"Bo gdybym w ten dzień miał zginąć, zginę myśląc o tobie, chwaląc dzień, w którym cię poznałem."
Imię&Nazwisko: Aspen Dante Nox
Wiek: Dwadzieścia sześć zim.
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Biseksualny
Stanowisko: Lekarz
Broń:
Ta stara ciapa nie potrafi posługiwać się niczym innym jak skalpelem i
innymi przyrządami lekarskimi, które aktualnie ma pod ręką.
Poziom: Nowy, 1500 punktów
Sympatia:
Nie posiada takowej, całe dnie spędza na zajmowaniu się ludźmi rannymi,
zwyczajnie nie ma czasu na jakiekolwiek romanse.
Relacje:
Relacje:
Aparycja:
- Włosy: Ktokolwiek go widział choć przelotnie, zapewne w pamięci pozostały mu dłuższe, ale bez przesady, kruczoczarne włosy, które zawsze na wietrze wpadają mu w oczy, powodując nie małe wkurzenie. Zaczesane zawsze w przerzedzoną palcami grzywkę i ulizane przy głowie kosmyki, które opadają z każdej strony jego głowy.
- Twarz: Zdobiona przez parę wręcz świecących oczu w odcieniu czystego diamentu, blada, jednak nie zbyt jasna, tylko taka, jaką kobiety mają przed opalenizną. Często zdobiona przez rumieńce na policzkach i nosie, spowodowanymi albo za gorącymi lub zimnymi dniami.
- Ciało: Skóra niezwykle delikatna, wrażliwa na każdy dotyk. Jeśli chodzi o odcień, to wszystko napisane jest wyżej. Chłopak liczy sobie sto siedemdziesiąt osiem centymetrów wzrostu, przy wadze która praktycznie zawsze jest inna. Biorąc pod uwagę to, że całe jego ciało jest pokryte niewielkimi mięśniami, które raz są większe, a innym razem w ogóle ich nie widać, pewnego dnia jest wychudzony, a jeszcze innego wystaje mu brzuszek (nie pytajcie jak, to taka jakby bulimia lolz) waga po prostu stale się zmienia. Dla ciekawych - posiada naprawdę małe stopy, które mają rozmiar 39. Jeśli pytać by o ubiór, to większości czasu nosi swój kitel lekarski, ale często można go także spotkać w zwyczajnych, luźnych ciuchach.
- Znaki szczególne: Nie posiada takich, no chyba że liczymy niewielkie zadrapania, czy bliznę pomiędzy oczami, w zgięciu nosa, która powstała w jego młodości (kiedy miał 4 czy 5 lat), gdy wbiegł pod huśtawkę, na której bujała się jego kuzynka.
Charakter: Zraniony,
zdecydowanie zraniony. Kto by pomyślał, że przez samego siebie? Aspen
zawsze był osobą wrażliwą, biorącą szczęście innych zbyt mocno do serca.
Dlatego właśnie za kierunek studiów obrał medycynę - z całego serca
pragnął pomagać innym. Tam właśnie uświadomił sobie parę istotnych
rzeczy. Przede wszystkim to, że jest też przeogromnym pracoholikiem,
który za przeszkodzenie mu w pracy, jest w stanie zemścić się nawet
czyjąś śmiercią. No cóż, przynajmniej sam tak sądzi, bo w gruncie rzeczy
nigdy nic takiego się nie stało.
Uwielbia swoją pracę,
nienawidzi przerywać sobie, nawet jeśli chodzi o zwykłe wypisywanie
papierów, co jest tak rzadkie jak dzień bez czyjejś śmierci. Ona daje mu
wiele radości, czy będzie to kolejny wyleczony pacjent, czy kolejny
noworodek, któremu pomógł wyjść na ten okropny świat.
Odbiegając już od jego zajęć, bo pewnym jest, że większość już ma dosyć.
Jego
życie... ono właściwie mało go obchodzi, stracił zapał do przeżywania
każdej jednej chwili, odkąd stracił osobę, która naprawdę wiele dla
niego znaczyła. Dlatego wszystko bierze na luzie, nie przykłada uwagi do
tego, co się z nim stanie, wierzy, że jego los jest gdzieś zapisany i
zginie w odpowiednim czasie. Jest jednak dobrym kompanem, jeśli chodzi o
pogawędki. Jest z niego totalne gumowe ucho, uwielbia podsłuchiwać
innych, zbierając także informacje dla siebie. Chodzi bardziej o to, że
chłopak naprawdę potrafi wysłuchać, wspomóc słowem, pocieszyć. Wrażliwy
jest jednak na ostre słowa skierowane w jego stronę. Wystarczy, że
powiesz mu coś w stylu "Nie nadajesz się, to nie dla ciebie", a on po
prostu popadnie w histeryczny płacz.
Na co dzień stara się
grać osobę twardą, która potrafi znieść to, co inni o nim mówią. Jednak
wiele osób, które prawdopodobnie wszyscy znamy, może to nawet i my. W
nocy, kiedy nikt już nie widzi, jego emocje po prostu puszczają, nie
jest w stanie już dłużej trzymać ich w sobie. Pozwala dać sobie upust,
przemyśleć swoje życie od nowa, policzyć i uświadomić sobie po raz
kolejny ile przez te dwadzieścia sześć lat zrobił błędów, których nigdy
nie odpokutuje. Boi się dopuszczać do siebie innych, wiedząc, że głupim
żartem są oni w stanie go zranić, zwyczajnie wkurzyć. Wtedy po prostu
strzela focha, stara się tą osobę ignorować, ale i tak po pewnym czasie
jej odpuści, bo nie jest w stanie żyć bez jej obecności w życiu. On sam
siebie rani, brnąc w to więcej i więcej, nie potrafiąc zatrzymać samego
siebie. Nie potrafi po prostu odpuścić sobie czegoś, na czym zbyt mu
zależy. Do czego za szybko się przywiązał.
Na co dzień
przybiera maskę, która pozwala mu w jakiś sposób utrzymać o sobie dobrą
opinię, a kiedy wszystkie światła zwyczajnie znikną z jego osoby, staje
się zupełnie kimś innym. On doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że w
pewnym sensie jest tak bipolarny, że boi się dopuścić do siebie ludzi.
Nie potrafi po prostu dostrzec w sobie tych dobrych stron, wmawia sobie,
że jest zwyczajnym spierdoleniem życiowym, na które nikt nie zasługuje.
Nie, to on nie zasługuje na innych ludzi, bierze ich za wrogów, nie
potrafi zaakceptować tego jacy są inni, bo upiera się przy swoim choćby
nie wiem co.
Było i chyba nadal jest takie powiedzenie, które
większość osób już doskonale zna. W czasach, kiedy przez całe dnie
przesiadywaliśmy przed telefonami i komputerami, chowając się za
ekranami, rozmawiając z innymi przez czat... on sam miał chwile
słabości, w których napisane "XD" wcale nie znaczyło u niego
rozprawienia, a prośbę o pomoc. Pomoc z samym sobą. Można by powiedzieć,
że za motto wcale nie bierze słów, które jego narzeczony wypowiadał
każdego ranka, a niegdyś ułożony przez kogoś wierszyk brzmiący po
prostu:
"Roses are dead
Violets are dying
Outside I'm smiling
Inside I'm crying."
Teraz...
no cóż, można by powiedzieć, że w jakimś sensie próbuje się zwyczajnie
opanować, akceptować świat wokół siebie. Było kilka jego momentów
słabości, szczególnie ten, w którym za wszelką cenę próbował uratować
swojego kochanka od śmierci spowodowanej przez jedną z tych ohydnych
kreatur, ale jednak nie zdążył i mężczyzna poległ na jego rękach.
Doskonale
wiedział, że to wcale nie jego wina, że za wszystko odpowiedzialni są
ludzie, którzy dwa lata temu wzięli się za eksperymenty.
Odpuścił
sobie, nie łatwo, jednak to zrobił. Zwyczajnie postanowił pomagać innym
jak tylko może, by ta sytuacja nie mogła się powtórzyć. Ktoś kiedyś
powiedział Carpe Diem. Tak można by opisać jego teraźniejsze życie. Jest
z niego po prostu totalny pesymista, który uważa że wszystko co robi w
życiu, zrobi po prostu źle. Ktoś pewnie zapytałby się, a co jeśli coś mu
się uda? Sęk w tym, że jemu większość rzeczy się udaje, jeśli zdarzy
się jakieś niepowodzenie, to niezwykle rzadko, bo za bardzo przykłada
uwagę do tego co robi. Wracając do pytania - cóż, zdecydowanie nie
tryska radością, ale uśmiechnie się wyuczonym już dobrze uśmiechem,
czasami naprawdę szczerym. Jest zwyczajnie do tego przyzwyczajony i nie
jest to dla niego nic niezwykłego.
Kiedy ma dobry dzień,
zwyczajnie staje się małym świrusem, który śmieszkuje sobie z mniej
istotnych rzeczy i tryska dobrym humorem na prawo i lewo, czasami
zarażając nim innych.
"Przysiadł na niewielkim
kamieniu, przy niezbyt zadbanym grobie, którego nawet by tak nie nazwał.
Była to po prostu usypana górka piachu, którą już dawno porastało
zielsko, którego nawet nie miał czasu powyrywać. To, co każdego dnia
działo się za murami, co musiał, nie, co chciał ratować za bardzo go
zajmowało. Obiecał sobie, że po jego śmierci zrobi wszystko, żeby
uratować każdą osobę, która potrzebować będzie jego pomocy.
Próbował
powstrzymać zbierające się w oczach łzy, nie chciał okazywać przy nim
swojej słabości, nigdy nie lubił tego robić. Czuł się wtedy jak ten
pierwszy raz, kiedy oboje się poznali. Na studiach, kiedy to Aspen był
zbyt poddenerwowany, żeby dobrze odpowiedzieć na pytania profesora. Po
dziś dzień pamiętał, jak poległy naśmiewał się z niego, bo nigdy za nim
nie przepadał. Mimo swojego wieku, wybiegł wtedy z sali, szlochając
cicho pod nosem.
Sam nie wiedział jak to się stało, że w późniejszym czasie stali się czymś więcej niż przyjaciółmi.
Wytarł kciukiem cieknącą, pojedynczą łzę.
- Musiałeś mnie zostawić, prawda? - zapytał sarkazmem, zaciskając swoje powieki. - "Jeśli miałbym zginąć dzisiaj,
Zginę myśląc o tobie
I
chwaląc dzień, w którym cię poznałem." - teraz to on powtarza te słowa
każdego poranka, pamiętając dobrze człowieka, którego usta wypowiadały
to wcześniej. On na zawsze pozostanie w jego sercu i pamięci.
Zainteresowania:
Właściwie to nie ma co tu za dużo mówić. Jego głównym zainteresowaniem
jest bezinteresowna pomoc ludziom w potrzebie, tym którzy przychodzą do
niego ze złamaną kością, infekcją, czy by po prostu prosić o radę. Kiedy
jeszcze studiował jego pasją były seriale, nad którymi mógł spędzić
godziny i nigdy by się nie znudził.
Na ten moment można by
powiedzieć, że stara się zgłębić jakoś tajemnice świata, na którym
stąpa. Zrozumieć, dlaczego tak naprawdę każdego dnia musi walczyć z
epidemią zombie, którzy chcą rzucić się na niego i unicestwić. Mimo że
ludzkość dobrze jest w tym obeznana, on przez cały czas wierzy, że coś
przeoczyli. Coś co mogłoby zwyczajnie temu wszystkiemu zapobiec.
- Mocne strony: Zdecydowanie pomoc innym. Cztery lata w swoim fachu naprawdę przygotowały go do sytuacji, w której aktualnie się znajduje. Przy pomocy zwykłego skalpela jest w stanie uratować ludzkie życie, które jeszcze nie tak dawno wisiało na włosku. Dobry jest też w układaniu rymowanek, które pomagają mu w ciężkich dniach, ale tak jest tylko ciapowatym doktorkiem.
- Słabe strony: Największą jego słabą stroną jest zdecydowanie jego charakter i sposób bycia, odbierania bodźców ze świata zewnętrznego. Jeżeli poznaje nową osobę mówi prosto z mostu "Mnie się albo nienawidzi, albo kocha za zajebistość". Kolejną jego słabą stroną jest zdecydowanie własna obrona. Jak już pewnie wiele osób wie, jedyne co potrafi trzymać umiejętnie w dłoni to skalpel, który i tak raczej nie przyda mu się do samoobrony.
Inne:
- Niegdyś uzależniony od Marsjanków, lodów cytrynowych i bez... i swojej komórki.
- Ma on siostrę - Deirę Elianę Nox.
- Dla tych, którzy są ciekawi - urodził się dokładnie 24 grudnia.
- Leworęczny.
- Maon lęk wysokości.
Właściciel: ~Ouija [HW]| cri.carrcia.cullen@gamil.com [mail]
Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń