Nienawidziłem, gdy tak duża ilość ludzi bez żadnych obaw, wkracza na teren zwany, moją przestrzenią prywatną. Jednak z jakiegoś powodu poczułem satysfakcję i zadowolenie, fakt, że ludzi biorą mnie za bohatera, był całkiem przyjemny. Chociaż myśl o tym, że teraz coraz więcej osób będzie zainteresowanych moją osobą i będą mnie nękać, oj, to mi się w ogóle nie uśmiechało. Nie mogę dać się ponieść emocjom. Zmarszczyłem brwi i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej
- No już, z czego wy tak się cieszycie? - Warknąłem, a wszyscy stanęli jak w ryci, patrząc na mnie, czy pytam serio - Codziennie, ludzie wychodzą na zewnątrz do tych potworów, by zdobyć dla was jedzenie, jak wrócą z niczym, czemu ich tak nie witacie? Dlatego, że przywiozłem z moim pod odziałem kilka puszek, uważacie mnie za bohatera? - Prychnąłem - Rozumiem, że ludzie, nie mają dla was wartości, póki nie przywiozą wam czegoś, czym wykarmią wasze mordy - Spojrzałem po wszystkich zmieszanych twarzach - Jesteście żałości - Dodałem i przebiłem się przez dziki tłum. Kiedy oddaliłem się od ludzi na około dziesięć metrów, zacząłem poprawiać swoje ubranie, które było strasznie potargane. Nie potrafią trzymać rąk przy sobie. W sumie i tak było brudne, w końcu przespałem w nim kilka dni. Co bym zrobił za gorącą kąpiel. Przejrzę potem mapy w tej sprawie, może coś się załatwi. Kotły gazowe,albo olejowe, nie byłby złym pomysłem. Mamy chociaż chwilę przerwy, przed szukaniem jedzenia, warto by pójść teraz w innym kierunku. Moje powieki są dzisiaj niesłychanie ciężkie. Zacząłem delikatnie je masować, przez co na kogoś wpadłem. Zdziwiony ujrzałem przed sobą Olivie, której twarz była cała czerwona na mój widok
- Olivia - Stwierdziłem
- Już wróciłeś - Skierowała wzrok w innym kierunku
- I to z całkiem ciekawymi zapasami - Zaśmiałem się dumnie, kiedy zauważyłem, że kobieta właśnie wyszła z mojego bloku, a mieszka prawie na drugim końcu - Co tutaj robiłaś? - Zapytałem zaciekawiony
- A.. rozglądałam się - Powiedziała nerwowo i oddaliła się, mówiąc, że jest w pośpiechu. Nie zatrzymywałem jej w końcu, sam byłem zmęczony i chciałbym już położyć się w swoim łóżku. Fakt, że mieszkam sam, był bardzo wygodny. Wiem w jakim stanie zostawiłem swoje mieszkanie i nie mam czy się przejmować. Wszedłem powoli na pierwsze piętro i wszedłem w pierwsze drzwi po prawej. Od razu uderzył we mnie przyjemny zapach męskich perfum. Wszystko było na swoim miejscu, nie miałem wątpliwości, że nikt z złymi zamiarami tutaj nie zaglądał. Przechodząc koło kanapy dostrzegłem małą karteczkę, a raczej kopertę. Złapałem po drodze za okulary, które ułatwiały mi czytanie. Zaciekawiony usiadłem i ją otworzyłem. Pismo było czytelne i ładne. Mój wzrok przemierzał to kolejne zdania. Kiedy skończyłem westchnąłem i położyłem kopertę tam, gdzie ją znalazłem. Więc dlatego Olivia tutaj była. Wziąłem papierosa do ust i go podpaliłem.
Uśmiechnąłem się. Może czas zaprosić Taigę do siebie? Oblizałem z zaciekawieniem wargi
~Następnego dnia~
Myślałem, że błogosławieństwo na mnie spadło, gdy dostrzegłem na śniadanie kurczaka, o którym wczoraj kompletnie zapomniałem. Do tego otrzymałem herbatę i bez żadnych kłótni wyciągnąłem do tego plasterek cytryny. Co się dziwić niski Usuyo, nikomu nie potrafił odmówić, z czego lubiłem skorzystać. Usiadłem na swoim miejscu, a wokół mnie zrobiła się jakby dziura ozonowa. Wszyscy mnie unikali. Plotki w tym małym miasteczku szybko się rozchodzą
- Co ty im wczoraj powiedziałeś? - Zapytała Taiga zauważając, że wszyscy patrzą na mnie spod byka i omijają moją osobę szerokim łukiem
- Prawdę - Wzruszyłem ramionami, jakby nic się nie stało i zacząłem pić herbatę z cytryną, mój organizm był trochę osłabiony, czułem, że coś mnie łapie
- I to dość srogą, myślałam, że spodoba Ci się bycie postrzeganym jak bohatera - Powiedziała z szerokim uśmiechem, a ja uniosłem jedną brew
- Bohaterem powinien zostać nazwany człowiek, który odda życie za drugą osobę, nie spotkałem się jeszcze, by witali oklaskami kogokolwiek, kto przetrwał w tym piekle na zewnątrz, cieszą się tylko wtedy, gdy przywieziesz coś, by wykarmić ich głupie mordy
- Czyż przywożąc im jedzenie, nie jesteś przypadkiem osobą, która ratuje ich życie przed głodem? - Uśmiechnęła się
- Sam bym tego nie uniósł - Spojrzałem na kobietę, która poklepała mnie delikatnie po ramieniu - Jesteś naprawdę dobrym człowiekiem - Stwierdziła
- To tylko wrażenie - Westchnąłem ciężko i nagle poczułem nieprzyjemne kręcenie w nosi, wydałem z siebie głośne kichnięcie, przez które aż podskoczyłem - No ładnie przeziębiony - Potarłem nos, szukając wolną ręką chusteczki
- Proszę - Taiga podała mi biały cienki, wręcz przezroczysty materiał
- Dziękuję - Uśmiechnąłem się i wytarłem nos, jutro jak znać mój organizm, będę mieć wysoką gorączkę. Będę musiał zajść do Aspena, po jakieś leki. Lepiej zrobić to jeszcze dzisiaj. Może zioła też się przydadzą. Ważne by szybko wyzdrowieć. Nienawidzę wydzieliny, która ciągle sączy się z nosa. A do tego ból gardła i kaszel. Gorsze to od ukąszenia szwendacza. Zamyślony zapomniałem o kobiecie siedzącej na przeciwko mnie, nim w ogóle sobie o tym przypomniałem, dostrzegłem kobietę zaraz obok mojej twarzy. Zdziwiony, poczułem jak dotyka twarzą mojego czoła. Miała zamknięte oczy, a kosmyki jej włosów muskały moją skórę. Mięsiste usta kobiety, były zaraz przede mną. Gdyby pozostała tak chwilę dłużej, nie wiadomo co bym zrobił
- Masz gorączkę - Stwierdziła, odsuwając się, a ja chwyciłem ją i przytuliłem do siebie. Przez to, że kobieta stała, miałem głowę na wysokości jej piersi, chociaż przez bandaż nie było to jakieś niezwykłe uczucie. Zwyczajnie chciałem poczuć ciepło ciała kobiety - Źle się czujesz? - Zapytała kobieta, próbująca się wyrwać
- Zwyczajnie... zostań tak jeszcze przez chwilę - Wymamrotałem pokazując irytację przez jej ciągłe, nagłe ruchy
<Taiga?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz