czwartek, 18 stycznia 2018

Od Fragonii

Przewróciła się na drugi bok, jednak stwierdziła, że nie uśnie w takiej pozycji. Czy w ogóle będzie jej dane zaznać chociaż odrobiny snu? Zaczęła w to szczerze wątpić. Zdenerwowana, odwróciła się na brzuch i schowała głowę pod poduszką. Mimo, iż nie było szans na sen, zaczęła liczyć owce, które po chwili zamieniły się w chodzące, żywe trupy. Zamknęła oczy i wróciła pamięcią do swojego zniszczonego domostwa. Płonący budynek, otoczony przez hordę żywych trupów. Zombie nie zbliżały się do tego budynku ze względu na ogień, który skutecznie je odstraszał. Dziewczynka była wtedy na najwyższym piętrze, przerażona, że zginie w tak okrutny sposób. Miała do wyboru spłonąć żywcem, albo skoczyć prosto na te bestie. Jeżeli nawet nie zginie podczas upadku, to z pewnością zostanie rozszarpania. Chyba właśnie wtedy straciła przytomność i obudziła się w aucie rodziców.
Do oczu napłynęły jej łzy. Skuliła się i zaczęła płakać. Cholerka, to nie tak miało się skończyć. Miała żyć z nimi, miała zajmować się bratem, a nie go pochować. I tak nie było gdzie, więc zmuszona była zrobić mu niedbały grób, a na kopcu postawiła krzyżyk zrobiony ze znalezionych w pobliżu patyków, żeby chociaż oznaczyć miejsce jego pochówku. Być może został on zniszczony przez wiatr, deszcz, grasujące w pobliżu zombie... Być może żywe trupy dorwały się już do jego ciała i zaczęły wyjadać jego mięso. Na samą myśl Fragonii zrobiło się niedobrze. Chciała wygnać z głowy te obrazy, jednak im bardziej się starała, tym dokładniej widziała ten obraz rozrywanego ciała. Nie potrafiła się już uspokoić. Rzuciła poduszką w pobliską półkę z lalkami, omal przy tym nie strącając swoich porcelanowych zabawek. Zawaliła na całej linii. To nie jego powinny zjeść żywe trupy, a ją. Wstała z łóżka i nerwowo zaczęła chodzić po swojej kwaterze, zastanawiając się, co ze sobą zrobić. Roztrzęsiona, wzięła kilka wytworzonych własnoręcznie witaminek, mając nadzieję, że jakimś cudem jej to pomoże. Ręce tak jej się trzęsły, że rozsypała znaczą część swoich lekarstw. Wypiła też trochę wody, po czym zapaliła lampkę. Na pewno ktoś teraz ją zauważy, jednak wolała już dostać opiernicz od jakiejś żywej istoty, niż ciągle błąkać się po ciemnym pokoju ze swoimi lękami. Miała wrażenie, że z każdej strony czekają na nią żywe trupy, w każdej chwili gotowe, aby chociaż spróbować jej mięsa.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy