znużenia, jakie spowodowało u mnie nagłe
pojawienie się tej wrzeszczącej panny. Z dwojga złego, wolałbym chyba
potyczkę z kolejną panną młodą niż wysłuchiwanie jej skarg, zażaleń i
dąsów.
- Otwierając drzwi, przypadkowo uderzyłem w stare rury. Były solidnie
przeżarte przez rdzę, więc natychmiast pękły i ochlapały nas zimną wodą.
Misza przez chwilę przyglądała się nam nader podejrzliwie. W końcu
Olivia wzniosła oczy ku niebiosom i gestem wskazała jej swoje
przemoczone ubrania. Ta podeszła do nich, po czym dokładnie sprawdziła
je ręką dla pewności. Gdy zrozumiała, że mówiliśmy prawdę, wyraz jej
twarzy nieco złagodniał, policzki jednak nadal jej płonęły za każdym
razem, gdy przypadkiem zawadziła o mnie wzrokiem. Nie minęła chwilą, a
ponownie otworzyła usta, aby zasypać nas lawiną idiotycznych pytań.
Uciszyłem ją, podnosząc rękę.
- Jest środek nocy, do cholery - warknąłem, przeszywając jej ciało
twardym spojrzeniem oczu równie zimnych i nieprzejednanych co wcześniej.
Od braku snu bardziej drażniła mnie tylko babska paplanina, która mi go
uniemożliwiała. - Dowiesz się, czego tylko będziesz chciała za kilka
godzin. A teraz znajdź sobie jakiś pokój, weź jeden koc i idź spać.
Jutro wracamy do miasta. Aha, i lojalnie ostrzegam, że będziesz zmuszona
spać na podłodze. To jedyne łóżko w całym budynku.
Misza już otwierała usta, aby przypuścić kontrę, lecz momentalnie
zgromiłem ją spojrzeniem i natychmiast ucichła. Skinęła niechętnie
głową, na bardzo obrażonych nogach zabrała jeden koc z łóżka i ruszyła
do wyjścia. Cóż, poczułem się mile połechtany faktem, że tak łatwo mi
się podporządkowała. Niewielu udawało się uzyskać u niej posłuch równie
szybko i bezboleśnie, a przypominam, że ja dokonałem tego samym
wzorkiem. Jak widać, miałem dar.
Gdy Misza zostawiła nas samych, Olivia bez słowa położyła się na łóżku.
Uderzenie serca później zrobiłem to samo, a następnie z niemal ojcowską
czułością po sam nos okryłem ją jedynym kocem, jaki nam pozostał. Jako
że Olivia leżała na boku, plecami do mnie, objąłem ją ramieniem w pasie,
przyciągnąłem do siebie, a gdy mi się to udało, nieznacznie wtuliłem
się w jej ciało. Białowłosa spojrzała na mnie przez ramię z pytaniem
wypisanym na twarzy.
- Teraz mi jest zimno. - wymruczałem jej do ucha i zamknąłem oczy z
nadzieją, że w końcu uda mi się zasnąć. Szybko uzmysłowiłem sobie, że ma
miękkie i ładnie pachnące włosy, co dodatkowo sprawiało, że trzymanie
na nich głowy było swego rodzaju przyjemnością.
<Olivia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz