Chłopak ujrzał czarnowłosą dziewczynę, która patrzyła prosto na niego. Wymieniając porozumiewawcze spojrzenia Julian był zachwycony, że jednak nie spóźnił się na spotkanie. Mężczyzna od razu ruszył w jej kierunku, kiedy nagle poczuł dziwny metaliczny posmak w ustach. Zadrżał uświadamiając sobie, że znów dostał krwotoku z nosa. Przyspieszył kroku, by jak najszybciej położyć tacę z jedzeniem. Kiedy mu się to udało przyłożył rękaw granatowej bluzy do twarzy. Nie chcą pokazywać wyjścia ze swojej strefy komfortu, starał się zachować jak najbardziej naturalnie. Usiadł na przeciwko dziewczyny, która zaraz zauważyła krew, zadrżała delikatnie i wymruczała kilka niezrozumiałych słów, po czym wyjęła białą chusteczkę i podarowała Julianowi. Z wdzięcznością przyjął przyjazny gest i zatkał obie dziurki, zaraz po rozerwaniu delikatnego materiału. Kiedy chłopak myślał, że wszystko już jest w porządku ujrzał coś na swych dłoniach. Jego serce jakby zwolniło, a wszystko wokół zatrzymało w czasie. Nie potrafił ruszyć nawet palcem, coś mu to uniemożliwiało, czyżby to zaschła krew pokrywająca jego dłonie? Myślał, że już się tego pozbył, tak dawno nie widział tego zjawiska, jednak znów, wszystko zaczyna się od nowa. W głowie dudniły pytania, dlaczego? Co źle zrobił? Miał wrażenie, że zdenerwował swoim zachowaniem jakiś byt, który tylko czeka na odpowiedni moment, by zniszczyć jego życie. W pewnym momencie poczuł ciepło na dłoni, rozkojarzony spojrzał przed siebie. Czarnowłosa dziewczyna wpatrywała się w niego z troską, ale także ukrytym w oczach przerażeniem.
- Nnniieee chce bbbbyyyć nnnachalna... - Wydusiła, a oddech Juliana powoli wracał do normy.
Dla pewności spojrzał na swoje dłonie, wszystko było w porządku, jednak ręka dziewczyny spoczywała na jego. Zrozumiał, że to ona mu pomogła, lecz o co chodziło z laboratorium? Czyżby ta nieśmiała młoda kobieta była stworzona do dużo wyższych celów? Julian chwilowo nic nie mówił, musiał przemyśleć propozycje. Wspomnień nie można się pozbyć, a tabletkami na uspokojenie ewidentnie nie chciał się truć. Chwycił delikatnie dłoń czarnowłosej.
- Tyle mi wystarczy. - Oznajmił, mając nadzieję, że dał znaczącą odpowiedź. Towarzyszka natychmiastowo się zarumieniła i zabrała swoją rękę, a Julek wziął się za jedzenie. Był niezwykle głodny, a fakt, że Kosjerży było bardzo mało, prawie cały dzień spędzał na murze. Mimo uprzedzeń jest tam wyjątkowo spokojnie, przez co chłopak ma dużo czasu na wykonywanie ulubionych czynności. Jest nieprawdopodobnie rzadko niepokojony przez innych, co mu bardzo odpowiada, ale brak możliwości odejścia od stanowiska niezwykle potrafi być irytujące i niekomfortowe. Julian poczuł się niezręcznie, kiedy zauważył, że zjadł już wszystko, a przez ten czas towarzyszka mogła tylko na niego patrzeć. Z delikatnie zaczerwienionymi policzkami poprosił ją o spacer, by nadrobić ten stracony czas. Najprawdopodobniej to co się niedawno stało, trochę przyćmiło jego zmysły.
- Trochę późno, lecz jaki Ci na imię? - Zaczął Julian, zaraz gdy opuścili stołówkę.
- Fffraaagonia... - Akcentowanie dziewczyny miało dużo do życzenia, jednak czego się spodziewać, po tak młodej osobie?
Najprawdopodobniej była jeszcze duchowo dzieckiem, gdy to wszystko się zaczęło. Nie zdziwiłby się, gdyby to wpłynęło negatywnie właśnie na wymowę dziewczyny. Chłopaka zżerała od wewnątrz ciekawość ile już Fragonia ma lat, lecz wiedział, że nie powinien o to pytać, przynajmniej nie teraz.
- Fragonia.. - Zamyślił się. - Śliczne imię, takie nietypowe. - Stwierdził z pełnym zainteresowaniem, czuł potrzebę poznania dziewczyny i miał zamiar do tego doprowadzić. - Ja jestem Julian Reese, ale możesz mówić do mnie Julek. - Przedstawił się, czując pełną satysfakcję, że w końcu zrobił jakiś krok na poznanie kogokolwiek.
- Rówwnieżżż ślicznnnee imię. - Odpowiedziała, na co kąciki ust chłopaka się delikatnie podniosły.
Chcąc ukryć swą słabość do przeplatającej się w jego głowie słodyczy dziewczyny, przetarł dłonią usta, by znowu wrócić do swojej normalnej mimiki. Musiał jak najszybciej zmienić temat, bo wyczuwał, że temat idzie w kierunku, z którym nigdy sobie nie radzi. Nie potrafił być romantyczny, no na pewno nie na trzeźwo.
- Mógłbym wiedzieć, o co chodziło z tym laboratorium? - Wypalił nagle Julian.
Jednak ciekawość dała górę, nad jego poczuciem strojnej rozmowy.
< Fragonia? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz