Julian wpatrywał się w horyzont, który piętrzył się za lasami otaczającymi Santari. Było już późno, jednak mężczyzna musiał stać na straży, by oczekiwać tych, którzy kilka, lub kilkanaście godzin temu opuścili miasto. Jego zadaniem jest sprawdzanie, czy nie zostali ukąszeni, dlatego nie mógł nawet na chwilę opuścić stanowiska. Z ludźmi z Santari, nie jest, w na tyle bliskich stosunkach, by zawołali go, gdy ktoś przyjdzie. Zaprzyjaźnienie się ułatwiłoby mu chociaż w najmniejszym stopniu życie, jednak nie potrafi się przełamać. Ma wrażenie, że gdy już zyska dobre stosunki, to będzie męczony ich towarzystwem. Chociaż sam trudny charakter mężczyzny, nie jest przechylny do łatwego miłowania sobie ludzi.
- Przepraszam! - Od rozmyśleń, które płynęły w stronę starych bajek w telewizji po chęć zdobycia świeżej szczoteczki do zębów, oderwał go głos, dochodzący, gdzieś spod niego. Jego wzrok od razu skierował się tam i dostrzegł niskiego białowłosego mężczyznę, który mimo późnej pory posiadał przy sobie parasolkę. Zanim zdążył zapytać, czego chłopak chce, ten zaczął mówić - Przepraszam mógłby Pan mnie wpuścić? - Zapytał z lekkim zmartwieniem, jakby oczekiwał, że Konsjerż się nie zgodzi. Julian odparł krótko i pokiwał głową w pozytywnej odpowiedzi. - Naprawdę? Co za ulga! - Uśmiechnął się młodzieniec, wywołując przy tym dziwne uczucie w brzuchu ciemnowłosego. Mężczyzna zszedł z muru i zajął się otwarciem bramy, gdy już to zrobił, dostrzegł rozradowanego chłopaka. Wyglądał na naprawdę uprzejmą i energiczną osobę. Julian nie musiał nawet nic mówić, a ten zdjął koszulkę i pozwolił sprawdzić swoje ciało. Było blade i gładkie, ugryzienie byłoby na nim bardzo widoczne. Mężczyzna przełknął ślinę i pozwolił białowłosemu założyć bluzkę, który grzecznie podziękował i ruszył dalej. Jednak wzrok Juliana ruszył zaraz za chłopakiem. Okalało go dziwne uczucie. Chciał go zatrzymać i zapytać o imię, nim będzie za późno, lecz nieznajomego już nigdzie nie było. Z głębokim westchnieniem spuścił wzrok. Nie miał tendencji do tak szybkiego zauroczenia, zawsze był stały w uczuciach, tak więc czemu teraz? Brak mu bliskości z drugą osobą? Bardzo prawdopodobne. Julian spojrzał niepewnie na swoje ręce, były czyste. Odetchnął z ulgą, bał się, że znowu zobaczy je pokryte krwią. Nadal miał przebłyski strasznych zdarzeń, jednak już nie wywoływały na nim większego wrażenia. Były tylko nieistotną częścią jego przeszłości, o której chce jak najszybciej zapomnieć. Powrócił do swoich obowiązków, polegających na patrzenie martwo w przestrzeń, oczekując, że ktoś go za jakiś czas wybudzi swym wołaniem, w chęci dostania się do miasta. O dziwo nie trwało to długo. Kiedy dostał się na mur, zobaczył przed nim grupę zbliżających się ludzi. Byli to członkowie Santari, pamiętał jak wypuszczał ich kilka dni temu. Miał zapisane w notatniku ilu ich było, kiedy spojrzał na okrągłą liczbę, miał wrażenie, że coś się nie zgadza. Zszedł na dół by ponownie otworzyć bramę. Wchodzący ludzi wzdychali z ulgą i krzyczeli jak dobrze jest być w domu. Julian najchętniej by ich puścił już do swoich mieszkań, jednak miał obowiązki. Podszedł do dowódcy grupy i omówił z nim chęć sprawdzenia "kondycji" jego pododdziału. Zapytał, również, przy okazji, czy wszyscy wrócili z wyprawy. Mężczyzna dumnie odparł, że nikt nie zginął, poprowadził ich najlepiej jak potrafił, a nawet przywieźli spore zapasy. Czarnowłosego trochę to zdziwiło. Nie wydawało mu się, by źle policzył ludzi, jednak stwierdził, że w czasie swoich obowiązków, zwróci na to uwagę. Sprawdzenie wszystkich zajęło ponad czterdzieści minut. Julian poprosił ich by ustawili się w grupie, gdyż musi pododznaczać, tych co wrócili. Takie notatki się przydają, widać dokładnie, komu udało się przetrwać na zewnątrz, a komu nie. Zaczął czytać kolejno nazwiska i wszystko mu się zgadzało. Mężczyzna zmarszczył brwi patrząc na grupę.
- Przepraszam, czy ktoś jeszcze nie został sprawdzony? - Zapytał Julian jak najgłośniej, a ludzie rozejrzeli się po sobie. - Jedna osoba się nie stawiła, a potwierdziła swoją obecność, gdy wyczytywałem nazwiska. - Wytłumaczył kosjerż, czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Nagle Julian dostrzegł niską dziewczynę z tyłu grupy, wtopiła się w tło, jednak ciekawy kolor oczu, przykuł uwagę mężczyzny. Prawie by ją pominął. Dopiero teraz zgadzała mu się liczba ludzi, która wyruszyła. Wcześniej kompletnie nie zauważył czarnowłosej. Nie lubił podnosić głosu, nawet wołając kogoś, dlatego niepewnie wszedł w tłum ludzi i podszedł do nieznajomej. - Przepraszam, jeszcze ty zostałaś. - Oznajmił, lecz nie uzyskał odpowiedzi. Oczy kobiety błądziły po otaczających ją ludziach, Julian dobrze wiedział o co chodzi, nie pierwszy raz się z tym spotyka, kobiety są bardzo wyczulone na mężczyzn, którzy patrzą na ich prawie nagie ciała.
- Nie chcę przy ludziach - Stwierdziła niepewnie, mówiąc na tyle cicho, by tylko kosjerż usłyszał. Mężczyzna pokiwał głową i uniósł ton głosu.
- Wszystko wyjaśnione! Proszę się rozejść do domów! - Julian domyślał się, że paru ludzi mogło zostać, bo wręcz oczekiwało tego, że kobieta się rozbierze, jednak rzucił im wrogie spojrzenie, co spowodowało, że już woleli odpocząć po tak długiej podróży. Mężczyzna skupił całą swoją uwagę na dziewczynie, która z wdzięczności delikatnie pokiwała głową. Nie chcą by się peszył, odwrócił się do czasu, aż tak zdejmie swoje ubranie. Kiedy usłyszał ciche potwierdzenie, że może sprawdzić kobietę, dostrzegł po ciele, że to nie była osoba dorosła. Zdziwiło go to trochę, ciałem dziewczyna przypomniała szesnastolatkę. Do tego, była bardzo wychudzona. Sprawdził ją jak najszybciej i kazał się ubrać. Kiedy dziewczyna skończyła, Julian poprosił również o zdjęcie maski. Czarnowłosa cały czas była bardzo cicho i podczas sprawdzania i teraz. Mężczyzna powtórzył pytanie i dopiero po chwili czekania, ujrzał naprawdę piękną twarz młodej dziewczyny. Zaskoczony nie ukrywał swoich emocji, myślał, że maska służyła do zakrycia, czego co ma zostać w ukryciu przed ludźmi, lecz czemu zakrywać coś tak ślicznego. Julian potwierdził możliwość oddalenia się dziewczyny, lecz zanim to zrobiła, zatrzymał ją.
- Przepraszam, masz może ochotę wyjść później na obiad? - Zapytał niepewnie. W sumie sam nie wiedział czemu to powiedział. Nigdy nic nie wyszło przypadkiem z jego ust, a teraz? Tak nagle? I to jeszcze do młodej dziewczyny. Chyba naprawdę, chciał ujrzeć jej twarz ponownie.
< Fragonia? Wybacz, że wstawiłam tutaj też Usuyo, ale nikt mi nie odpisuje, a chcę by był aktywny. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz