Ludzie modlą się o życie wieczne, a większość z nich nie ma pojęcia jak wykorzystać te parę chwil na ziemi.
Imię&Nazwisko: Rodzice jego nigdy nie ukrywali zamiłowania do
nietypowych imion. Nie raz obiło mu się o uszy, że miał nazywać się
Mieszko, Oktawian, czy nawet Wolfgang. Koniec końców zdecydowali się na
najnormalniejsze imię. O ile można nazwać je normalnym. Tak więc trafiło
na Nikodema. Nikodema Gajewskiego. Oczywiście formalnie. Prywatnie
możesz wołać na niego jak tylko dusza zapragnie. Nikodem, Nikuś,
Nikodymek, Nikozjusz, Nikolele, Niko, Nike [taktafirma]. Jednakże
prywatnie oznacza tylko za zezwoleniem, po zawarciu bliższej znajomości.
Spróbuj dopiero go poznać i rzucić którymś z tych zdrobnień, a chłopak
będzie gotów odciąć ci język.
Wiek: Szesnaście lat
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Panseksualny
Stanowisko: Zawiadowca
Broń: Niezwykle poręczny, a do tego w miarę niebezpieczny nóż motylkowy.
Ze względu na fakt, że o wiele lepiej radzi sobie w bezpośrednim
starciu, nie posiada broni długodystansowej. O dziwo swoim jednym
nożykiem potrafi zdziałać więcej niż niektórzy kataną, czy innym
mieczem. Do tego zawsze ma przy sobie gaz pieprzowy, wiąże się to z
faktem, że matka zawsze upominała go, by zabierał go ze sobą. W razie
"w" zdarzało mu się używać skarpety wypełnionej masłem. Nie pytajcie,
działała to działała, koniec.
Poziom: Początkujący 3000 punktów
Sympatia: Aktualnie stara się nie skupiać na takich drobnostkach, aczkolwiek serce jego od dawna pragnie podlania go uczuciem.
Relacje:
Aparycja:
-
Włosy: Spływające do połowy długiej szyi, miękkie, burgundowe kosmyki.
Fakt, faktem, jest naturalnym brunetem, ale woli wmawiać wszystkim, że
jest inaczej, a kolorowe włosy ma od urodzenia.
-
Twarz: Los obdarował Nikodema szczupłą buźką o dość gładkich rysach.
Zaraz po włosach, najbardziej zauważalną u niego cechą są duże, malinowe
oczy, zazwyczaj zmrużone, obdarowujące wszystko naokoło nienawistnym,
chłodnym spojrzeniem. Zadarty nosek, wąskie usta, które z wielką chęcią
układają się w uśmieszek, który wręcz kipi kpiną. Cóż, dalej wygląda
niezwykle dziecinnie, a jego cera pełna jest niedoskonałości jak
trądzik, ale ma nadzieję, ze gdy w końcu wyrośnie i dojrzeje, będzie
mógł pochwalić się urodą niczym tutejszy taktyk.
-
Ciało: Jak na swój wiek jest już dosyć rosły, nie zna swoich dokładnych
wymiarów, ale pewien jest, że waha się w okolicach stu osiemdziesięciu
pięciu centymetrów. Szerokie barki i chude jak patyczki nóżki to jego
znak rozpoznawczy. Zawsze wołano o nim, że posiada sylwetkę typowego
pływaka. Długie kończyny, ramiona na dwa metry, no i niesławne stopy,
które zwano i dalej zwą "kajakami", czy "płetwami". Mimo iż szczupły, to
dosyć dobrze zbudowany, na tyle, na ile zbudowanym można być w wieku
szesnastu lat, jako iż mięśnie wtedy jeszcze się kształtują. Rzadko kiedy
zmienia ciuchy, ze względu na to, że po prostu ich nie ma, więc szwenda
się po mieście w swoim specjalnie porozdzieranym podkoszulku, grubej,
miękkiej, zapinanej bluzie, jeansach [ile by dał za wygodny dres] i
stylizowanych na koszykarskie, butach, które lata świetności mają za
sobą, a po jaskrawym pomarańczu nie ma śladu, gdyż zastąpiły go brud i
błoto. No i nie można zapomnieć o jego mp3 i słuchawkach, z którymi się
nie rozstaje.
-
Znaki szczególne: Tatuażami, czy piercingiem nie może się pochwalić, bo
najzwyczajniej w świecie takowego nie posiada. Burgundowe włosy? A może
długie nogi? Żadne z powyższych, bo chyba najbardziej rozpoznawalną
cechą tego osobnika są naostrzone zęby. Nikt nie wie dlaczego takowe
posiada, bowiem urodził się z tą przypadłością, a jego uzębienie nigdy
nie spotkało się z czymś takim jak "pilnik". Oprócz tego, jest również posiadaczem niesamowicie wyżyłowanych rąk,
które jednocześnie mogą załapać się na nagrodę za te najbardziej
zabliźnione. Bawienie się nożem motylkowym doprowadziło skórę na
dłoniach chłopaka do kompletnej ruiny, wszechobecne rozcięcia, plastry,
bandaże i blizny to jego chleb powszedni.
Charakter: Powiedzenie, że Nikodem ma trudny charakter jest jak
powiedzenie, że gó.wno nie jest zbyt smaczne. Niby pasuje, ale nie
opisuje tego w odpowiedni sposób. Istota ta bowiem jest tak bardzo
nieufna w stosunku do innych. Ucieka kiedy może, mało rozmawia, stara
się być na uboczu i nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Jeśli zechcesz
z nim porozmawiać, bardziej niż prawdopodobne jest to, że odpowie ci
krzywym uśmiechem, albo po prostu będzie wpatrywał się w ciebie jak w
ścianę. Jeżeli już się odezwie, to istnieją jedynie dwie opcje dlaczego
to zrobił. Pierwsza z nich: Byłeś na tyle przekonujący i wyglądałeś
przyjaźnie, no i druga: dowalałeś się do niego przez dobre dziesięć
minut i w końcu postanowił się odezwać. Nie ma innej możliwości.
Otworzył załzawione oczy. Przeklął samego siebie pod nosem. Nie
powinien był ryczeć jak baba, nie w takich momentach. To przecież takie
niemęskie.
Gdy już zacznie rozmawiać są to zdawkowe zdania. Krótkie,
niezobowiązujące, jakby rzucane były od niechcenia. Nie lubi się
otwierać na innych, nie lubi pokazywać siebie, prawdziwą personę, a nie
tego milczącego dupka, o arogancji i ego przebijającymi sufit. Jest to
swego rodzaju skorupa, pancerz, którego uporczywie się trzyma. Zgrywając
niedostępnego samotnika czuje się pewniej, bo miękki środek zdaje się
być w stanie pęknąć w każdej chwili. Uważa to za bezpieczniejsze. Już
nikt nigdy go nie skrzywdzi. Nie ma takiej opcji.
Przetarł ze zmęczeniem swoje ślepka. Zaszlochał ostatni raz, wydmuchał
zatkany nos. Zaciskał uporczywie palce na błękitnym materiale, który
chował i chronił tak bardzo jak tylko potrafił. Był w stanie nawet oddać
życie, byle nic mu się nie stało. Zwykła szmatka. Nie mogła polecieć na
ściery.
A gdy skorupa się otwiera, daje przejście dla wyjątków, dla tych,
którzy są tego warci, spotykasz się z najcieplejszym i najcudowniejszym
uśmiechem jaki mogłeś kiedykolwiek zobaczyć. Porównywalnym aurą i
uczuciem, do tych pierwszych powiewów wiatru w lecie, gdzie przeplatane
blaskiem słońca, łagodnie smagają rumiane poliki. Niezwykle poetyckie
porównanie, ale jakże trafne, idealnie odnoszące się do emocji, które
przy tym towarzyszą. Wtedy nawet ostre jak żylety zęby zdają być
nieszkodliwe. Spokojne oczy obdarują cię spojrzeniem pełnym zaufania, a
twarz odpręży się, jakby zaznała nareszcie spokoju ducha. Prawdą jest
bowiem, że chłopak jest istną oazą spokoju, a zimnej krwi nie traci
prawie nigdy. Nie ważne, czy to atak, czy może luźny wieczór w
bibliotece. Panika nie jest w stanie go ogarnąć, może przez fakt, że tak
naprawdę nie ma już czego się bać, bo to co straszne już go spotkało.
Myśl o Zombie za murami miasta nie wzbudza u niego gęsiej skórki.
Momentami podchodzi do rzeczy tak beznamiętnie, że robi się to irytujące
i nudne. Podobnie jak sama jego osoba, gdy posiedzi się z nim więcej
niż dwie godziny. Chrząknął i podwinął rękawy. Zacisnął
pięści i na nowo zaczął jak nienormalny naparzać gołymi dłońmi w pień
drzewa. Wyżywanie się było rzeczą, której unikał jak ognia. Przemoc nie
była niczym dobrym, ale teraz nie mógł inaczej. Potrzebował wyładować
całą nienawiść, która w nim zalegała. Potrzebował się wykrzyczeć.
Wydrzeć tak głośno, jakby chciał wyrzygać głos razem ze wszystkimi
trzewiami. Jakby chciał wypluć kwas zalegający w jego żyłach i żołądku.
Nieco sarkastyczny i arogancki, tego nie można mu odmówić. Ba, Ironia
mogłaby być jego drugim imieniem, a Ego trzecim. Mimo wszystko jego
poziom bycia opiekuńczym wyrasta poza skalę, a za bliskie mu osoby gotów
jest oddać życie. Większość nazywa to głupotą, ale jest niczym kapitan
statku, z tonącego okrętu wyskakuje ostatni, więc nie zdziw się, że gdy
przyjdzie pora na ucieczkę najpierw pogoni wszystkie osoby, które mu
towarzyszą, a sam ruszy na szarym końcu, mając nadzieję uchronić resztę.
Jest to bardziej niż nieodpowiedzialne i lekkomyślne, ale cóż poradzić,
natura, tego się nie zmieni.
Mimo swojego umiłowania do siedzenia na uboczu nienawidzi być samotny.
Świadomość braku przy sobie kogokolwiek wzbudza u niego pewnego rodzaju
niepokój. Jak każdy człowiek - jest zwierzęciem stadnym i najzwyczajniej
w świecie potrzebuje towarzystwa. Może bez konwersacji, ale jednak.
Romantyk jakich mało, jeśli się zakocha to porządnie. Często łapie się
na myśleniu o partnerze życiowym, gdy akurat ma patrol, bądź co innego.
Lubi wyobrażać sobie pocałunki i przytulanie się, które ostatni raz
poczuł na początku plagi. Dosyć to nietypowe patrząc na jego wiek i
płeć, ale co poradzić. Od zawsze marzył o wspólnych śniadaniach i drugim
ciele, obok siebie podczas zasypiania. O odgarnianiu włosów z twarzy i
czułych cmoknięciach w policzki. Jednakże serce jego lekkie i równie
dobrze może wzdychać do kilku osób jednocześnie.
Westchnął cicho i ze smutkiem spojrzał na szmatkę. Po deszczu, błocie,
burzy, pożarze, błękitny materiał był już ubrudzony i sprany. Kolorem
nie przypominał już czystego nieba w południe, ani oczu matki. Pomyśleć,
że minęły już dwa lata. Już od dwóch lat przyszło mu żyć jako sierota.
Zainteresowania:
Od zawsze zakochany był w tańcu. Przed epidemią uczęszczał do klubu. W
tamtych czasach przyszło mu się spotkać ze wszystkimi stylami.
Nowoczesny, towarzyski, balet, ludowy. Dla niego nie było ograniczeń, a
ruchom oddawał się z uczuciem i pasją. Nie powinno się również pominąć
gotowania. Sam nie wie dlaczego, ale od dzieciaka przesiadywał u babki i
oglądał jak robi wszystkie smakołyki, by wkrótce pomóc jej w tym i
wykształcić sobie bardzo wymagające kubki smakowe i zacząć tworzyć
własne wariacje. Najlepiej wychodzą mu chyba wypieki, słodkość to jego
specjalność.
Oczywiście znajdzie się więcej, jak muzyka, koszykówka, czy pływanie, ale te dwie rzeczy wiodą u niego prym.
- Silne, długie kończyny czyli atut w wyglądzie, jak i w poruszaniu się. Chłopak jest po prostu szybki i zwinny.
- Zimna krew to chyba rzecz, która przydaje się w tych okrutnych
czasach. Nie daje porwać się emocjom, więc zawsze uda wymyślić mu się
coś racjonalnego.
- Mimo swoich "arystokrackich" kubków smakowych, jego żołądek to istna śmieciarka, a o zatrucie pokarmowe u niego trudno.
- Wyczulony węch pozwala mu na stwierdzenie, czy dany przedmiot jest trujący, czy nie. Ileż daje ta gastronomia!
- Taniec i gry były u niego połączeniem idealnym. Refleks typowego
maniaka konsolówek i zwinność z tanów, tworzy z niego istną maszynę do
robienia uników, do tego chłodny, analityczny umysł i złapanie, czy
zranienie chłopaka w bezpośrednim starciu jest wręcz niemożliwe.
- Doskonała pamięć. Przychodzi mu przypominać sobie nawet o najmniejszych pierdółkach.
- Zęby. Trochę głupie, ale przegryzie co trzeba i po problemie.
- Jako maniak gier chciał kiedyś stworzyć własną, ale trochę zboczył z kursu i bum! Tak o to zna tajniki hackowania.
- Nie umie się skradać, jest głośny jak cho.lera, po prostu nie potrafi.
- Jego orientacja w terenie to zakrawa na kpinę. Wychodzi z domu i gubi się za zakrętem. Czemu? Nikt nie wie.
- Śpiewa, a raczej drze się jak zarzynany kot. Nie proś go choćby o zanucenie, utrata słuchu gwarantowana.
- Broń palna. Ucieka od niej jak przed ogniem, a jak już przychodzi mu
złapać ją w ręce, to bardziej prawdopodobne jest to, że przestrzeli
swoją stopę zamiast przeciwnika.
- Wspominanie o rodzinie. Gdy tylko usłyszy hasło "mama" jest w stanie
wybuchnąć głośnym szlochem. Jest to jedyna rzecz, z którą się nie
pogodził, a widok rozszarpanych przez psy rodziców i siostry dręczy go
za każdym razem.
- Koszmary, które uporczywie się go trzymają. Najczęściej przedstawiają
jego rodzicieli, nie pozwalają mu sypiać, przez co traci koncentrację w
ciągu dnia.
Inne:
- Kocha kaktusy [jak on to mawia: kuktasy], dawniej posiadał kilka, ale
podczas epidemii nie ma na to czasu i możliwości, więc musi odpuścić
sobie hodowlę tych jakże mało wymagających roślinek.
- Jego największa miłość - herbata. Najlepiej zielona. Zawsze i wszędzie.
- Uwielbia gryzonie. Dawniej był posiadaczem szczura o dumnym imieniu "Rin"
- W wieku czternastu lat został sierotą. Od tamtego czasu żyje na własną
rękę, to znaczy trzyma się z Santari, ale mieszka samotnie.
- Jako iż gotuje, a często ma wolny czas, zdarza mu się przygotować
posiłek dla całego miasta. Dużo roboty, ale czego nie robi się dla
społeczności.
- Muzyka? Nieodłączny towarzysz jego życia. Żałuje, że nigdy nie nauczył
się grać na instrumencie, ale ma nadzieję, że uda im się z tego wyjść i
opanuje chociaż głupi flet.
- Nienawidzi sera.
- Za to kocha owoce leśne.
- Nie przepada za czytaniem. Pewnie wszyscy wyzwą go od nieuków, ale cóż, taka prawda. Książka to dla niego przekleństwo.
- Ciemność budzi u niego niepokój.
- Ma łzy w oczach, gdy czuje wanilię. Nie dlatego, że nie lubi, ale dlatego, że tak właśnie pachniała jego matka.
- Gdy siedzi jego noga samoistnie zaczyna drgać. Jest to dosyć irytujące, ale nad tym nie panuje.
- Ulubiony kolor? Błękitny.
- W jego pokoju znaleźć można stertę winyli i gramofon, które walają się tuż przy zniszczonym do granic możliwości materacu.
- Zawsze ma przy sobie kawałek chustki matki. Gdyby go zgubił,
prawdopodobnie wpadłby w rozpacz, depresję, a koniec końców skończył na
stryczku.
- Mimo swojego wieku pali jak smok, nie zważając na to w jakim stanie są
jego płuca, o ile jeszcze tam są, a nie zastąpiła ich czarna breja.
Właściciel:
Howrse - Qjonka
Mail - Rejnbowmarshmallow@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz