środa, 28 lutego 2018

Od Usuya C.D Shinaru

-No dobra... Wracajmy do środka bo zaraz się kruszyno przeziębisz. - Kruszyno. Z jakiegoś powodu Usuyowi bardzo spodobało się to określenie, przez co szeroko się uśmiechnął. Może przyczyną było to, że chłopak okazał troskliwość wobec albinosa? Albo wyczuł okazję, by w końcu znaleźć kogoś do uprzejmej konwersacji? Jedno było pewne był jedną z nielicznych osób, które mówią do niego pieszczotliwie, jak już nie jedyną. Usuyo ciągle przyglądał się mężczyźnie patrząc, jak ten zakłada ubrania na nagie ciało. Samoistnie jego poliki zrobiły się różowe, gdyż nieznajomy był bardzo przystojny.
-Jestem Shinaru, lecz możesz mi mówić Shin. - Chłopak znalazł się nagle na przeciwko twarzy białowłosego, zaskakując go dumną postawą i wyciągniętą ręką w jego stronę. Shinaru, imię mężczyzny od razu wpadło mu w ucho.
-Usuyo. - Przedstawił się krótko, z uśmiechem na twarzy, niestety nigdy nie wymyślał sobie żadnych zdrobnień, dlatego nie mógł się nimi pochwalić. Nagle do uszu albinosa doszło ciche skieuczenie, mała puchata kulka wyszła spod jego ubrań by też się przedstawić. - No i nie można także zapomnieć o Kuro. - Zaśmiał się chłopak, patrząc jak ochoczo kociak jest nastawiony wobec Shinaru, który pogłaskał go pod pyszczkiem. Dawno nie widział, by jego towarzysz był tak chętny do fizycznej bliskości kogoś innego niż jego samego. Opinia Kuro była dla albinosa bardzo ważna,gdyż wierzył, że gdyby Shin byłby złym człowiekiem, ten dawno by to wyczuł. Usuyo wypełniło przekonanie, że nie musi się niczego obawiać. Ruszył zaraz za blondynem w stronę Santari.
-Jestem przekonany, że już Cię kiedyś widziałem. Czym się zajmujesz w mieście? - Chłopak spojrzał kątem oka na młodzieńca, który z uśmiechem wyjaśnił, że Sprzedawcą. Wytłumaczył także, na czym polegało jego zadanie, gdyż niczym jest ono podobne do jego nazwy i wielu ludzi myli go z jakimś podróżnym, który ma pamiątki, mapy, czy różne ciekawostki na temat tego co jest na drugim końcu świata.
-Ah, rozumiem, ja jestem...
-Zwiadowcą. - Przerwał mu białowłosy, który przeczesał dłonią swoją mleczną czuprynę. - Znam każdego komu wydaję jedzenie, by dopasować chociaż częściowo porcję do jego wymagań i oczekiwań. Najłatwiej byłoby wydawać tę samą porcję wszystkim, lecz wydaje mi się to nierozważne, tym bardziej, że jedni potrzebują więcej, a drudzy mniej. - Albinos mówił z palcem przy kąciku ust, jakby zastanawiając się dokładnie nad swoimi słowami. - Oczywiście jeszcze nigdy nie udało mi się zrobić tak, by każdy był zadowolony. - Rozłożył ręce samoistnie na boki i się cicho zaśmiał.
-To i tak niezwykłe, że chce Ci się to wszystko robić. - Powiedział pokazując szereg białych zębów Shinaru, na co Usuyo zareagował tym samym i delikatną wkradającą się czerwienią na jego twarz. Po chwili z ust albinosa wyszło ciche syknięcie. Dopiero jak minęło kilka sekund zdał on sobie sprawę, że było to kichnięcie. Otarł palcem nos, czując jak jego ciało robi się coraz chłodniejsze. Ku jego zaskoczeniu dłoń blondyna znalazła się na jego czole. Nie miał jednak żadnego odruchu obronnego, zwyczajnie stał zdębiały, nie wiedząc co chłopak właśnie robi. Nie minęło jednak kilka sekund, gdy zrozumiał, że ten mierzył jego temperaturę.
-Jesteś zimny jak lód. - Stwierdził z dobrze słyszalnym zmartwieniem w głosie.
-Pewnie się przeziębiłem. - Zaśmiał się niemrawo albinos, a Shinaru pospieszył go by jak najszybciej znaleźć się już w mieście. Po kilkunastu minutach byli na miejscu, pokazali, że nic im nie jest, po czym zostali wpuszczeni do środka. Blondyn okazywał zainteresowanie stanem zdrowia chłopaka i chciał nawet rozgrzać go kubkiem gorącej czekolady w jego mieszkaniu, jednak został wezwany do przywódczyni. Przekazali sobie jak najszybciej informacje wzajemnego zamieszkania i się rozdzielili. Usuyo nie miał nic przeciwko, więc pożegnał się z nowo poznanym towarzyszem, który jak miał nadzieję, w niedalekiej przyszłości będzie jego przyjacielem i ruszył w stronę swojego mieszkania. Nieprzyjemne dreszcze przechodziły jego ciało na tyle często, że z niemożności zaczął on przytulać się do swego parasola, jakby w nadziei, że to go chociaż trochę rozgrzeje. Przeszedł znajome mu ulice uważając dokładnie na kałuże, jakby nagle zaczął obawiać się wody. Wiedział, że jest ciapą, więc omijał je szerokim łukiem, by mieć pewność, że zaraz ponownie nie znajdzie się po kolana w zimnej cieczy. Im Usuyo znalazł się w mieszkaniu, tym szybko stwierdził, że nie było tam żadnego z jego współlokatorów. Zadowolony z tego przebiegu sytuacji ruszył prędko do szafki, zdejmując wszystkie mokre ubrania i nakładając na siebie suche. Najchętniej wziąłby w tej chwili gorącą kąpiel, jednak prysznice nie były jeszcze dostępne dla mieszkańców Santari, a albinosowi też nie uśmiechało się wychodzenie ponownie na dwór, w takim stanie. Chwycił ręcznik, mocno ocierając go o swoje śnieżne włosy, próbując pozbyć się całej wilgoci. Wraz z upływem czasu chłopak ogrzał swoje ciało i posmarował klatkę piersiową maścią, którą już ponad miesiąc temu dostał od lekarza, gdy miał zatkane zatoki. Miał nadzieję, że to chociaż trochę zahamuje przeziębienie, albo całkowicie je powstrzyma. Usuyo nagle usłyszał donośne pukanie do drzwi. Był zaskoczony gośćmi, w końcu jego współlokatorzy nie mieli tendencji do pukania, a wszyscy ich znajomi dobrze wiedzą, że Ci wrócą dopiero za kilka godzin.
-Wiemy, że tam jesteś szczeniaku, otwieraj! - Młodzieńca od razu przeszły ciarki, dobrze wiedział czyj to głos. Buszującej po mieście mafii, która uważała, że może wszystko. Ostatnio zabrali albinosowi posiłki, które nie należały do nich i zagrozili, że jak coś się wyda, to tego pożałuje. Chyba nadszedł tego czas, gdy Usuyo przełknął ślinę, miał wrażenie jakby połykał igły. Jego ciało samoistnie zaczęło drżeć z przerażenie, jednak nogi skierowały go ku drzwiom, które po chwili otworzył. Dostrzegł wysokiego bruneta, który z szyderczym uśmiechem wpatrywał się w albinosa. Nigdy Usuya nie przerażała jego postura, a oczy, oczy, które pokazywały chęć mordu. Młodzieniec powoli się wycofał wgłąb pokoju, dając tym samym gościom przestrzeń, bo mogli się rozgościć. Kilku średnio rozbudowanych mężczyzn rozproszyło się po mieszkaniu zaczynając rozwalać co tylko popadnie.
-Proszę nie, to są nie moje rzeczy... - Wyszeptał Usuyo patrząc jak przedmioty jego współlokatorów są niszczone i bezczeszczone, co bardzo go przygnębiło, jednak musiał umilknąć, gdyż to nakazał mu wzrok, jednego z członków bandy. Czuł głęboki żal, że częściowo wprowadził w to swoich przyjaciół, którzy dzielili z nim pokój. Kiedy mężczyźni znudzili się demolowaniem mieszkania, zwrócili całą swoją uwagę ku ich głównemu celowi.
-Tak więc, masz nam coś do powiedzenia szczeniaku? - Zapytał chrapliwy głos, który wwiercał się powoli w głowę chłopaka.
-To przecież nie było wasze jedzenie. - Powiedział Usuyo, gdy nagle ktoś uderzył go w tył pleców, przez co przewrócił się na ziemię. Na szczęście uderzenie nie było na tyle mocne, więc albinos próbował się podnieść, jednak czyjaś ręka mu to uniemożliwiła. Całe jego ciało czuło, że wpadł w nie małe kłopoty, jednak się nie bał. Nie trząsł się ze strachu, bo żyło w nim przekonanie, że postąpił słusznie, każdy zasługuje na swój podział, nie ważne jaki jest. Usuyo spojrzał ku górze na szefa całej bandy, który właśnie rzucał w niego wyzwiskami i pogruszkami. Albinos patrzył bez żadnego wyrazu na mężczyznę, jakby nie rozumiał co on mówi, co doprowadzało napastnika do jeszcze większego szału.
Znalezione obrazy dla zapytania K project gifs yashiro-Ty kupo gówna! - Wykrzyknął, gdy zza wszelakiego hałasu przebił się znajomy białowłosemu głos.Chłopak, jak i całe otaczające go towarzystwo spojrzało w stronę drzwi, zaciekawieni kto miał śmiałość przerwać im w znęcaniu się nad ich ofiarą.
- Shinuś.. - Wyszeptał Usuyo z łzami w oczach.


< Shinaru? Przepraszam stokroć za tak późną odpowiedź, mam nadzieję, że jakoś się zrewanżuję. :D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy