niedziela, 11 marca 2018

Od Antharesa CD Olivii

Razem z Olivią zaatakowaliśmy monstrum, podczas gdy Misza zdawała się wahać między wyrzuceniem z siebie kolejnego potoku przekleństw wprost na głowę Olivii a wrzeszczeniem wniebogłosy z powodu nieoczekiwanego pojawienia się potwora. Misza oczywiście należała do kobiet, które nie były nawet w połowie tak twarde, za jakie się uważały i za jakie przy odrobienie szczęścia udawało im się uchodzić. Była jedynie mocna w gębie ot co, poza tym nie wyróżniała się ani specjalną odwagą, ani wybitną sprawnością fizyczną.
Pokonanie panny młodej z pomocą białowłosej nie okazało się ani szczególnie trudne, ani czasochłonne. Już po pierwszej serii kilku precyzyjnych ciosów z dwóch stron jednocześnie, monstrum znalazło się w niekorzystnym położeniu, z którego rzecz dziecinnie prostą stanowiło wysłanie go z powrotem na tamten świat, co też zaraz się stało. Zarówno ja, jak i Olivia, po wszystkim niedbale otarliśmy ostrza z ciągnącej się brei, stanowiącej prawdopodobnie u panny młodej coś na wzór naszej krwi, po czym schowaliśmy je do pochew i spojrzeliśmy na Miszę.
- Wielkie dzięki za pomoc - rzuciła w jej stronę Olivia, nieznacznie marszcząc swoje perfekcyjne brwi. Misza, z komicznie otwartymi ustami, w dalszym ciągu nieustannie strzelała wzrokiem to na nas, to na truchło panny młodej, niezdolna się poruszyć, jakby wzrosła stopami w podłogę. Och, czyżby zbyt wiele wrażeń jak na jeden wieczór? A może mój nagi tors robił na niej tak piorunujące wrażenie?
- J-ja..! Wiedziałam, że sobie poradzicie, dlatego zostałam z tyłu. - wymamrotała, dwuznacznym wzrokiem błądząc po mojej sylwetce. Może powinienem ubrać się, aby pozwolić biedaczce zebrać myśli? Nie, o tym nie mogło być mowy. Zbyt wielką radość sprawiało mi patrzenie jak się męczy, a ta jej olśniewająca pewność siebie opuszcza ją i wyskakuje przez okno. - Po prostu nie chciałam wam przeszkadzać...
- Aha... Rozumiemy... - ironicznie odparła Olivia, złośliwie kładąc nacisk na poszczególne zgłoski. Misza, posłyszawszy to, łypnęła na nią złowrogo i aż zapieniła się ze złości.
- Zamknij się, suko! Taiga o wszystkim się dowie i zaraz zrobi z tobą porządek, zobaczysz!
Ja i Olivia spojrzeliśmy po sobie i niemal równocześnie zanieśliśmy się gromkim śmiechem.
- No cóż, jeśli tak ci do niej śpieszno, idź do niej, choćby teraz, droga wolna - podparłem się zamkniętą dłonią pod bok i spod uniesionych brwi posłałem jej srogie spojrzenie. Olivia tymczasem usiadła na łóżku, skrzyżowała ręce na piersi i bez większych wrażeń przyglądała się naszej wymianie zdań. - Żadne z nas nie ma nic do ukrycia, tym bardziej że jak już wspominałem, między nami n i c nie zaszło. - dodałem od niechcenia, minąłem ją i usiadłem obok Olivii, może nawet trochę za blisko, niżby przystawało.
Misza zaśmiała się na to głośno i nieco histerycznie.
- Jak to nie? W takim razie, dlaczego oboje bezceremonialnie paradujecie teraz w samej bieliźnie? - wskazała kolistym ruchem ręki na nasze niekompletne odzienie - Macie mnie za kretynkę?
Westchnąłem ciężko w wyniku znużenia, jakie spowodowało u mnie nagłe pojawienie się tej wrzeszczącej panny. Z dwojga złego, wolałbym chyba potyczkę z kolejną panną młodą niż wysłuchiwanie jej skarg, zażaleń i dąsów.
- Otwierając drzwi, przypadkowo uderzyłem w stare rury. Były solidnie przeżarte przez rdzę, więc natychmiast pękły i ochlapały nas zimną wodą.
Misza przez chwilę przyglądała się nam nader podejrzliwie. W końcu Olivia wzniosła oczy ku niebiosom i gestem wskazała jej swoje przemoczone ubrania. Ta podeszła do nich, po czym dokładnie sprawdziła je ręką dla pewności. Gdy zrozumiała, że mówiliśmy prawdę, wyraz jej twarzy nieco złagodniał, policzki jednak nadal jej płonęły za każdym razem, gdy przypadkiem zawadziła o mnie wzrokiem. Nie minęła chwilą, a ponownie otworzyła usta, aby zasypać nas lawiną idiotycznych pytań. Uciszyłem ją, podnosząc rękę.
- Jest środek nocy, do cholery - warknąłem, przeszywając jej ciało twardym spojrzeniem oczu równie zimnych i nieprzejednanych co wcześniej. Od braku snu bardziej drażniła mnie tylko babska paplanina, która mi go uniemożliwiała. - Dowiesz się, czego tylko będziesz chciała za kilka godzin. A teraz znajdź sobie jakiś pokój, weź jeden koc i idź spać. Jutro wracamy do miasta. Aha, i lojalnie ostrzegam, że będziesz zmuszona spać na podłodze. To jedyne łóżko w całym budynku.
Misza już otwierała usta, aby przypuścić kontrę, lecz momentalnie zgromiłem ją spojrzeniem i natychmiast ucichła. Skinęła niechętnie głową, na bardzo obrażonych nogach zabrała jeden koc z łóżka i ruszyła do wyjścia. Cóż, poczułem się mile połechtany faktem, że tak łatwo mi się podporządkowała. Niewielu udawało się uzyskać u niej posłuch równie szybko i bezboleśnie, a przypominam, że ja dokonałem tego samym wzorkiem. Jak widać, miałem dar.
Gdy Misza zostawiła nas samych, Olivia bez słowa położyła się na łóżku. Uderzenie serca później zrobiłem to samo, a następnie z niemal ojcowską czułością po sam nos okryłem ją jedynym kocem, jaki nam pozostał. Jako że Olivia leżała na boku, plecami do mnie, objąłem ją ramieniem w pasie, przyciągnąłem do siebie, a gdy mi się to udało, nieznacznie wtuliłem się w jej ciało. Białowłosa spojrzała na mnie przez ramię z pytaniem wypisanym na twarzy.
- Teraz mi jest zimno. - wymruczałem jej do ucha i zamknąłem oczy z nadzieją, że w końcu uda mi się zasnąć. Szybko uzmysłowiłem sobie, że ma miękkie i ładnie pachnące włosy, co dodatkowo sprawiało, że trzymanie na nich głowy było swego rodzaju przyjemnością.

<Olivia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy