Uśmiechnął się szeroko.
-Tak! - zakrzyknął, natychmiast zakrył usta dłonią i rozejrzał się, by
sprawdzić, czy nikt go nie słyszał. - Bardzo dziękuję - powiedział już
ciszej.
-Nie ma za co - powiedziała wręczając mu torbę.
-W zamian mogę pokazać ci moje małe zoo, gdy przyjdziesz po leki dla pani Huff.
-Dlaczego nie?
-Muszę iść, mam jeszcze kilku pacjentów na dziś - powiedział pokazując kartkę z niewyraźnie zapisanymi adresami.
Zwykle pisał ładnie i starannie, ale ostatnimi czasy zgłaszało się do
niego tylu pacjentów, że nie nadążał z zapisywaniem nazwisk!
-Do zobaczenia! - powiedział odchodząc.
-Do widzenia! - usłyszał głos dziewczyny gdy był już na schodach.
Wyszedł na zewnątrz i spojrzał na kartkę, na której wypisane były inne nazwiska. Westchnął i ruszył w drogę.
Najpierw odwiedził jakiegoś miłego staruszka, który skarżył się na bóle
pleców. Następna była zrzędliwa staruszka, która twierdziła, że słyszy
głosy, a tak naprawdę sąsiad z góry ciągle kłócił się ze swoją żoną.
Później był zakatarzony dzieciak, który był całkiem grzeczny i
posłuszny. Później wrócił do domu, gdzie rzucił się na łóżko.
Szary kociak pacnął go łapką w policzek przypominając o porze karmienia.
Kiedy już wypełnił wszystkie miski, terraria, klatki i akwaria karmą
usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył i jego oczom ukazała się dziewczyna,
dzięki której jego zwierzaki nie będą przez długi czas głodne.
-Wejdź, proszę - uśmiechnął się.
<Nehemia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz