Jojen już trzeci dzień przebywał na opuszczonym wysypisku śmieci wraz ze
swoim wiernym przyjacielem - dużym dobermanem, Ryakiem. Psiak
codziennie wychodził poza wysypisko, by szukać pożywienia. Często
przynosił Jojenowi różne produkty w puszkach i paczkach, wykradzione z
opuszczonych sklepów, a dla siebie, niespodzianka - karmę dla psów.
Ryak był mądrym psem, towarzyszył Jojenowi od najmłodszych lat. Był
staruszkiem, jednak dobrze się trzymał i bardzo kochał chłopaka, z
wzajemnością.
Dlaczego to pies szukał pożywienia? Był mniejszy od człowieka, do tego
czarny, a co za tym idzie - trudno go zauważyć. Był także mądrzejszy od
tych dziwnych stworzeń, które wałęsały się blisko wysypiska. Każdej nocy
przechodziły obok kryjówki chłopaka i jego pupila, jednak Jojen czuł
się bezpiecznie w towarzystwie przyjaciela.
Pewnego wieczoru Ryak jak zwykle wyszedł na poszukiwania, ponieważ ich
zapasy powoli się kończyły. Jojen jak zwykle dał mu czułego całusa w
nos, a pies jak zwykle polizał go po dłoni i pobiegł w stronę wyjścia.
Kiedy Jojen się obudził, był zaskoczony, że pupil nie obudził go
lizaniem po twarzy. Zaniepokojony wychylił głowę z kryjówki, jaką była
duża dziura w stercie śmieci. Psa nigdzie nie było.
Może coś go zatrzymało, pomyślał.
Przeszukał całe wysypisko, jednak Ryaka nigdzie nie było. Wieczorem chłopak wrócił do kryjówki i spróbował zasnąć.
Następnego dnia pupila także nie było.
Jojen ośmielił się wyjść poza teren wysypiska i poszukać przyjaciela nieco dalej. Niestety, nie znalazł go.
Tak było przez następnych kilka dni. Jojen szukał, jednak każde jego poszukiwania kończyły się wielkim rozczarowaniem.
Któregoś ranka obudził go dziwny dźwięk. Młodzieniec podniósł się i
przetarł oczy, wychylił głowę przez niewielkie wejście do kryjówki.
Zobaczył swojego pupila grzebiącego w stercie śmieci nieopodal.
-Ryak! - zawołał uradowany i zbiegł do psa.
Odrzuciło go groźne warczenie. Chłopak od razu zauważył, że z jego
przyjacielem coś jest nie tak. Trudno było nie zauważyć - skóra Ryaka w
niektórych miejscach była zdarta, chłopak mógł zobaczyć jego gołe
mięśnie. Gdzieniegdzie widoczne były gołe kości.
To, co najbardziej przeraziło chłopaka, to oczy przyjaciela. Nie były
już oczami jego dawnego pupila, wypełniało je szaleństwo, chęć mordu.
Jojen cofnął się, słysząc warczenie przyjaciela. Pies rzucił się na niego i kłapnął zębami tuż obok jego głowy.
-Ryak! Co ty wyprawiasz?! - wołał, usiłując odepchnąć psa.
W pewnym momencie pupil zeskoczył z niego, zaczął trząść łbem i piszczeć. Jojen chwycił za pistolet.
Co ja robię, pomyślał. Puścił broń i klęknął niedaleko przyjaciela. Ten
podszedł do niego, a Jojen znów zobaczył w jego oczach swojego dawnego
Ryaka.
-Już dobrze... - przez chwilę się wahał, jednak przytulił pupila.
Pies odsunął się nieco. Warknął na Jojena. Chciał, aby chłopak odszedł. Aby był bezpieczny.
Jojen powoli udał się w stronę wyjścia z wysypiska. Obejrzał się, by po
raz ostatni spojrzeń na przyjaciela, po czym odszedł w poszukiwaniu
nowego miejsca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz