Przewróciła się na drugi bok, jednak stwierdziła, że nie uśnie w takiej
pozycji. Czy w ogóle będzie jej dane zaznać chociaż odrobiny snu?
Zaczęła w to szczerze wątpić. Zdenerwowana, odwróciła się na brzuch i
schowała głowę pod poduszką. Mimo, iż nie było szans na sen, zaczęła
liczyć owce, które po chwili zamieniły się w chodzące, żywe trupy.
Zamknęła oczy i wróciła pamięcią do swojego zniszczonego domostwa.
Płonący budynek, otoczony przez hordę żywych trupów. Zombie nie zbliżały
się do tego budynku ze względu na ogień, który skutecznie je
odstraszał. Dziewczynka była wtedy na najwyższym piętrze, przerażona, że
zginie w tak okrutny sposób. Miała do wyboru spłonąć żywcem, albo
skoczyć prosto na te bestie. Jeżeli nawet nie zginie podczas upadku, to z
pewnością zostanie rozszarpania. Chyba właśnie wtedy straciła
przytomność i obudziła się w aucie rodziców.
Do oczu napłynęły jej łzy. Skuliła się i zaczęła płakać. Cholerka, to
nie tak miało się skończyć. Miała żyć z nimi, miała zajmować się bratem,
a nie go pochować. I tak nie było gdzie, więc zmuszona była zrobić mu
niedbały grób, a na kopcu postawiła krzyżyk zrobiony ze znalezionych w
pobliżu patyków, żeby chociaż oznaczyć miejsce jego pochówku. Być może
został on zniszczony przez wiatr, deszcz, grasujące w pobliżu zombie...
Być może żywe trupy dorwały się już do jego ciała i zaczęły wyjadać jego
mięso. Na samą myśl Fragonii zrobiło się niedobrze. Chciała wygnać z
głowy te obrazy, jednak im bardziej się starała, tym dokładniej widziała
ten obraz rozrywanego ciała. Nie potrafiła się już uspokoić. Rzuciła
poduszką w pobliską półkę z lalkami, omal przy tym nie strącając swoich
porcelanowych zabawek. Zawaliła na całej linii. To nie jego powinny
zjeść żywe trupy, a ją. Wstała z łóżka i nerwowo zaczęła chodzić po
swojej kwaterze, zastanawiając się, co ze sobą zrobić. Roztrzęsiona,
wzięła kilka wytworzonych własnoręcznie witaminek, mając nadzieję, że
jakimś cudem jej to pomoże. Ręce tak jej się trzęsły, że rozsypała
znaczą część swoich lekarstw. Wypiła też trochę wody, po czym zapaliła
lampkę. Na pewno ktoś teraz ją zauważy, jednak wolała już dostać
opiernicz od jakiejś żywej istoty, niż ciągle błąkać się po ciemnym
pokoju ze swoimi lękami. Miała wrażenie, że z każdej strony czekają na
nią żywe trupy, w każdej chwili gotowe, aby chociaż spróbować jej mięsa.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz